Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Taka mała, a taka duża rzecz

Piątkowy koncert Fismolla przypominał spotkanie w gronie przyjaciół. Dobra energia, kameralna atmosfera i niesamowicie ciepłe przyjęcie. 

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

Na sali między innymi rodzice muzyka i jego nauczyciel historii z Gimnazjum nr 43, który pokazał mu Hłaskę i "Władcę much". Arkadiusz Glensk to w końcu "prosty chłopak z Dębca, który pisze proste teksty, bo trudnych nie umie", jak sam o sobie mówi. Nic więc dziwnego, że kiedy gra u siebie, bilety rozchodzą się na pniu. Tak było i teraz, i cztery miesiące temu, kiedy grał w Poznaniu swój ostatni koncert.

Tym razem różnica polegała na tym, że w międzyczasie ukazało się kilka nowych utworów, zebranych pod wspólną nazwą Abandoned Stories. To właśnie z tego wydawnictwa zabrzmiały w piątek April Sun, Skin czy Jaśnienie. Skin to jak sam mówił, jedna z najważniejszych piosenek w jego dotychczasowym dorobku. Z kolei Jaśnienie jest jednocześnie pierwszą wykonywaną przez artystę w języku polskim. - Bardzo się tym stresuję - przyznawał tuż przed wykonaniem. Zupełnie niepotrzebnie. Prosty tekst uzupełniony subtelnym wokalem i nieskomplikowaną melodią obronił się sam. Podobnie jak znakomity zespół, który towarzyszył Fismollowi na scenie. Wśród muzyków m.in. Robert Amirian na basie, Joanna Glensk (siostra Fismolla) na wiolonczeli i - po raz pierwszy w Poznaniu - Andrzej Konieczny na perkusji.

Poza najnowszymi kompozycjami z mini-albumu wybrzmiały również starsze, doskonale już znane. M.in. Trifle, Let Me Breathe Your Sigh, i nieodzowne już Let's Play Birds z pierwszej płyty At Glade. Z drugiej - Box of Feathers, usłyszeliśmy energetyczne Soldier czy sentymentalne Made Of Clouds i Tales. Z trzecią piosenką wiąże się zresztą wspomnienie dziadka artysty, o którym opowiadał ze sceny: - Dziadek miał na imię Heniu, i jak samo imię wskazuje, był poczciwym człowiekiem. To z nim paliłem pierwsze papierosy, piłem pierwsze piwo, w ogóle robiłem pewne rzeczy po raz pierwszy. Zmarł rok temu, ale zanim odszedł opowiadał mi o Bogu, o miłości, o babci... O wielu rzeczach nie powiedział, ale jeszcze powie - wspominał.

Fismoll mimo młodego wieku i ogromnego sukcesu jaki odniósł w krótkim czasie, nadal ujmuje skromnością i prostotą z jaką opowiada o własnym świecie i emocjach. Dopiero od niedawna zapowiada swoje utwory, dzieląc się z publicznością historią ich powstawania. Stąd wiemy na przykład że Let Me Breathe Your Sigh z pierwszej płyty zmieniło nieco tekst i tytuł (na Let Me Breathe My Sigh) na płycie drugiej z powodu wielkiego i odwzajemnionego uczucia, które przydarzyło się muzykowi i trwa do dziś. Albo że od mniej więcej trzech lat posiada on taką wadę, że nie czuje zapachów. - A tu i teraz poczułem swój zapach - mówił ze sceny. - To taka mała, a jednocześnie tak duża rzecz.

Anna Solak

  • Koncert Fismolla
  • Sala Wielka CK Zamek
  • 19.02