Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Reszta jest przebraniem

Zwyciężczynią dziewiątej edycji RuPaul Drag Race była Sasha Velour. Artystka po tym sukcesie przygotowała własny, jednoosobowy show pt. Dym i lustra. W marcu przyjeżdża z nim do Polski, w tym do poznańskiej Sali Ziemi.

. - grafika artykułu
Sasha Velour, fot. materiały organizatorów

Zacznijmy od początku. Sztuka dragu swoimi korzeniami sięga starożytności - w teatrze greckim role kobiece grali przecież mężczyźni. Podobnie było w kolejnych wiekach, w teatrze elżbietańskim czy, poza Europą, w japońskim teatrze kabuki, gdzie de facto do tej pory nie dokonała się genderowa rewolucja. Natomiast za pierwszą "drag queen" w historii uważa się Amerykanina Williama Dorseya Swanna. W dwóch ostatnich dekadach XIX wieku urządzał on w Waszyngtonie bale, na których mężczyźni przebierali się w kobiece stroje, nierzadko trafiając potem do aresztu pod zarzutem obrazy moralności.

Krótką mówiąc, drag jest sztuką wcielania się w płeć przeciwną. Zdecydowanie częściej to mężczyźni udają kobiety, ale mamy także "drag kings", czyli kobiety odgrywające role mężczyzn. Nie należy mylić "dragu" z "trans". Sztuka dragu nie jest bezpośrednio związana z kwestią osobistej tożsamości płciowej czy seksualnej. Drag to performans, odgrywanie płci po to, by ukazać ją jako konstrukt kulturowy. Ukazać przez wyolbrzymienie, a w konsekwencji zdekonstruowanie związanych z nią stereotypów, zachowań, nakazów, kostiumów.

Drag jest także walką albo przynajmniej ucieczką od presji, jaką wywierają na nas kultura i społeczeństwo, które każą nam wyglądać i postępować w określony sposób, tylko dlatego że przypisano nas takiej, a nie innej płci. W aurze spektaklu możemy wyjść z roli, którą musimy grać na co dzień, i wcielić się choć na chwilę w rolę przeciwną, wzbronioną nam w realnym świecie. Dać upust swoim fascynacjom, fantazjom, pragnieniom. A także poczuć na własnej skórze, jak to jest być inną, innym.

Sztuka dragu rozwinęła się w pierwszych dekadach XX wieku w środowiskach amerykańskich mężczyzn homoseksualnych, którzy rzucali w ten sposób wyzwanie silnie skodyfikowanej i obowiązkowo heteroseksualnej męskości. O tym, że drag był nie tylko zabawą, ale także formą oporu, najlepiej świadczy historia zamieszek w nowojorskim klubie Stonewall w roku 1969. Wtedy policji postawiły się głównie czarnoskóre drag queens, a wydarzenie to dało początek nowoczesnemu ruchowi LGBT+.

Za pierwszą polską drag queen uważa się Eugeniusza Bodo, który w filmie Piętro wyżej (1937) wcielił się w rolę słynnej wówczas amerykańskiej aktorki Mae West i zaśpiewał piosenkę Sex appeal to nasza broń kobieca. Przebieranki płciowe często były zresztą wykorzystywane w komediach i farsach, nic przecież nie wywołuje tak gromkiego i nierzadko prostackiego śmiechu, jak facet przebrany za babę. Baba przebrana za faceta jest już zdecydowanie mniej "śmiechogenna", bo kultura patriarchalna klasyfikuje męskość wyżej niż kobiecość. I z tego chociażby powodu liczba drag queens przewyższa zdecydowanie liczbę drag kings; kobiecość można przedrzeźniać, można się z niej śmiać do woli, natomiast męskość nie lubi, kiedy się z niej śmieją, i często surowo karze osoby, które ją wykpiwają.

Mimo swego komercyjnego charakteru komedie, w których drag stanowił pikantną atrakcję (vide, szalenie popularne także w Polsce Pół żartem, pół serio z roku 1959), spełniały poniekąd dywersyjną rolę, gdyż pokazywały szerokiej publiczności, jak płynne są granice między tym, co męskie, a tym, co kobiece.

Ale drag może odnosić się nie tylko do kategorii płciowej, lecz także np. klasowych. Pokazuje to głośny dokument Jennie Livingston Paris Is Burning (1990), rejestracja balów biednych czarnoskórych mieszkańców Nowego Jorku imitujących w parodystyczny sposób białych, bogatych i uprzywilejowanych.

Drag długo był sztuką niszową, właściwie podziemną, a nawet, jak wspomniałem wyżej, prześladowaną przez siły porządkowe i sądy. Ograniczał się właściwie do klubów gejowskich. W Polsce jeszcze niedawno krajowe drag queens można było policzyć na palcach obu rąk. Najbardziej znaną była drag wietnamskiego pochodzenia Kim Lee (niestety, zmarła w roku 2020, możemy ją jednak obejrzeć w małej roli w wyświetlanym obecnie na ekranach filmie 8 rzeczy, których nie wiecie o facetach). Zmieniło się to w ostatnich latach, a i nasz Poznań stał się prawdziwą polską stolicą dragu. Wystarczy odwiedzić w weekend któryś z miejscowych klubów LGBT+, by trafić na długą serię występów rozmaitych drag queens. Bezsprzecznie zmiana ta jest spowodowana oszałamiającą, globalną popularnością amerykańskiego programu RuPaul Drag Race, który można oglądać w serwisie Netflix. Doczekał się on aż 13 sezonów i kilku wersji zagranicznych, m.in. kanadyjskiej, tajlandzkiej czy holenderskiej. W programie tym do rywalizacji staje kilka, kilkanaście drag queens, a ocenia ich jury pod przewodnictwem najsłynniejszej drag queen wszech czasów, RuPaula - wokalisty, aktora, reżysera. To on powiedział, nawiązując do słynnego cytatu z Hamleta: "We're all born naked and the rest is drag" (z ang. "Wszyscy rodzimy się nadzy, a reszta jest przebraniem").

Sama Sasha Velour, którą w Poznaniu zobaczymy już 18 marca podczas jej show Smoke & Mirrors w Sali Ziemi, prywatnie określa się jako "gender-fluid", czyli osoba, która nie chce się definiować płciowo. Jej cechą charakterystyczną jest głowa ogolona na łyso. Ten tradycyjnie męski atrybut zderza z pełnymi przepychu sukniami i ostrym makijażem.

Organizatorzy wydarzenia zapowiadają jej koncert jako "niezwykłe połączenie dragu, sztuk wizualnych i magii". Ponoć artystka ma zostać przecięta na pół i zamienić się na naszych oczach w drzewo. Już sam opis pokazuje więc, że sztuka dragu wyszła z podziemia i stała się integralną częścią show-biznesu. Dzisiaj, aby być profesjonalną drag queen, trzeba mieć nie tylko bujną wyobraźnię, ale także niemałe środki, konkurencja jest bowiem potężna. Niektórym taka komercjalizacja nie w smak, gdyż w ten sposób drag traci swe polityczne znaczenie, zamienia się w luksusową rozrywkę. Niemniej nadal poszerza naszą percepcję i pozwala podważyć to, co w powszechnym pojmowaniu płci uważane jest za niezmienne i obowiązkowe.

Bartosz Żurawiecki

  • Widowisko Sashy Velour Smoke & Mirrors
  • 18.03, g. 21
  • MTP, Sala Ziemi
  • bilety: 99-149 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022