Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

TWÓRCZA SAMOTNOŚĆ. Możesz działać i nic tego nie zakłóca

- Moim zdaniem wszelkie ograniczenia powodują, że trzeba znaleźć dla danej aktywności po prostu inną formułę. Wydaje mi się, że obecna edukacja artystyczna powinna być bardziej skierowana na teorię - mówi Małgorzata Szymankiewicz*, malarka i artystka.

. - grafika artykułu
Bez tytułu 281, 2020, akryl na płótnie, 170x130, fot. archiwum artystki

Jak się teraz czujesz?

Bardzo dobrze się mam i jestem zdrowa. Codziennie jeżdżę do pracowni. W zasadzie niewiele się zmieniło w moim życiu - oprócz tego, że nie jeżdżę do Szczecina na zajęcia ze studentami na Akademii Sztuki. Choć teraz te zajęcia prowadzimy z nimi za pomocą internetu.

Jak wyglądały te zajęcia w pracowni malarstwa?

Pracujemy na zasadzie konsultacji. W ciągu roku jest kilka tematów obowiązkowych dla studentów. Ale jesteśmy otwarci na propozycje indywidualne i wręcz do nich zachęcamy. Ten program pełni raczej funkcję koła ratunkowego dla osób, które nie wiedzą, od czego zacząć na samym początku. W późniejszych etapach praca indywidualna jest dla nas ważniejsza i ciekawsza.

I jak obecnie te zajęcia wyglądają w formie zdalnej? Czy prowadzenie ich w taki sposób ma w ogóle jeszcze sens?

Moim zdaniem wszelkie ograniczenia powodują, że trzeba znaleźć dla danej aktywności po prostu inną formułę. Jest to dla mnie coś zupełnie nowego. Przy tym wiadomo, że tak naprawdę nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. Ale dla studentów może to przynieść ciekawe korzyści - skłonić ich do sięgania po nowe media, po przedmioty będące w zasięgu ich ręki.

Czy masz poczucie, że w zdalnym kontakcie ze studentami coś tracisz?

Na pewno. Niektórych rzeczy nie można zobaczyć. Wydaje mi się, że obecnie nasza współpraca musi przebiegać bardziej konceptualnie. Taka praca jest też bardzo trudna dla studentów, bo większość ich własnych materiałów i sprzętów została w pracowni i nie mają do nich dostępu. Szkoła nagle została zamknięta i nie pozwolono im wejść do budynku. Większość z nich nie ma materiałów do pracy, farb...

Wydaje mi się, że obecna edukacja artystyczna powinna być bardziej skierowana na teorię. Staramy się przepracować ze studentami temat pandemii i wirusa. Pomimo tych ograniczeń wydaje mi się, że nam wychodzi. Studenci, szukając innych dróg, pokazują, że są bardzo twórczy.

Jeżeli tworzy się prace malarskie, to chyba nie ma sensu próbować ich pokazywać za pomocą zdjęcia czy kamery? Czy w ogóle studenci próbują jakoś pokazać to, nad czym pracują?

Prace, które obecnie powstają, nie mają raczej formy malarskiej. Są to koncepcje, szkice. Odnoszą się do próby zwizualizowania problemów, z którymi się dzisiaj mierzymy, w tym z kwestią chociażby izolacji. Jesteśmy na etapie, gdy nie możemy do końca zweryfikować tych wszystkich pomysłów studentów. Są one odroczone na później, bo to nie jest dobry czas, by je realizować.

Czy mogłabyś opowiedzieć o pożarze, który pod koniec lutego miał miejsce w budynku, w którym mieści się twoja pracownia?

To był pożar magazynu w nocy z 19 na 20 lutego. W tym magazynie składowano różne sprzęty elektryczne i opony. Prawdopodobnie doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Sąsiednia stolarnia też się wtedy spaliła. Przy okazji tego pożaru ucierpieli również moi sąsiedzi: Pracownia Ładnie i pracownia Honzy Zamojskiego. Te przestrzenie były podzielone ścianami działowymi, i choć do każdej z nich prowadziło osobne wejście, to te ścianki nie dochodziły do sufitu. Słyszało się czasem wręcz, jak dziewczyny w pracowni obok cięły nożyczkami papier.

Zorganizowałaś pod koniec lutego zbiórkę na Zrzutka.pl. Zauważyłem też, że początkowo próbowałaś uprzątnąć pracownię z sadzy przy pomocy przyjaciół, a potem wynajmowałaś dodatkowe osoby.

Właściwie w tej chwili zatrzymałam się na etapie, gdy wszystko jest już umyte. Z remontem na razie się wstrzymuję i zrobię go pewnie dopiero latem. Trochę mnie już wymęczyła ta praca, polegająca na codziennej harówce od rana do wieczora. Muszę też jeszcze dokupić rzeczy, których nie udało mi się uratować, w tym nawet i wykładzinę. Planuję odmalować pokryte sadzą ściany i sufit.

Co planowałaś przed pożarem i jak to zdarzenie wpłynęło na twoją pracę?

Nie zastanawiałam się nad tym. Miałam w planie dwie-trzy wystawy, które miały się odbyć na początku kwietnia...

... które i tak by się nie odbyły z powodu pandemii.

Tak. Dość dziwnie zareagowałam na ten pożar - natychmiast ostro ruszyłam do posprzątania. W tydzień przepakowałam wszystkie prace, a potem przyszła pora na czyszczenie. Chciałam po prostu jak najszybciej mieć to głowy i wrócić do pracy.

A przed pożarem?

Miałam już przygotowane cztery wielkie nowe płótna - dopiero co skończyłam je gruntować i rozłożyłam je na podłodze. Gdy przyszłam po pożarze, to wszystkie były pokryte sadzą. Nie udało się ich oczyścić. Część przygotowanych płócien stała też oparta o ściany i te udało mi się uratować - wymyłam je pod prysznicem. Później ponownie je gruntowałam i myślę, że będą się jeszcze nadawały.

A gotowe obrazy?

Kilka obrazów faktycznie się w tym pożarze zniszczyło. Jeden ucierpiał dość poważnie, ale udało mi się go uratować odkurzaczem. Jest też metoda... czyszczenia chlebem - miąższem, który jest na tyle wilgotny, że używa się go jak gumkę, zbierając brud z powierzchni.

Zaczęłaś już malować nowe prace?

Na szczęście już uporałam się z większością pracy w swojej pracowni i zaczynam pracować nad nowymi obrazami.

Czy stan kwarantanny wpłynął na twoje życie?

Dla mnie ostatni czas był "zbawienny", bo mogłam się poświęcić sprzątaniu i przygotować miejsce do pracy. Gdy niedawno pracownia wróciła już do stanu używalności, to myślę, że teraz niewiele się chyba dla mnie zmieni. W pracowni i tak siedzę sama - przyjeżdżam rano, wracam wieczorem. Jest to czas poświęcony tylko i wyłącznie na pracę. Poza tym lubię to miejsce, bo daje mi spokój i wyciszenie. Mogę się zastanowić, czytać. Nie wyobrażam sobie też pracy z kimś przebywającym w tej samej pracowni. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy może sobie na to pozwolić i posiadanie własnej przestrzeni jest luksusem. Ale chyba nie potrafiłabym już powrócić do "szkolnych klimatów".

Rozmawiał Marek S. Bochniarz

*Małgorzata Szymankiewicz - ur. w 1980 roku. Zajmuje się malarstwem i obiektem, mieszka w Poznaniu. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Laureatka głównej nagrody w konkursie PR 3 Polskiego Radia ,,Talenty Trójki", wyróżniona na Biennale Malarstwa ,,Bielska Jesień" 2013 i 2007. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. W 2015 roku uzyskała stopień naukowy doktora na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, a w 2019 habilitowała się na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Obecnie pracuje w Kolegium Sztuk Wizualnych Akademii Sztuki w Szczecinie.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020