Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

Dobro na ulicy

Ulica Święty Marcin znów wypełni się tysiącami ludzi, znów przemaszeruje nią korowód, znów ożyją podwórka i zabrzmi muzyka. Taki rodzaj świętowania 11 listopada i Imienin Ulicy znamy od lat, ale niewiele osób pamięta, że zainicjowana przez Centrum Kultury Zamek tradycja ma już 30 lat. O jej początkach i dzisiejszej odsłonie opowiadają Andrzej Maszewski, Marta Maciejewska i Maria Fenrych.

Uśmiechnięty mężczyzna w stroju rycerza i z plakietką "święty Marcin" za pasem pozuje trzymając w rękach tekturowego konia i włócznię. - grafika artykułu
Imieniny ulicy św. Marcin w poprzednich latach, fot. Maciej Kaczyński/CK Zamek
  • Andrzej Maszewski - CK Zamek

Jak to się stało, że Poznań świętuje inaczej niż reszta kraju?

Andrzej Maszewski: Pierwsza impreza odbyła się w 1994 roku. Nazwała się Dni Świętomarcińskie i trwała trzy dni. Od początku idea polegała na połączeniu Narodowego Święta Niepodległości z lokalną tradycją. Pomysłodawca, pracownik Zamku pan Henryk Dąbrowski, chciał, by podczas tego wydarzenia przedstawiano różnorodne formy artystyczne. Zachowały się pierwsze zaproszenia i krótkie ogłoszenie w "Głosie Wielkopolskim". Na początku obchody miały skromny charakter, potem zaczęły się rozrastać. Pod koniec lat 90. nazwano je Imieninami Ulicy Święty Marcin. Nie pracowałem jeszcze w Zamku, ale z dużym zainteresowaniem oglądałem to wydarzenie, bo ono było zupełnie odmienne, jedyne takie w Poznaniu i dość niepowtarzalne w skali kraju. Gromadziło mnóstwo ludzi. Już wtedy, w latach 90., odbywały się korowody, które miały bardzo różne formy. Na przykład pojawiały się w nich postacie sławnych poznaniaków. W 2000 roku korowód zrobił mój brat - Jarosław Maszewski. To było widowisko Orszak dla Ottona III przygotowane na Światową Wystawę Expo 2000 w Hanowerze. W Poznaniu zostało odtworzone. Pegazy z tego widowiska są wykorzystywane do dziś. Ja natomiast pojawiłem się w Zamku w 2003 roku i rok później zacząłem odpowiadać za kształt imprezy.

Która zmieniała się nieco przez lata...

Nieodłącznym elementem stał się właśnie korowód, który przemierza ulicę Święty Marcin od ulicy Piekary - spod kościoła Świętego Marcina. Kiedyś trasa kończyła się pod Zamkiem, gdzie była scena, a w ostatnich latach ze względu na remont dziedzińca służącego za parking scena stawiana jest na placu Mickiewicza. Korowód skręca w ulicę Wieniawskiego i tam się rozwiązuje. Oczywiście zdarzały się zmiany, np. podczas remontu samej ulicy Święty Marcin, nie tak dawno - świętowaliśmy na placu Kolegiackim. Wtedy korowodu nie było, a z kolei w 2018 roku na stulecie odzyskania niepodległości parada wychodziła z terenu Targów Poznańskich.

Co jest największym wyzwaniem?

Wszystko zależy od możliwości finansowych, bo przejście korowodu wymaga przygotowania i inwestycji w elementy, które są w stanie wynieść aktorów, czy też inne symbole, ponad głowy widzów. Inaczej trzeba by było budować trybunę na całej długości przemarszu, a to niemożliwe. W czasie parady dzieje się sporo - na platformach, na jezdni, dużo ludzi maszeruje piechotą. Do tego pojawiają się konie. W tym roku ze względów bezpieczeństwa cała trasa będzie wygrodzona płotkami.

A od strony artystycznej?

Chcemy, by korowód się zmieniał. Początkowo Zamek wraz z zatrudnionymi artystami przygotowywał go "dla" mieszkańców. Od dłuższego czasu staramy się go robić "z" mieszkańcami. Właściwie nie odmawiamy nikomu, kto się pojawi i chciałby w nim wziąć udział. Ale ważny jest pomysł na stroje czy akcesoria nawiązujące do któregoś z haseł, jakie towarzyszą 11 listopada w Poznaniu. Zbiór jest bogaty, bo przecież łączymy niepodległość, imieniny ulicy, legendę o Świętym Marcinie, rogale...

No właśnie. Jaka idea Wam przyświeca?

Od dłuższego czasu staramy się zwracać uwagę na legendę Świętego Marcina jako osoby, która się dzieli z ubogimi. Nawiązujemy do opowieści o tym, że rogale świętomarcińskie w XIX wieku były pomysłem, by zaprosić do stołu ludzi z niższych sfer. Główne hasło "Czyń dobro" ma przypominać, że tym właśnie w czasach pokoju przejawia się współczesny patriotyzm. To jest dosyć proste, ale uniwersalne przesłanie. Staramy się być w tym konsekwentni, ale chodzi też o spotkanie, o zabawę, o to, żeby być razem, o to, by wspólnie świętować i poczuć, że uczestniczy się w czymś odróżniającym się od codziennego dnia. Od lat ważną częścią obchodów jest też obecność znanych artystów i artystek, gromadzących pod sceną tłumy. Kiedyś popularne były pokazy sztucznych ogni, ale ze względu na dobro zwierząt zrezygnowaliśmy z nich.

Dziś  ze swoimi dziećmi przychodzą tu ludzie, którzy sami brali udział w wydarzeniu w młodości... Na czym polega jego fenomen? Czujesz dumę?

To wynik przypadku i konsekwencji. Nie wiem, czy na początku ta popularność była do przewidzenia, choć mogła być intuicyjnie wyczuwana. Na pewno to propozycja spędzenia wspólnie i radośnie świątecznego dnia. Były takie lata, szczególnie gdy Marsze Niepodległości w Warszawie stawały się nacjonalistyczne, niebezpieczne i agresywne, porównywano nas z tamtym miejscem. Ważna jest też ewolucja myślenia o Imieninach Ulicy. Chciałbym też podkreślić, że to jest absolutnie zbiorowa praca, która angażuje cały Zamek - wszystkich pracowników i pracowniczki. Nie jest tak, że jedna osoba buduje swoją wizję i wszyscy pracują na rzecz tej wizji. Od wielu lat byłem odpowiedzialny za to, wydarzenie, ale pomału trzeba przechodzić na emeryturę i przekazywać pałeczkę następnym...

  • Maria Fenrych - CK Zamek
  • Marta Maciejewska - CK Zamek

Co się będzie działo podczas tegorocznych Imienin Ulicy?

Marta Maciejewska: Działo będzie się bardzo dużo i niekiedy symultanicznie, co odzwierciedla charakter gwarnej i tłumnej ulicy. Kulminacyjne punkty programu są zaplanowane tak, żeby  można było wziąć w nich udział bez obawy, że się coś przegapi. W programie Imienin Ulicy jest pochód barwnego korowodu ze Świętym Marcinem na czele, koncerty m.in. zespołu Voo Voo, warsztaty dla dzieci, animacje uliczne, Dzień Kina Polskiego w Kinie Pałacowym, wydarzenia organizacji partnerskich oraz dwie strefy - NGO oraz strefa Koalicji Święty Marcin.

Gdzie znajdziemy te dwie strefy i dlaczego są tak ważne?

Maria Fenrych: Strefa NGO (non-governmental organizations - przyp. red.) to stoiska organizacji pozarządowych. Ich wspólną ideą, spójną z hasłem, które nam wszystkim przyświeca, jest czynienie dobra. Na co dzień pracują z ludźmi, dbając o to, by na świecie było po prostu lepiej. To organizacje ekologiczne, skupiające się na pracy z migrantami, niosące pomoc osobom chorym lub z niepełnosprawnościami. NGO-sy będą działać poprzez warsztaty, interakcje z ludźmi. Można je wspomóc lub, do czego także zachęcamy, dołączyć do nich.

M.M.: Koalicja Święty Marcin, grupująca podmioty działające przy imieninowej ulicy, takie jak restauracje i kawiarnie, również przygotowała wiele atrakcji. Oprócz tego, że będzie można u nich coś zjeść lub uzupełnić zapas kofeiny, przygotowali swój program i scenę. Ich działania - jak np. animacje dla dzieci, degustacje tradycyjnych potraw czy gra miejska Odkryj Św. Marcin - będą się odbywać od ulicy Kantaka do ulicy Ratajczaka.

A korowód startuje o...?

M.M.:  Korowód tradycyjnie ruszy spod kościoła  pw. św. Marcina o g. 13.  Oprócz znanych postaci, jak Bamberki, oraz najważniejszego, występującego w podwójnej w tym roku roli, bo solenizanta i jubilata, Świętego Marcina, w paradzie pojawią się ważne dla naszego życia pszczoły oraz kolorowi mieszkańcy i mieszkanki kwietnej łąki. Dwa ostatnie projekty zostały wyłonione w konkursie na elementy korowodu, który Zamek zorganizował w tym roku.

Korowód to punkt centralny, ale ulica będzie żyć cały dzień.

M.F.: Otwarte będą kawiarnie i restauracje. Imieniny są wspólnym świętem. Warto zajrzeć do ciekawych miejsc. Między innymi naszych partnerów z ulicy Święty Marcin. Tam czekają na nas trzy wystawy. W podwórku pod numerem 37 - w Galerii Jak uspokoi nas wystawa Łukasza Wojtanowskiego Senność. W Atelier Wimar Łazęga Poznańska będzie można zobaczyć wystawę Poznańskie kejtry, a Towarzystwo Wiedzy Powszechnej zaprasza na ekspozycję Stary dobry Święty Marcin. Od rana do g. 19 można też zwiedzać Centrum Szyfrów Enigma.

A to nie koniec atrakcji...

M.M.:  To prawda, atrakcji nie będzie końca - przynajmniej aż do ostatniego koncertu. Na warsztatach artystycznych w Sali Wielkiej CK Zamek powstaną m.in. Ekologiczny konik na patyku dla Świętego Marcina (g. 11), Osprzęt legionisty dla Świętego Marcina (g. 13.30), Kropkowe mandale (g. 15.30) czy Puszysty jeżyk, który nie kłuje (g. 17). Od g. 12 do 18 na ulicy Święty Marcin czas umilać nam będzie Pan Kataryniarz. Przy ulicy Gwarnej odbędzie się folkowa potańcówka z wodzirejem kapeli Kukaj Kukawko (g. 13-17). Będą, wywołujące ostatnio duże emocje, pokazy Hobby Horse połączone z grami i zabawami, pokazy tańca hip-hop i breakdance, pokazy piłkarskie i hokej na rolkach. Swoje działania związane ze sztuką  ulicy i pedagogiką cyrkową przygotuje teatr Z Głową  w Chmurach.  A do tego czekają nas mniejsze koncerty. Wystąpią zespoły: Julia i Ja przy ulicy Gwarnej oraz Siły Specjalne przy Garncarskiej. Tego dnia zaprezentują się publiczności trzykrotnie w krótkich, półgodzinnych setach.

A na scenie w parku Mickiewicza też usłyszmy dobre dźwięki.

M.M.: Koncerty na scenie zaczną się ok. g. 13.30. na pierwszy ogień pójdzie Prawdziwe polskie techno, które zaprezentuje orkiestra dęta Fanfara Awantura. O g. 18 rockowo, a nawet punkowo zagra zespół Na Górze, a o g. 19.30 wystąpi jedyna w swoim rodzaju i niezwykle charyzmatyczna grupa Voo Voo.

Sporo tego. Jak się w tym nie zgubić?

M.M.:  Wydarzeń jest dużo, to prawda, ale nie bylibyśmy sobą, gdyby tak nie było. Postaramy się o jak najlepszą nawigację. Pomoże z pewnością mapka, na której znajdziemy informacje, co, gdzie i o której się dzieje. Warto zaglądać na naszą stronę internetową, bo tam dokładnych danych będzie jeszcze więcej. Warto też pamiętać, że 11 listopada przy ul. Święty Marcin 57 niemal przez cały dzień będzie działał punkt informacyjny Zamku. Można nas odwiedzić, dopytać, zdobyć mapki, a czasem po prostu przysiąść i odpocząć. Dla najmłodszych przygotujemy aktywności plastyczne, m.in. kolorowanki z rogalem.

No właśnie! Co z tym rogalem?

M.F.:  Rogal pojawił się w tym roku na naszym plakacie. Niektórzy pytają, gdzie zgubiliście Świętego Marcina? A przecież rogal i Święty Marcin uosabiają tę samą ideę, czyli ideę spotkania i dzielenia się. Historia opowiada o tym, że Marcin, zanim został świętym, był rzymskim legionistą, który podzielił się połową swojego płaszcza z osobą w potrzebie. Tu w Poznaniu pod koniec XIX wieku piekarz Walenty też chciał zrobić coś dobrego. Przyśnił mu się Święty Marcin, którego koń zgubił podkowę. Jej kształt miał przypominać rogala, które Walenty zaczął piec dla osób w potrzebie. Dla nas rogal jest symbolem dzielenia się. Jest wielki, słodki, trzeba się nim podzielić. Jedzenie go staje się momentem spotkania, rozmowy. Chcemy, żeby Imieniny Ulicy były takim momentem - radości i wspólnego jej przeżywania.

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

  • Imieniny Ulicy Święty Marcin
  • 11.11
  • więcej tutaj

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024