Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Spring Break. Miałkie kawałki, mądre kompozycje i żywiołowy rock'n'roll

W czwartkowy wieczór sceny w różnych miejscach Poznania rozbrzmiały różnorodną muzyką - to znak, że rozpoczął się festiwal Spring Break. Wystąpili m.in. Holak, Zielińska, Coldair i The Stubs.

. - grafika artykułu
Holak, fot. Tomasz Nowak

Jak nietrudno się domyślić, Holak to kolejne oblicze Mateusza Holaka, dotąd kojarzonego przede wszystkim z zespołem Kumka Olik, który w 2007 roku z sukcesem zadebiutował podczas festiwali w Opolu i w Jarocinie, a który 23-letni dziś muzyk założył w wieku... 14 lat. Ewentualnie nazwisko Holaka można skojarzyć - to drugie oblicze chłopaka z podpoznańskiego Mogilna - z jego twórczością graficzną, skupiającą się głównie na projektowaniu okładek płytowych. Projektowaniu na tyle dobrym, że w zeszłym roku to właśnie okładka jego autorstwa (do płyty "Pięćdziesiątka" zespołu Malarze i Żołnierze) zwyciężyła w konkursie "30/30" organizowanym przez Galerię Miejską Arsenał.

Kto chciałby tego słuchać?

Niestety, tyle dobrego nie można już powiedzieć o jego najnowszym muzycznym wcieleniu. Elektroniczno-hiphopowe piosenki, które zaprezentował podczas, pierwszego w nowym składzie, koncertu w Sali Wielkiej niestety nie bronią się same. A to podstawa, jeśli chodzi o festiwale typu showcase, których idea opiera się na zaprezentowaniu swojego potencjału w jak najkrótszym czasie. Na tym właśnie polega poznański Spring Break. Tymczasem utwory Holaka to monotonne, nudne i miałkie pod względem tekstu i równie nieporywające dźwiękowo kompozycje, w dodatku wyśpiewane nieczysto. Nużą one słuchacza bezsensownie powtarzaną frazą ("To jest dobra firma", "Analogowe bije serce", "Otwarte" albo w założeniu żartobliwa piosenka o filmikach z udziałem kotów na YouTubie, w której padają takie oto słowa: "Zrobiłbym to, na co mam ochotę/... jestem kotem"). Niestety, większości słuchaczy nie było do śmiechu. Tym bardziej, że po artyście, z niemałym już przecież dorobkiem na koncie, spodziewać się można większego namysłu i większej dojrzałości w składaniu słuchaczom kolejnych muzycznych (?) propozycji. "Kto chciałby tego słuchać?" - pada w jednej z piosenek. No właśnie - kto?

Wesoła piosenka o więzieniu

Złe wrażenie zmazał na szczęście kolejny w festiwalowej rozpisce koncert - w przyzamkowym Alternativa Club zaśpiewała Julita Zielińska. Razem z Mikołajem Stańko, towarzyszącym jej od połowy koncertu na cajon (sama gra na klawiszach), w bardzo krótkim czasie wyczarowali nastrojową, klubową atmosferę. Znakomicie do niej pasował intrygujący, nieco "zabrudzony" wokal młodej wokalistki, który jest łudząco podobny do tego, jakim cały świat oczarowała swego czasu belgijska artystka Selah Sue. Łatwości z jaką Zielińska tym wokalem operuje - a można powiedzieć, że wręcz się nim bawi - mogłaby jej pozazdrościć niejedna starsza koleżanka. Widać to zarówno w utworach lirycznych, takich jak oparte na wierszu Juliana Tuwima "Jeżeli", jak i w autorskich, zabawnych, ale nadal mądrych kompozycjach: "Formalina", "To takie ważne", "Daleko", "Wariatce" (dla fanów Tarantino) czy "Wesołej piosence o więzieniu" ("Dedykowanej byłym więźniom. I przyszłym" - żartowała artystka ze sceny).

Wśród polskich kawałków znalazł się także jeden zaśpiewany w języku angielskim - "Pretty shitty situation". To utwór przyjemny w odbiorze, chociaż zdecydowanie najlepiej wychodzi Zielińskiej żonglowanie rodzimym językiem: "Ciężkie to życie/ a może to ziemniaki, które niosę Ci o świcie/ żeby zrobić Ci obiad/ tak pod koniec tygodnia".

Niuansowa elektronika 

Z kolei pierwszy dzień festiwalu Spring Break w Scenie na Piętrze upłynął pod znakiem kontrastów. O godzinie 19 swój występ rozpoczął Coldair. To solowy projekt Tobiasza Bilińskiego, który od szesnastego roku życia wydał już pięć albumów. Na poznańskiej scenie towarzyszył mu gitarzysta i perkusista. Minimalistyczna muzyka Coldair w wersji studyjnej plasuje się w okolicach elektroniki. Jednak na żywo Coldair zmienił postać, a gitarowe pasaże i perkusja sprawiły, że muzyka zyskała więcej przestrzeni. Bas dodał tym dźwiękom mroczności.

Twórcy grali długie, powoli rozwijające się utwory. Momentami przywodziło to na myśl muzykę Archive. Niestety Coldair nie pomogła akustyka Sceny na Piętrze, która nie zdała egzaminu przy tak niuansowej elektronice. Wiele subtelnych dźwięków ginęło w źle nagłośnionej sali. Na plus wypadł teatralny klimat starego kina i przyciemnione światło.

Rock'n'roll między krzesłami

Dla The Stubs, którzy zagrali w Scenie na Piętrze godzinę później, taka sala również była wyzwaniem. The Stubs to zespół rock'n'rollowy, w klasycznym tego słowa znaczeniu. Ich muzyka aż prosi się o żywiołowy taniec. A Scena jest wyposażona w rzędy siedzeń... Publiczność jednak nic sobie nie robiła z takiej przeszkody, tylko stała lub tańczyła pomiędzy rzędami. To właśnie moc The Stubs, ich brudny, energetyczny rock'n'roll, nie pozwoliła na statyczny odbiór muzyki.

Wokalista The Stubs jest urodzonym frontmanem. Rozmawiał z publicznością, opowiadał dowcipy i anegdoty. Nie żałował energii na scenie. Zresztą cały zespół był mocno zaangażowany w swój występ. To idealna propozycja dla tych, którym brakuje brudnego, gitarowego grania. Publiczność podczas pierwszego dnia Spring Break bawiła się przy nim świetnie.

Anna Solak, Jolanta Kikiewicz

  • Koncerty: Holak, Zielińska, Coldair i The Stubs
  • Enea Spring Break Festival 2016
  • 21.04