"Panie i panowie! Płyta pod tytułem >Posłuchaj starego zbożowego elewatora<" - takimi słowami, wypowiedzianymi przez Bogusława Lindę, zaczyna się trzecia płyta z albumu zatytułowanego "Sromota", a wydanego jesienią przez grupę Świetliki. Tak, to nie pomyłka: "Sromota" to album trzypłytowy - takie rozmiary nowego wydawnictwa to rzecz, która poza banalnymi składankami, właściwe dziś się nie przydarza. Co nie najmniej ważne, całość jest dziełem znakomitym artystycznie i - jeśli w przypadku zespołów takich jak Świetliki nie jest to sformułowanie obraźliwe - dojrzałym. Znakomicie wyważone proporcje między poważnym przesłaniem, a żartem; świetne, mądre, czasem prowokujące teksty i do tego różnorodna, porywająca formuła muzyczna.
Dla wygody Słuchaczki/Słuchacza
"Sromota" to pierwszy studyjny album zespołu, po ośmiu latach od powstania poprzedniego krążka "Las Putas Melancholicas". Na upartego dałoby się całość materiału umieścić na dwóch płytach, ale sam lider grupy, Marcin Świetlicki, przyznawał, że trzypłytowy układ jest jedynie logiczny i w pełni świadomy (napisał zgrabnie, że materiał został rozdzielony na trzy płyty "ze względów formalnych i treściowych oraz dla wygody Słuchaczki/ Słuchacza"). Jak to ktoś ujął skrótowo: całość składa się z trzech części: "dół / euforia / wygłupy". Pierwsza płyta zaczyna się od mało radosnego fragmentu "Wesela" Wyspiańskiego, za którym Świetlicki powtarza "byś serce moje rozkroił / nic w nim nie znajdziesz inszego / jako te niepokoje / sromota, sromota, wstyd / palący wstyd". Ten tekst dał też tytuł całości wydawnictwa. Druga płyta ma nieco więcej jasnych barw (oczywiście, jak na standardy Świetlickiego - nie spodziewajmy się tu wesołej twórczości). Wreszcie krążek trzeci, tak jak sygnalizował już wcześniejszy cytat, to raczej swobodne żarty, choć i tu odnaleźć możemy kilka naprawdę znakomitych utworów. Odnajdziemy tu również pastisz twórczości Jacka Kaczmarskiego, ale i pastisze dokonań samego Świetlickiego. Zwłaszcza, że poza nim na trzeciej płycie śpiewają też gościnnie - wspomniany Bogusław Linda oraz Pablopavo, znany z autorskich dokonań i zespołu Vavamuffin.
W nowym składzie
Licząc od wspomnianej poprzedniej płyty, sprzed ośmiu lat, skład zespołu uległ pewnym interesującym zmianom. Dziś Świetliki to czterej artyści wchodzący w ich skład od samego początku działalności w 1992 roku, czyli: śpiewający, melorecytujący Świetlicki, basista Grzegorz Dyduch, gitarzysta Tomasz Radziszewski i perkusista Marek Piotrowicz. Zamiast drugiej gitary, która brzmiała w składzie zespołu jeszcze przed paroma laty, mamy dziś jednak grającą na altówce Zuzannę Iwańską i obsługującego instrumenty klawiszowe Michała Wandzilaka.
Najważniejszą postacią zespołu jest jednak oczywiście Marcin Świetlicki. Kalina Błażejowska pisała o nim przed kilkoma tygodniami w Tygodniku Powszechnym: "Podobno nie ma telefonu, konta w banku, dowodu, paszportu, prawa jazdy, ubezpieczenia, auta ani mieszkania. Znany z niechęci do telewizji, nobliwych poetów, Kazimiery Szczuki, >Krytyki Politycznej<, zagranicznych podróży i piwa (...) Twierdzi, że muzyka jest bardziej podniecająca niż poezja; wie wszystko o Beatlesach i amerykańskim psychodelicznym rocku lat 60". Zanim założył grupę, znany był jako jeden z najważniejszych poetów wstępujących na scenę literacką na początku lat dziewięćdziesiątych. Świetlicki był jednym z najbardziej rozpoznawalnych twórców tzw. pokolenia "Brulionu" - kręgu młodych twórców związanych z alternatywnym kwartalnikiem kulturalnym BruLion.
Dziś - poza sześcioma albumami nagranymi ze Świetlikami - artysta ma w dyskografii też płyty nagrane z zespołami Czarne Ciasteczka i alternatywną supergrupą The Users, z Cezarym Ostrowskim i Mikołajem Trzaską. Jest autorem kilkunastu, bardzo wysoko cenionych, tomików poetyckich. Status jednego z najistotniejszych poetów w naszym kraju, nie przeszkadza Świetlickiemu również w... pisaniu kryminałów. Te ostatnie przyniosły mu w poprzedniej dekadzie wielkie uznanie.
Podstawowe wartości
Tuż przed wydaniem albumu "Sromota" członkowie zespołu rozesłali do mediów krótkie oświadczenie. Piszą w nim, że "niewiele jest rzeczy mniej stosownych i bardziej żałosnych niż artysta/autor zachwalający swoje dzieło", dlatego przedstawili jedynie w punktach kilka faktów. Takich jak te, że "najkrótszy utwór trwa 40 sekund, najdłuższy 8 minut. Wszystkie trwają tyle ile trzeba" oraz że "brzydkie słowo w tekstach pojawia się tylko raz". Pojawiają się jednak też istotne - choć podane oczywiście w konwencji nie do końca serio - zespołowe deklaracje, że "Nie reklamujemy nikogo ani niczego. Nie mamy żadnych sponsorów ani wsparcia jakiegokolwiek ministerstwa. I nikt nam medialnie nie patronuje. Nagranie/wydanie >Sromoty< nie obciąża polskiego podatnika". I kilka zdań dalej: "Czy się komu w stolicy albo gdzie indziej podoba czy nie, są podstawowe wartości: bonum, pulchrum, verum - a Polska jest tylko jedna. I jest to nasza Ojczyzna"...
Przed nami spotkanie z zespołem naprawdę niebanalnym.
Tomasz Janas
- Świetliki
- Blue Note (ul. Kościuszki 76/78)
- 11.12, g. 20
- bilety: 50/40/30 zł