Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Witkacy vs kapitalizm

- Na ile katastroficzne prognozy Witkacego się tylko spełniły, a na ile jeszcze spiętrzyły i spotworniały w obecnych czasach? - zastanawia się Paweł Miśkiewicz, reżyser Coco, czyli bałkańskiej operetki, ostatniej premiery w tym sezonie artystycznym w Teatrze Polskim. Spektakl będzie połączeniem biografii i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza z gorzką refleksją na temat współczesnego systemu społecznego i gospodarczego.

Rysunek przedstawiający mężczyznę. Dominujące kolory to czerń i żółć. - grafika artykułu
Autoportret Witkacego, fot. www.commons.wikimedia.org

"Mówiąc otwarcie, jedynym wyjściem byłoby samobójstwo. (...) Straciłem dla siebie samego wszelką wartość i nie wiem, czy wytrzymam" - pisał Stanisław Ignacy Witkiewicz w liście do żony w 1938 roku. Samobójstwo popełnił rok później, po usłyszeniu informacji o wkroczeniu do Polski wojsk radzieckich. Sam służył w rosyjskiej armii, był świadkiem rewolucji bolszewickiej i z niepokojem patrzył na rosnącą popularność nazizmu w Niemczech. Czego obawiałby się dzisiaj? - Witkacy upatrywał zagrożenia w totalitaryzmach. Dzisiaj okazuje się, że totalitaryzmy nie potrzebują konkretnej twarzy dyktatora. Sami stworzyliśmy sobie rzeczywistość niewoli, czyniąc z kapitalizmu rodzaj zbiorowego fantazmatu, poza którym już chyba nie wyobrażamy sobie życia. Choć okoliczności, w których żyjemy, nazywamy ciągle liberalizmem, z wolnością nie mają one nic wspólnego. Wszyscy działamy według ukształtowanych uprzednio praw rynku - opowiada Paweł Miśkiewicz.

W spektaklu po absurdach współczesności Witkacego oprowadzać będzie jego XXI-wieczne alter ego - młody artysta umiejętnie poruszający się w obecnym modelu życia. Zanim jednak stanie się jego przewodnikiem, będzie prowokować twórcę do zmierzenia się z aktualnością swoich dzieł. Ich fragmenty usłyszymy ze sceny, m.in. Pożegnanie jesieni, Szewców, Jana Macieja Karola Wścieklicę i Pragmatystów.

Pożegnanie jesieni, dekadencka i w dużej mierze autobiograficzna powieść, stanie się fundamentem pierwszego aktu dramatu. - Roztoczymy przed widzami emocjonalno-intelektualną panoramę czasów, w jakich dojrzewał światopogląd Witkacego, który to próbował przetwarzać w sztukę i który rzutował też w dużym stopniu na jego styl życia i relacje z kobietami - tłumaczy Miśkiewicz. Drugi akt powstanie na podstawie kilku tekstów, nie tylko Witkiewiczowskich, w tym monografii Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji Bronisława Malinowskiego (prywatnie przyjaciela Witkacego) i artykułów z czasopisma "Kronos". Autorki scenariusza, Joanna Bednarczyk i Daria Kubisiak, oparły go jednak przede wszystkim na eseju Realizm kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy? brytyjskiego filozofa Marka Fishera, który opisuje w nim, jak neoliberalizm podporządkował sobie wszystkie sfery naszego życia.

Z dramatu Jan Maciej Karol Wścieklica twórcy i twórczynie spektaklu zaczerpnęli postać tytułowego bohatera, wiejskiego gospodarza, który wspina się na coraz wyższe stopnie politycznej kariery, aż zostaje prezydentem państwa, jednak ostatecznie ponosi porażkę. Jak zauważa reżyser, historia Wścieklicy jest realizacją powtarzalnego w różnych epokach mitu o przedstawicielu ludu, który jest w stanie pokonać i zrewolucjonizować obowiązującą rzeczywistość. - Budując tę postać, inspirujemy się życiorysem Andrzeja Leppera, którego kariera, podobnie jak Wścieklicy, wyrosła na fali gniewu społecznego. Na tej fali wszedł do polityki, aby jej nadać bardziej ludzkie oblicze, ale w ostateczności został zużyty i pożarty przez rządzące elity - mówi.

Odpowiedzią na bezsilność człowieka wobec systemu, który sam wykreował, stanie się w spektaklu sztuczna inteligencja. - Postrzega się ją często jako groźne zjawisko, a być może okaże się ono właśnie zbawienne. Ludzkości potrzeba spojrzenia z zewnątrz i pomysłu na to, co zrobić, ażeby porządek, który wytwarzamy, uczynić lepszym, bardziej sprawiedliwym, pełniejszym. Trudno tonącemu wyciągnąć samego siebie z topieli. W tej chwili sztuczna inteligencja zaledwie reprodukuje dostępną nam wiedzę, ale możliwe, że w przyszłości dzięki przygotowanym przez nas algorytmom samodzielnie wytworzy nowe jakości i idee, które nadadzą sens i usprawiedliwią na nowo nasze istnienie - wyjaśnia Miśkiewicz. Rozmowy z czatem GPT były jednym ze źródeł scenariusza spektaklu, a sama sztuczna inteligencja została jedną z jego bohaterek.

Co z Witkacym i analizą współczesności ma wspólnego tytuł Coco, czyli bałkańska operetka? Wbrew nazwie spektakl nie przyjmie formy tradycyjnej operetki. Rytm narracji operetkowej jest według autorów i autorek przedstawienia odbiciem życia Witkacego oraz jego pogoni za sensem i spełnieniem. Określenie "bałkańska" nawiązuje do ruchów politycznych na Bałkanach, które zainicjowały I wojnę światową, i do krwawej walki bałkańskich narodów pod koniec XX wieku. "Coco" zaś oznacza narkotyczne znieczulenie przed ciężarem życia w niewolniczej rzeczywistości. Czy ulgę przynieść może także teatralna fikcja?

Magdalena Chomczyk

  • Coco, czyli bałkańska operetka
  • Teatr Polski
  • premiera: 2.06
  • Potrzebujesz pomocy? Pamiętaj, że nie jesteś sam! Telefoniczne Centrum Wsparcia - 800 70 2222

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024