Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Historia bólu i ulgi

Dla Teatru Polskiego była to 4218 premiera w jego historii, dla mnie - ostatnia w tym roku. Niepozorna, intymna, skryta w najbardziej kameralnej (żeby nie powiedzieć - klaustrofobicznej) przestrzeni, opowiedziana została głosem jednej kobiety, która zdecydowała się oddać głos drugiej. Nie było to łatwe i przyjemne, było trudne, bardzo potrzebne i jeszcze bardziej poruszające.

Kobieta w czarnej sukience siedzi na starym, obitym pluszem fotelu. - grafika artykułu
fot. Maciej Zakrzewski

Wiera Gran. Polska piosenkarka dwudziestolecia międzywojennego, aktorka kabaretowa i tancerka pochodzenia żydowskiego. Znana również jako Sylvia Green, Wiera Green, Vera Gran i Mariol. Była gwiazdą najpopularniejszej, inteligenckiej kawiarni muzyczno-literackiej Café Sztuka, znajdującej się przy ulicy Leszno 2, działającej na terenie getta warszawskiego, w której akompaniowali jej m.in. Władysław Szpilman i Artur Goldfeder. Z występujących tam artystów II wojnę przeżyli jedynie Wiera i Władysław.

Agata Tuszyńska i Jerzy Żurek napisali tekst zatytułowany Wiera, na którego podstawie Damian Josef Neć zdecydował się wyreżyserować spektakl. Za nim poszli kolejni - Sławomir Kupczak (muzyka), Krzysztof Dys (opracowanie i aranżacja piosenek, fortepian), Maciej Czurychta i Patrycja Superczyńska (scenografia, światło i wideo), Kaya Kołodziejczyk (choreografia), Konrad Parol (kostiumy) and last but not least - Alona Szostak jako Wiera Gran oraz Monika Roszko jako słuchająca jej młoda dziennikarka.

Spektakl otwiera Jej pierwszy bal - skomponowany przez Szpilmana utwór do słów Władysława Szlengla, oparty na motywach walca To mój dawny znajomy pochodzącego z opery Ludomira Różyckiego zatytułowanej Casanova. Wykonanie, które dostajemy, jest połączeniem odświeżonej interpretacji (jak zaznacza reżyser w krótkim, dającym ciekawy wgląd w proces produkcji materiale making off - nie było założeniem twórców udawać, że Szostak w istocie JEST Wierą Gran) z zachowaną oryginalną melodią. Świadomość, że utwór ten niemalże w identycznej postaci wykonywany był dla mieszkańców getta, zatrzymała mnie na dłuższą chwilę i skłoniła do refleksji nad czymś, co choć na poziomie racjonalnym nie zostało określone, na poziomie empirycznym jest (przynajmniej dla mnie samej) bliskie namacalnemu. Tej piosenki słuchali oni, wtedy, w zamknięciu, w codziennym, śmiertelnym zagrożeniu życia. Słuchamy jej i my, dzisiaj, wolni i zdolni niemal do wszystkiego, o czym oni nawet nie śnili. Muzyka, w której wtedy znajdowano ukojenie, dziś jest dla nas nośnikiem pamięci. Jej dźwięków słuchano, jej dźwięki "słyszały"...

Gran w wykonaniu Szostak jest kobieca i uwodzicielska, bezczelna i odpychająca, zimna i spragniona czułości - choć do tego ostatniego nie przyznałaby się za nic. "Gestapowska dziwka" - pada niejednokrotnie z jej własnych ust. "Przyjaciele? Ja nie mam przyjaciół" - pada niewiele rzadziej. W sierpniu 1942 roku udało jej się przedostać na aryjską stronę, dzięki czemu przeżyła II wojnę światową. Miała szansę na nowy początek i nowy rozdział w niełatwej historii jej życia. Od 1971 roku Gran nie występowała publicznie; jej koncerty w Tel Awiwie zostały odwołane na skutek powracających licznych i bezzasadnych pomówień o kolaborację z gestapo. Mimo licznych wyroków oczyszczających ją ze wszystkich zarzutów, pomówienia nie zniknęły, a sama Gran traciła powoli wszystko, co kiedykolwiek mogła nazwać domem. Nie chciano jej w Polsce i w Izraelu, musiała opuścić także Wenezuelę i Stany Zjednoczone.  Końca swoich dni doczekała w Domu Świętego Kazimierza w Paryżu. Na jej pogrzebie w podparyskim Pantin zjawiło się 13 osób, w tym 4 zakonnice, 2 rabinów i mistrz ceremonii.

Choć jej życie to materiał na niejeden film, twórcy spektaklu postanowili przyjrzeć się Wierze rozliczającej się pod jego koniec z przeszłością i niemal desperacko (choć nigdy by tego nie przyznała) walczącej o odzyskanie swojej historii. Jej relacja z młodą dziennikarką - w tej roli świetna Monika Roszko - mocna, obecna, nieustępliwa - pokazuje tę walkę najmocniej. "Opowiem ci swoją historię, ale najpierw zrównam cię z ziemią. Wpuszczę cię do swojego świata, ale wcześniej upewnię się, że wiesz, jak bardzo tobą gardzę. Otworzę się przed tobą, ale chwilę później nie pozwolę ci odczuć, że tak naprawdę bardzo tego potrzebowałam..." - zdaje się mówić Gran.

Przyglądając się kreacji Szostak, trudno uwierzyć, że prace nad tym spektaklem trwały tak krótko, wierzy się i czuje raczej to, że rola Wiery dojrzewała w niej od dawna (co jest prawdą, i co potwierdza krótka historia w przytoczonym już making offie o pierwszym, nieświadomym spotkaniu Szostak z Gran na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu). Pogodzić tak wiele często skrajnych emocji bez popadania w patos, uchwycić głębię cierpienia osoby, która, choć nie umarła razem z innymi, umierała codziennie przez lata, powolną i bolesną śmiercią osoby pozbawionej domu, sceny-powietrza, miłości - niewielu by to potrafiło. Szostak uniosła ten ciężar znakomicie. Sprawiła, że trudno jest oderwać od niej wzrok - choć czasem bardzo by się chciało nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć tego, co czuje ona u schyłku swojego życia, czysta i skalana, uwolniona i uwięziona w tym samym czasie.

Żałuję jedynie, że w opisie spektaklu nie znalazła się wzmianka o wystawie poświęconej Gran, w ramach której można obejrzeć fragmenty wypowiedzi pochodzących z archiwów Shoah Foundation. Mimo siedmiu stanowisk, każde składa się z telewizora i podpiętych do niego słuchawek, nie ma możliwości, by wszyscy posiadacze biletów (przychodzący do teatru w znacznej większości na 10-15 minut przed spektaklem) zdążyli zapoznać się z tym materiałem. Nie było mi dane doczekać swojej kolejki, stąd moja sugestia do Was, drodzy widzowie i drogie widzki - nie wpadajcie do Galerii w ostatniej chwili, nie idźcie do teatru dłuższą drogą, nie chcąc niezręcznie wystawać w foyer; stawcie się w nim chwilę wcześniej i posłuchajcie Gran, którą zaledwie kilka chwil później oglądać będziecie mogli na scenie.

Historia Wiery Gran, jej walki i cierpienia - choć okrutnie trudna, dla wielu pewnie zbyt trudna - zasługuje na to, by dać jej swój czas i swoją uwagę. Wpiszcie zatem ten spektakl na listę styczniowych planów. Warto.

Marta Szostak

  • Wiera Gran
  • Teatr Polski
  • premiera: 6.12
  • kolejne spektakle: 3-5, 23-26.01

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024