Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

ŚWIAT W 3D. Nowe życie Fotoplastykonu

- Fotoplastykon (...) jest czymś wyjątkowym, bo obserwacja za jego pomocą fotografii odbywa się przy stałym poczuciu jego sporych rozmiarów, wymaga specyficznego dostosowania się odbiorcy do oglądu, wreszcie, gdy przeskakują poszczególne stereofotografie widz dostrzega mechanizm, który napędza ten odbiór - mówi Georgii Gruew*.

. - grafika artykułu
Wernisaż, fot. Irek Popek

Fotoplastykon to urządzenie z minionych wieków. Jednak w 2014 r., po zakupieniu urządzenia przez Wydawnictwo Miejskie Posnania, trafił do Galerii Miejskiej Arsenał. Czy trudno było znaleźć dla niego miejsce we współczesnym programie wystaw?

Sam pomysł z wprowadzeniem fotoplastykonu do Galerii Miejskiej Arsenał spotkał się z pewną krytyką w mediach i wśród środowiska artystycznego, gdyż była to jedna z pierwszych istotniejszych decyzji pana Piotra Bernatowicza - byłego dyrektora Galerii, który objął to stanowisko w lutym 2014 r. Niektórzy nieprzychylni mu dziennikarze czy artyści uznali to za sygnał, jak ma wyglądać polityka wystawiennicza instytucji. Próbowali decyzję eksponować jako przejaw mniejszej awangardowości i zaprzestania "chwytania" przez Galerię ducha czasu czy nowych prądów artystycznych. Powody jej były natomiast odmienne. Przede wszystkim fotoplastykon jako unikatowe narzędzie daje możliwość przyciągnięcia odbiorców i zapoznania ich z pewnym doświadczeniem wizualnym, które jest aktualnie praktycznie nieobecne.

Fotoplastykon pod tym kątem jest czymś wyjątkowym, bo obserwacja za jego pomocą fotografii odbywa się przy stałym poczuciu jego sporych rozmiarów, wymaga specyficznego dostosowania się odbiorcy do oglądu, wreszcie, gdy przeskakują poszczególne stereofotografie widz dostrzega mechanizm, który napędza ten odbiór. Jest to zupełnie inne doświadczenie wizualne niż to, z którym zwykle się stykamy. Poza tym Galeria Miejska Arsenał jest miejscem praktycznie w centrum Poznaniu, w jednym z jego najpopularniejszych miejsc turystycznych, czyli na Starym Rynku. Urządzenie to można więc wykorzystać, by za jego pomocą opowiedzieć o Poznaniu i okolicach.

W ciągu 4 lat działania Fotoplastykonu w Galerii Miejskiej Arsenał odbyło się kilkadziesiąt wystaw stereofotografii. Jak przebiegał proces kształtowania harmonogramu wystaw?

Z uwagi na specyfikę Galerii, chcieliśmy się skupić w pierwszym etapie na tym, by pokazać różne możliwości wykorzystania fotoplastykonu. Sami też byliśmy ciekawi, jak te wystawy "się sprawdzą". Pierwsza dotyczyła Poznania lat 60.-80. i były to fotografie pana Władysława Ruta - poznańskiego fotografa, od którego syna (pana Antoniego, również fotografa) urządzenie zostało zakupione. Było to więc w pewnym stopniu podziękowanie dla nich obu za przechowanie urządzenia, które przez dekadę stało nieużywane, ale też możliwość powiązania wystawy z Poznaniem.

Rok 2014 był też rocznicą wybuchu I wojny światowej. Latem tego roku robiliśmy testy różnych stereofotografii (zainteresowani byliśmy m.in. tym, czy stereofotografie, które przeznaczone były do przenośnych urządzeń, da się zastosować w fotoplastykonie) i natrafiliśmy na ciekawe zbiory dotyczące zdjęć z czasów Wielkiej Wojny. Po ich odpowiednim dostosowaniu okazało się, że możemy tego typu materiały wykorzystywać w wystawach. Kolejną wystawą była ekspozycja poświęcona grom i zabawom dzieci. Chcieliśmy pokazać właśnie świat dzieci ok. 1900 r., ale też zachęcić rodziny do zainteresowania się fotoplastykonem. Inną wystawą z tego pierwszego okresu była prezentacja zdjęć wykonanych podczas koncertów rockowych i metalowych lat 80. Podłączyliśmy wtedy do fotoplastykonu głośniki, które uruchamiały się automatycznie z chwilą rozpoczęcia obracania się stereofotografii. Było to sporym zaskoczeniem dla niektórych widzów, ale dzięki temu udało nam się do wystawy zdjęć dołączyć dźwięk i uczynić ich doświadczenie zupełnie innym. Dość szybko udało się planować ekspozycje z większym wyprzedzeniem i wpisaliśmy zakładane wystawy w coroczne plany wystawiennicze Galerii.

W XIX i XX wieku, w czasach, gdy fotoplastykony świeciły triumfy, stereofotografie były wydawane przez liczne przedsiębiorstwa (Underwood&Underwood, Keystone View Company, Griffith&Griffith, Miller View Co. i inni). Obecnie tylko nieliczni zapaleńcy fotografii sięgają po technikę stereofotografii. Czy planując kolejne wystawy trudno było zebrać na nie materiały? Z jakich źródeł pozyskiwali Państwo wystawiane kolekcje?

Było tych źródeł kilka. Sporo fotografii miał pan Antoni Rut, który chętnie je udostępniał i sam proponował tematy, które można byłoby podjąć. Wiele historycznych materiałów udało się nabyć i dostosować do potrzeb fotoplastykonu, np. kupując zbiory stereofotografii w serwisach aukcyjnych. Dzięki współpracy z Wydawnictwem Miejskim Poznania, które jest właścicielem urządzenia (Galeria Miejska Arsenał odpowiadała tylko za program wystawienniczy), mogliśmy liczyć na wsparcie przy skanowaniu zdjęć czy ich podstawowej obróbce, ale też zdarzało się, że Wydawnictwo (np. w związku z programem CYRYL) pozyskało nowe zbiory fotografii. Zgłaszały się też do nas osoby, które posiadały takie zbiory i skłonne były je udostępnić. Istotną dla nas informacją było to, że całkiem skutecznie udaje się nie tylko obrobić graficznie archiwalne stereofotografie (dostosowując np. ich kadraż, rozstaw czy usuwając uszkodzenia) na potrzeby fotoplastykonu, ale też przetwarzać zdjęcia wykonane za pomocą zwykłego aparatu, nadając im efekt oczekiwanej głębi.

Pomimo tego, że fotoplastykony są obiektami z przełomu ubiegłego wieku, Państwo wychodzili poza te ramy czasowe, często sięgając do prac współczesnych artystów (Meandry przeszłości A. Ruta, Realistic Travels towarzysząca 9. edycji Biennale Fotografii). Czy taki zabieg był łatwy do realizacji? Czy obiekt z przeszłości może być atrakcyjnym medium dla współczesnych treści?

Zabieg nie był niestety łatwy do realizacji, ale artyści szczęśliwie dali sobie z tym radę. Przede wszystkim nie ma do fotoplastykonu swoistej instrukcji, która dawałaby wsparcie techniczne dotyczące pewnych cech fizycznych urządzenia, jakie mogłyby być przydatne przy tworzeniu dostosowanych do niego wystaw. Osiągnięcie pewnych wyjątkowych, stricte artystycznych efektów było dość trudne. Niemniej cel ten udało się osiągnąć i w ciągu kilku lat funkcjonowania fotoplastykonu w Galerii Miejskiej Arsenał pojawiło się kilka wystaw, które pozwalały połączyć XXI-wieczną fotografię z XIX-wieczną praktyką ekspozycyjną, jaką zapewnia fotoplastykon. Efekty były, przynajmniej w mojej ocenie, zaskakująco dobre.

Czy na przestrzeni lat jakaś kolekcja albo poszczególne zdjęcie zostało Panu szczególnie w pamięci?

Przez ten czas, kiedy odpowiadałem za organizację wystaw w fotoplastykonie, czyli do mniej więcej połowy 2015 r. (gdy zadanie to przejął ode mnie pan Marcel Skierski i również dodał do niego trochę swojej kreatywności), staraliśmy się w Galerii, by każda wystawa była nieco inna, na swój sposób wyjątkowa, by dawała nam wiedzę o urządzeniu, ale też o tym, jak ludzie reagują na poszczególne tematy. Dlatego nie mam swojej "ulubionej" fotografii, ale bardziej w pamięci zostało mi to, że udało nam się skutecznie przetestować, czy fotoplastykon może być narzędziem edukacyjnym, uczyć o fotografii, dawnych praktykach wystawienniczych, wyjaśniać to doświadczenie sztuki, które jest aktualnie praktycznie nieobecne. Zauważyliśmy też, że nieliczne fotoplastykony w Polsce, z których część też przechowywana jest w jednostkach wystawienniczych takich jak muzea, nie organizują podobnych działań edukacyjnych. Wraz z panią Jadwigą Siatką w dość szybkim tempie udało nam się powołać w trakcie ferii zimowych cykl działań edukacyjnych dla dzieci. Był to czas, gdy w Galerii staraliśmy się mocniej zaakcentować edukacyjny potencjał instytucji (zdarza się bowiem, że niektóre galerie sztuki nowoczesnej koncentrują się przede wszystkim na odbiorcach "wyrobionych"), więc cieszyło nas to, że możemy wykorzystać fotoplastykon do zachęcenia rodzin i dzieci, by odwiedzali Arsenał. I chyba to właśnie ta radość uczestników, podziękowania od osób, które zwykle nie są typowymi odbiorcami instytucji wystawienniczych zajmujących się sztuką nowoczesną (jak starsze osoby) jest tym, co najbardziej zapadło mi w pamięci.

Rozmawiała Paulina Węgielnik

*Georgi Gruew - prawnik i historyk sztuki. W latach 2014-2016 zastępca dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu. Obecnie związany z poznańskimi firmami prawniczymi oraz branżą startupową i inwestycyjną.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020