Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

ŚWIAT W 3D. Pasja odziedziczona

- Fotoplastykon ma dziś prawo bytu obok świata komputerów i wszechobecnej fotografii cyfrowej. Jest ważnym elementem historii fotografii, a dla mnie osobiście fotografowanie w technice stereofotografii wiąże się z przywiązaniem do starego sprzętu i kontynuowaniem rodzinnych tradycji, z sentymentem - mówi Antoni Rut*, fotograf, malarz, były właściciel poznańskiego fotoplastykonu.

. - grafika artykułu
Pokaz przezroczy stereo na ekranie w Galerii Fotografii Fotoplastykonu, fot. materiały Antoniego Ruta

W jaki sposób i kiedy fotoplastykon do Państwa trafił? Czy znana jest wcześniejsza historia tego egzemplarza? Kiedy powstał, dla kogo, skąd przyjechał do Poznania?

Według "Kroniki Miasta Poznania" rocznik LIV.3.1986 fotoplastykon znajdował się w Poznaniu od 1923 r. przy ul. Piekary. W 1951 r. ówcześni właściciele, państwo Adela i Franciszek Siwiec przenieśli go do budynku na tyłach posesji przy ówczesnej ul. Czerwonej Armii 53. Na początku lat 70. mój ojciec Władysław Rut zafascynowany fotografią trójwymiarową zainteresował się podupadającym fotoplastykonem, odkupił go i od 1973 r. rozpoczął pokazywanie nie tylko fotografii historycznych, ale również współczesnych reportaży wykonanych przez siebie, m.in. Bicie rekordu Fiata 125, Budowa osiedli na Winogradach, Pielgrzymki Jana Pawła II i wiele innych.

Fotoplastykon na początku nazywał się po prostu "Fotoplastikon" bo tak powszechnie nazywano to urządzenie. Od czasu kiedy odziedziczyłem urządzenie w 1982 r. zmieniłem nazwę na "Galerię Fotografii Fotoplastykon". Nazwa "Fotoplastykon Poznański" powstała w 2014 r. po przeniesieniu do Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu.

Skoro już jesteśmy przy temacie nazwy: skąd się wzięła różnica w pisowni: "fotoplastykon" w Poznaniu, "fotoplastikon" w innych miejscach w Polsce?

Istnieje kilka nazw fotoplastykonów. Ponieważ fotoplastykon jest urządzeniem do pokazywania obrazów trójwymiarowych, a więc jest związany z przestrzenią, plastyką, można przyjąć, że nazwa fotoplastikon wzięła się z języka greckiego "plastikós", czyli rzeźbiarski. Polska nazwa powinna być związana raczej z plastycznością, nie z plastikiem, dlatego fotoplastykon. Istnieją jeszcze inne nazwy jak "salon stereoskopowy" oraz najbardziej znana "Kaiser-Panorama" (Panorama Cesarska). Trzeba dodać, że różne, ale podobne urządzenia służące temu samemu celowi nazywane są dzisiaj fotoplastykonami, podobnie jak wszystkie buty sportowe nazywa się adidasami.

Dlaczego Pana rodzina zainteresowała się urządzeniem? Z powodu zainteresowania fotografią, czy może był to sentyment do samego urządzenia?

Długie lata obserwowałem jak moi rodzice Zofia i Władysław Rut usiłowali utrzymać fotoplastykon pomimo spadku zainteresowania tym sposobem oglądania świata. Zamiłowanie rodziców, a zwłaszcza mojego ojca - członka Związku Polskich Artystów Fotografików i Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej FIAP - do fotografii stereoskopowej oraz do fotoplastykonu tak na mnie wpłynęło, że ja również postanowiłem go utrzymywać. Urządzenie to jest ogniwem w ewolucji fotografii. Należy do zjawisk kultury rozrastającej się dzięki rozwojowi i ewolucji techniki. Dawne wytwory kultury i techniki nie są przez nowe ani skutecznie zastępowane, ani też na ich tle nie wydają się być wytworami zbytecznymi. Fotoplastykon ma dziś prawo bytu obok świata komputerów i wszechobecnej fotografii cyfrowej. Jest ważnym elementem historii fotografii, a dla mnie osobiście tworzenie stereofotografii wiąże się z przywiązaniem do starego sprzętu i kontynuowaniem rodzinnych tradycji, z sentymentem. Fotoplastykon jest pośrednikiem pomiędzy mną - twórcą obrazów stereoskopowych, a widzem chcącym zobaczyć światło zapisane nie tylko na płaskim zdjęciu, ale również zawieszone w przestrzeni.

Rozumiem, że Pana fotografie były prezentowane w Galerii Fotografii Fotoplastykon. Jakie jeszcze wystawy Państwo prezentowali, jakie kolekcje były pokazywane, czy wystawom towarzyszyły jakieś wydarzenia?                                                                                                  

W Galerii organizowałem wernisaże fotografii autorów znanych i tych nieco mniej znanych oraz wystawy ogólnopolskich konkursów, takich jak m.in. Biennale fotografii górskiej z Jeleniej Góry, Portret z Trzcianki, Salon Fotografii Artystycznej - Żary, Cyberfoto z Częstochowy. W Galerii Fotografii Fotoplastykon zorganizowałem autorski Ogólnopolski Konkurs Fotograficzny Przestrzeń wyobraźni trwający 16 lat. Miał tam też swój początek wymyślony i zorganizowany przeze mnie, trwający dziesięć lat Ogólnopolski Salon Fotografii My Koziorożce. Większości wydarzeń w tej "kultowej galerii", jak ją nazywał profesor Stefan Wojnecki, towarzyszyły pokazy mojej fotografii stereoskopowej na ekranie, co wzbudzało w widzach nieopisany zachwyt. Galeria nie była działalnością gospodarczą, istniała wyłącznie dzięki mojemu zamiłowaniu do fotografii trójwymiarowej.

Czy może Pan przybliżyć historię zamknięcia Galerii Fotografii Fotoplastykon, a po latach otwarcia Fotoplastykonu Poznańskiego?

W 2005 r. zamknąłem Galerię Fotoplastykon, a zdemontowane urządzenie złożyłem w piwnicy w swoim domu. Przez lata starałem się zainteresować władze Poznania, Województwa Wielkopolskiego, osoby prywatne i instytucje, by fotoplastykon przywrócić do dawnej świetności. Jednak Poznań nie potrafił znaleźć kawałka miejsca i paru groszy na utrzymanie fotoplastykonu. Gdyby zadbać o fotoplastykon to przetrwałby na pewno dłużej niż wiele projektów, o których zapomina się wraz z wybrzmieniem ostatniego akordu. Ciągle wierząc, że 26 lat, przez które sam utrzymywałem fotoplastykon nie pójdą na marne, wypożyczyłem fotoplastykon w 2009 r. Galerii Miejskiej Arsenał, która w ramach 6. Biennale Fotografii w Poznaniu eksponowała urządzenie w Słodowni Starego Browaru. Była to najbardziej oblegana ekspozycja w trakcie trwania tej imprezy. W zasadzie nic to nie wniosło pozytywnego w życie fotoplastykonu. Wrócił z powrotem do piwnicy.

Jedną z wielu prób przypomnienia o urządzeniu była audycja Studio Poznań w TVP, emitowana 5 lutego 2011 roku, w której przez kilka minut rozmawialiśmy o przyszłości poznańskiego fotoplastykonu. Czy to w jakiś sposób pomogło? Nie sądzę. Dopiero w 2013 r. ówczesny radny Mariusz Wiśniewski, przewodniczący Komisji Rewitalizacji Miasta Poznania, uznał, że ciekawym obiektem na planie kultury Poznania byłby fotoplastykon. No i ruszyło się. Pan Mariusz Wiśniewski zainteresował nim radnych i zaprosił mnie na posiedzenie Komisji. Przedstawiłem wtedy moje uwagi i po krótkim czasie Miasto zdecydowało o dalszym losie fotoplastykonu, który zakupiło Wydawnictwo Miejskie Posnania.

A dlaczego w ogóle zamknął Pan Galerię? Czy zainteresowanie poznaniaków fotoplastykonem było coraz mniejsze? Czy jakieś ekspozycje były szczególnie popularne?

Zainteresowanie poznaniaków malało wraz z rosnącą możliwością oglądania świata w innych mediach, jak również dzięki coraz częstszym wyjazdom turystycznym, podczas których można było zobaczyć daleki świat na żywo. Pewien powrót do oglądania obrazów stereoskopowych zapewniły pokazy moich reportaży stereoskopowych z wydarzeń muzycznych. W 2014 r. pokazałem skrót tego wszystkiego w Fotoplastykonie Poznańskim w Galerii Miejskiej Arsenał w projekcji Od Kajagoogoo do Iron Maiden. Muzyczne lata 80. w 3D.

Rozmawiała Katarzyna Misiura

*Antoni Rut - artysta fotograf, malarz, kurator wystaw, współpracował z wieloma galeriami i muzeami w Polsce i za granicą, w latach 1982-2005 prowadził Galerię Fotografii Fotoplastykon w Poznaniu.

 © Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020