Reżyser o spektaklu: "Każdy z nas pamięta i zapamięta na zawsze 10 kwietnia 2010 - dzień smoleńskiej katastrofy. I dni następne - zbiorowe, narodowe przeżycie żałoby przeradzające się wkrótce w narastanie sporów, swarów, kłótni, aż po eksplozję wyzwisk, oskarżeń, insynuacji, roszczeń, jątrzenia, przekleństw przeplatanych modlitwą, politycznych agitek, zawodzeń i wrzasków, płaczu przechodzącego w warczenie i szczekanie".
"Tekst o katastrofie smoleńskiej i jej konsekwencjach musiałem napisać. Ze złości. Nie mogłem znieść wycia cmentarnych hien, silnych poparciem ludzi zmanipulowanych przez politykę, zagubionych w perfidnie niezrozumiałej nowoczesności, którym światło grobowego znicza jawi się jako pewna lampa kierunkowa. Pisząc odzyskiwałem równowagę, a nawet dobry humor. Miewałem nawet poczucie, że w fotelu obok chichocze życzliwie Franciszek Rabelais, a w kącie, mały jak mysz, Alfred Jarry powtarza zdanie, którego nie mógł wymyślić żaden Polak, i którego nie da się z wiarą i serio powiedzieć po polsku: »Kocham Polskę, bo tam żyją Polacy«" - wyznaje autor.
- "Spisek smoleński"
- scenariusz i reżyseria: Lech Raczak
- Scena Pod Minogą (ul. Nowowiejskiego 8)
- kolejne spektakle: 4.03, 5.03, g. 20
- bilety: 25 zł (do kupienia w CIM, ul. Ratajczaka 44)