Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Polska to pokój do płakania

Punktem wyjścia dla przedstawienia Have a Good Cry stały się słowa rzeczniczki Ministerstwa Sprawiedliwości o przestrzeni do płaczu dla rodziców po stracie nowonarodzonego dziecka: "Będzie można mieć osobny pokój, możliwość wypłakania się". Premiera spektaklu Sceny Roboczej odbędzie się we wtorek 8 czerwca.

. - grafika artykułu
"Have a Good Cry", fot Monika Stolarska

- Słowa rzeczniczki Ministerstwa Sprawiedliwości szybko zaczęły krążyć w internecie. To fantazja niczym z horroru: oto Zbigniew Ziobro zbuduje w Polsce pokoje do płaczu dla kobiet, a w nich będzie je zmuszać do rodzenia dzieci. Gdy przeczytałam słowa rzeczniczki, towarzyszyła mi narastająca złość pomieszana z lękiem. Ta wizja doskonale streszcza nasze przeczucie okrucieństwa władzy, której podlegamy. Naszą wyobraźnię ukształtowały zresztą takie narracje jak Opowieść podręcznej. W tym pokoju do płakania zostało zawarte odczucie opresyjności wobec kobiet i siły patriarchatu - wyjaśnia Magda Szpecht, reżyserką przedstawienia.

Wraz z aktorką Leną Schimscheiner i Weroniką Pelczyńską, performerką i choreografką, Szpecht zastanawiała się, jak przejąć ten pomysł polityków PiS, aby przewrotnie dokonać jego przetworzenia w coś zgoła odmiennego i pozytywnego. - A co, jeśli na tym skorzystać  i stworzyć rodzaj wspólnoty wykorzystując metaforyczną przestrzeń "pokoju do płakania", który u nas jest sceną teatralną? - zastanawia się reżyserka.

Początkowo twórczynie Have a Good Cry za wiodący temat przedstawienia wybrały płacz, lecz później skupiły się na problematyce aborcji. - Jeśli chodzi o publiczność, to myślimy o osobach, które mogą potrzebować aborcji bądź zainteresowały się tym tematem podczas protestów w Polsce. Spektakl Have a Good Cry powstał z frustracji koniecznością protestowania, pracował z emocjami płaczu przechodzącego w śmiech i z powrotem w płacz. Ostatecznie ma wytworzyć bezpieczną przestrzeń do wspólnego przeżywania tego, co się wtedy działo - opowiada Ola Juchacz z działu komunikacji i promocji Sceny Roboczej.

 - Mam wrażenie, że Scena Robocza to instytucja dużo bardziej progresywna i otwarta niż miejskie, instytucjonalne teatry. Tam pewnie o wiele trudniej byłoby mi zrealizować spektakl na taki temat jak aborcja - przyznaje Magda Szpecht.

Teatr jako laboratorium dla eksperymentów

Wyobrażony pokój którym dysponowały artystki stał się nie tylko przestrzenią do płaczu, ale i laboratorium badawczym, pozwalającym na przyjęcie różnych perspektyw na aborcję. - To temat zdemonizowany, wykorzystywany do celów politycznych - do tego, aby dzielić ludzi, polaryzować ich opinie, skłócać ze sobą. A jak jest naprawdę? Jako młode dziewczyny z Polski w procesie edukacji szkolnej czy informacji uzyskanych od rodziców, tak naprawdę nie wiedziałyśmy o aborcji zbyt wiele. Praca nad spektaklem Have a Good Cry rozpoczęła się jeszcze w styczniu, lecz z powodu drugiej fali koronawirusa, przywrócenia pandemicznych obostrzeń i zamknięcia instytucji kulturalnych, premiera musiała zostać odłożona w czasie. Wyimaginowany pokój dla płakania stał się dla nas przez te pół roku przestrzenią do poznawania tego, czego dotąd nie znałyśmy - tłumaczy Magda Szpecht.

Z Leną Schimscheiner i Weroniką Pelczyńską stworzyła model, w którym nie obowiązywał tradycyjny, sztywny podział obowiązków, lecz możliwe było wymienianie się rolami. Powstała wspólna praca. - Wszystkie zajmowałyśmy się poszukiwaniem informacji, planowaniem prób. Weronika przynosiła swoje choreograficzne narzędzia i zadania pomagające nam przetwarzać zdobytą wiedzę na sytuację teatralną czy performatywną. Z kolei Lena zastosowała metodę aktorskiej improwizacji. Każda z nas - korzystając z tego, że mamy różne profesje - szukała jak swoje dotychczasowe doświadczenie artystyczne i teatralne wykorzystać do opowiadania na tak trudny i złożony temat, jakim jest aborcja - mówi Szpecht.

Założyły, że w Have a Good Cry nie ograniczą się do perspektywy politycznej i medycznej na aborcję, lecz ukażą ją również jako temat, którym zajmować się może sztuka.

Macierzyństwo w Polsce

Macierzyństwo w naszym kraju jest silnie powiązane z polityką. Ma poważne skutki, przekłada się na codziennie egzystencjalne doświadczenia kobiet. Rozgrywki i decyzje polityczne wpływają na ich decyzje dotyczące planowania macierzyństwa. Wiąże się z tym świadomość kobiet, że mogą być pozostawione same sobie w bardzo trudnej sytuacji, pozbawione wsparcia.

Polska polityka zbudowała w artystkach ogromny lęk przed odbieraniem kobietom ich podstawowych praw. - W naszej twórczej trójce Weronika jest od roku matką, a my z Leną jesteśmy - jak to się mówi - w "wieku reprodukcyjnym". Być może w niedalekiej przyszłości również i my zostaniemy matkami. Nasza perspektywa nie jest łatwa, bo przepojona dużym lękiem przed ciążą, brakiem profesjonalnej opieki medycznej. Dotyczy ona lekarzy powołujących się na klauzulę sumienia. Nie kierują się, czy w zasadzie nie mogą się kierować - bo tak zostało to zapisane w prawie - dobrem i zdrowiem pacjentki. Boimy się, że zostaniemy zmuszone do rodzenia. W obecnym momencie politycznym w Polsce wizja zostania matką w tym kraju stała się dosyć przerażająca. Ten niepokój towarzyszy wielu młodym kobietom. Mamy też ogromny gniew i żal, ponieważ w chwili obecnej polskie prawo jest najbardziej restrykcyjne w Europie, jest także jednym z najbardziej restrykcyjnych na świecie. A jako obywatelki kraju w którym płacimy podatki chcemy być traktowane tak, jak wszyscy inni obywatele i mieć prawo do ochrony zdrowia w wypadku, gdybyśmy chciały zostać matkami - opowiada reżyserka.

Nic się nie zmieniło?

Rosnący niepokój towarzyszy kobietom od czasu dojścia PiS do władzy w 2015 roku, po którym ultraprawicowi politycy zaczęli próbować zaostrzyć przepisy antyaborcyjne. W przestrzeni publicznej zaczęły być też coraz bardziej widoczne działania założonego w 2013 roku Ordo Iuris, konserwatywnej organizacji, która przeszła już do politycznego mainstreamu.

- Ordo Iuris swoje macki zapuszcza w coraz większej liczbie instytucji państwowych. Ma wpływ na kształtowanie oficjalnego dyskursu. Po przeprowadzeniu agresywnego ataku PiS na prawa kobiet w 2016 roku odbył się Czarny Poniedziałek. Dojmujący był dla mnie fakt, że temat aborcji powrócił w samym środku pandemii. Mam wrażenie, że władza liczyła, że kolejne strajki już się nie odbędą. W całym tym procesie da się też mocno zauważyć działanie polskiego kościoła katolickiego - jego decydujący wpływ na stosunek polityków do aborcji. Postrzeganie tej kwestii przez polityków jest bardziej uwarunkowane przez kościół niż naukę i medycynę. To dramatyczne nieporozumienie przekładające się potem na już jak najbardziej realne ludzkie problemy i tragedie - wyjaśnia reżyserka.

W spektaklu pojawią się archiwalne materiały Polskiej Kroniki Filmowej pokazujące protesty z roku 1990 i 1993 dotyczące ustawy antyaborcyjnej. - Oba te filmy to kilkuminutowe relacje z tego, co się działo w sejmie i przed nim. Pokazują, że właściwie od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Są dla mnie świadectwem tego, że problem aborcji w przestrzeni politycznej jest używany jako karta przetargowa w rozgrywkach między kościołem a politykami. Tak naprawdę nie liczy się dobro i zdrowie kobiet, obywatelek. Problem aborcji dotyczy przecież również mężczyzn. Czy chcemy aby państwo ingerowało w kształt i liczebność naszych rodzin? - zastanawia się Maga Szpecht?

Nie można się śmiać?

W spektaklu Have a Good Cry artystki umieściły elementy komediowe. - Humor jest wykorzystany jako narzędzie do rozmawiania o temacie, który jest trudny i skomplikowany. Niektórzy wręcz twierdzą, że humoru nie wypada w takim kontekście używać. Chcemy pokazać, że jak najbardziej wypada. Jest on potrzebny osobom radzącym sobie z trudnymi okolicznościami społecznymi. Humor jest wtedy wręcz wskazany - tłumaczy Ola Juchacz.

- Dla mnie poczucie humoru jest elementem, z pomocą którego z jednej strony próbuję budować wspólnotę, a z drugiej to immanentna cecha mojej natury. Śmiech to dla mnie strategia przetrwania. Dowcip, ironia, satyra są narzędziami do radzenia sobie z trudną rzeczywistością i emocjami. Poczucie humoru ma również wymiar mocno emancypacyjny. Postanowiłyśmy zaproponować w Have a Good Cry dość satyryczną formułę. Powiedziałabym, że wystosowałyśmy radykalną odpowiedź na radykalne działania naszej władzy. W badaniach antropologicznych i psychologicznych płacz i śmiech są też bardzo często postrzegane jako bliskie i pokrewne. Są pozajęzykowymi wybuchami emocji. Stąd śmiech i płacz można postrzegać jako dwa aspekty tego samego zjawiska - opowiada Magda Szpecht.

Marek S. Bochniarz

  • Have a Good Cry Magdy Szpecht, Leny Schimscheiner I Weroniki Pelczyńskiej
  • premiera: 8.06, g. 19
  • drugi spektakl: 9.06, g. 19
  • Scena Robocza
  • bilety: 15-20 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021