Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Planeta Poetek

- Jest to opowieść o tym, jak przeżywamy wejście w XXI wiek. O tym, że nasze pojedyncze, zdawałoby się bardzo osobiste emocje i przeżycia, wcale nie są takie osobne i wypływające li tylko z naszych serc - mówi Monika Glosowitz*, laureatka Poznańskiej Nagrody Literackiej - Stypendiumn Stanisława Barańczaka za monografię Maszynerie afektywne. Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet.

. - grafika artykułu
Monika Glosowitz, fot. materiały prasowe

Czwórka poprzednich laureatów stypendium im. Stanisława Barańczaka to poeci i poetki, z kolei Pani jest pierwszą laureatką-autorką monografii badawczej, teoretycznoliterackiej. To może sprawić, że wielu czytelników podejdzie do Maszynerii afektywnych jak do pewnego wyzwania, jak do pracy hermetycznej, a tymczasem jej wydźwięk jest bardzo na czasie, jest warty poznania. Zwłaszcza, że nie jest to pracą literaturoznawcza, ale raczej badająca język i jego mechanizmy z poziomu historyczno-społecznego. Jak się Pani na to zapatruje?

Bardzo się cieszę, że tak Pani klasyfikuje tę książkę, to znaczy jako wykraczającą poza tradycyjnie pojmowane literaturoznawstwo. W trakcie pisania czerpałam inspiracje i zapożyczałam narzędzia z różnych dyscyplin, przede wszystkim filozofii i socjologii feministycznych, choć interesują mnie też wątki ekonomiczne i psychologiczne, a nawet neurokognitywne. Myślę, że największym koszmarem każdej badaczki i każdego badacza jest na pewno niezrozumienie tez, które stawiają. Język akademii, zwłaszcza ten opisujący narzędzia i metody badawcze, nie należy do najbardziej przyjaznych czytelnikom. Zdaje sobie z tego sprawę. Mimo to starałam się poprowadzić tę książkę jak opowieść składająca się z samowystarczalnych całostek, które wspólnie tworzą szeroka panoramę. Jest to opowieść o tym, jak przeżywamy wejście w XXI wiek. O tym, że nasze pojedyncze, zdawałoby się bardzo osobiste emocje i przeżycia, wcale nie są takie osobne i wypływające li tylko z naszych serc. Dostajemy gotowe schematy zachowań, jako zbiorowość dzielimy niektóre emocje, w jakiś sposób się je w nas wywołuje i kontroluje ich trwanie. I dzieje się to w dużej mierze właśnie za pomocą języka, to on jest narzędziem zmiany, kontroli, ale i kreacji tych emocji.

Maszynerie afektywne to nie jest zupełnie nowy konstrukt - korzystała Pani m.in. z myśli wypracowanych przez Foucaulta, Deleuze'a i Guattariego, ale nadała im nieco inny, "swój" charakter. Dlaczego akurat teorię afektów obrała Pani jako metodę badawczą w swojej książce?

Z dwóch powodów. Pomysł pierwszy raz pojawił się w 2010 roku w trakcie mojego pobytu w Holandii. Studiowałam wtedy na Uniwersytecie w Utrechcie i uczestniczyłam w dziesiątkach seminariów, wykładów, zajęć i warsztatów. Wszyscy posługiwali się teoriami afektów, na seminarium Rosi Braidotti o Kafce i afektach przybywały tłumy. Miałam poczucie, że to jest ważny zwrot w humanistyce i ta fala nikogo nie ominie, dźwięczało jednak pytanie, czy da się z niej wyjść obronną ręką. Wciąż miałam jednak problem z wyłowieniem podstawowych definicji, ze "złapaniem" afektu w garść, wykorzystaniu tych wszystkich nowych metodologii jako konkretnych narzędzi, które pomogą mi wydobyć z literatury coś więcej ponad refleksje egzystencjalne.

Drugi powód jest bardziej prozaiczny, choć również ma swój wymiar historyczny (i myślę tu o perspektywie długiego trwania nowoczesnych i przednowoczesnych społeczeństw). Ileż to razy jako kobieta słyszałam, że jestem emocjonalna! To argument, który zawsze, bez wyjątku jest używany do dyskredytacji kobiet jako podmiotu mówiącego. Nie dalej jak dwa tygodnie temu w dyskusji dotyczącej kontrowersji wokół podziału budżetu mojego miasta usłyszałam od mojego interlokutora, że mam się nie emocjonować, bo piękny mamy dzień. Maszynerie afektywne mierzą się więc z ogromnym wyzwaniem - pół żartem, pół serio - po części są również argumentem w starej dyskusji o sercu i rozumie, kobietach z Wenus i mężczyznach z Marsa. A już najbardziej serio - pokazują, że za tymi wszystkimi zabiegami retorycznymi kryje się właśnie ogromna dysproporcja w podziale pracy pomiędzy płciami.

Czy stąd właśnie cytat otwierający Maszynerie afektywne - "Działalność feministek w naszym kraju miała niewątpliwie wyzwalający charakter. Siła ich działań, tak jak siła innych radykalnych ruchów, brała się z emocji"? I czy stąd rzucanie światła przede wszystkim na poetki?

Tak, chciałam napisać książkę wyłącznie o poezji kobiet. Im poświęciłam też pracę magisterską i większość działań popularyzatorskich, i redakcyjnych ostatniej dekady mojego życia. Często spotykam się z pytaniem, czy taką książkę można by napisać również o mężczyznach. Można by, tylko nie o to chodzi! Poetki, badaczki, filozofki wybrałam bardzo świadomie, według przyjętych przeze mnie metodologicznych i analitycznych kryteriów. A wciąż wszyscy zwracają uwagę na Deleuze'a i Guattariego... To kobiety mają ograniczony dostęp do sfery symbolicznej, to one wykonują 53% całej pracy świadczonej na świecie, a dostają tylko 25% całej puli wynagrodzenia. Wykonują 76% całej światowej pracy opiekuńczej. Polecam wykłady prof. Anny Zachorowskiej-Mazurkiewicz, to z jej pracy czerpię dane. A my wciąż mówimy o kobiecej emocjonalności jako tajemnej energii, pochodzącej z wnętrza trzewi, komunikowanej w postaci nadmiernej radości czy złości... Zupełnie nie tędy droga. "To ludzkie ciała, a nie maszyna parowa, nawet nie zegar, były pierwszymi maszynami powstałymi w kapitalizmie", tak dobitnie stawia sprawę Silvia Federici tłumaczona ostatnio przez Dawida Kujawę i Katarzynę Warmuz. Płeć tych ciał determinuje ich role pracownicze, a za pomocą emocji, które odczuwają, sprawia się, że pracują mniej lub więcej, buntują się lub są podporządkowane. O tym jest moja książka.

Przyznam, że interesuje mnie też, dlaczego wybrała Pani akurat te, a nie inne poetki (m.in. Joanna Lech, Justyna Bargielska, Wioletta Grzegorzewska), czy kierowała się Pani np. kryterium popularności, kryterium pisania stricte o kobietach? Czy brane pod uwagę były także autorki, które w późniejszym etapie badawczym Pani odrzuciła?

W książce znalazło się miejsce zarówno dla tych poetek, które są już dobrze znane na ogólnopolskiej i nawet międzynarodowej arenie literackiej, jak i dla tych, które mają na swoim koncie wyłącznie debiut i wycofały się z życia literackiego. Analizuję więc wiersze pisarek obecnych w mediach i świadomości odbiorców treści kulturowych i takich, o których być może w ogóle nie słyszeli. Choć w jednym z pierwszych rozdziałów prezentuję mapę, na której starałam się nanieść i uszeregować większość kobiecych nazwisk funkcjonujących w świecie poezji. Do analizy wybrałam te, które moim zdaniem są najbardziej reprezentatywne, to znaczy poruszają najbardziej ważkie i powtarzające się w poezji kobiet tematy i robią to w najwyraźniejszy sposób. W pierwszej wersji książki znalazł się rozdział o poezji Julii Fiedorczuk, z włączenia którego ostatecznie zrezygnowałam. Najbardziej żałuję, że nie napisałam o Joannie Mueller. Z oczywistych względów nie mogłam też włączyć debiutów, które pojawiły się już po publikacji książki (np. Niny Manel).

Pozostając w temacie poezji, ale nie tylko (i już nie z perspektywy kobiecej) - czy Stanisław Barańczak zajmuje jakieś szczególnie miejsce w Pani pamięci? Co dla Pani oznacza otrzymanie stypendium jego imienia?

Zajmuje miejsce szczególne, dlatego że zaczytywałam się nim jeszcze przed rozpoczęciem studiów polonistycznych. Vilanella "Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził" jest, moim zdaniem, jednym z najpiękniejszych wierszy polskiej poezji. Natomiast stypendium jego imienia ośmiela mnie do marzeń o kontynuacji pracy badawczo-pisarsko-tłumaczeniowej, tej wciąż nierynkowej i trudnej kombinacji pracowniczej. I co najważniejsze, daje odwagę.

Rozmawiała Izabela Zagdan

*Monika Glosowitz - doktor nauk humanistycznych, badaczka literatury, tłumaczka (m.in. Michela Foucaulta). Autorka monografii Maszynerie afektywne. Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet, za którą otrzymała tegoroczną Poznańską Nagrodę Literacką - Stypendium im. Stanisława Barańczaka.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020