Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Wszystkie kolory człowieka

Na poznańskiej replice LGBT Film Festival w Centrum Kultury Zamek najbardziej interesowało mnie nowe kino polskie o tematyce queer. A rok mieliśmy naprawdę hojny, bo przyniósł dwa świetne szorty i frapujący dokument o Tęczy Julity Wójcik.

. - grafika artykułu
"Tęcza", fot. materiały dystrybutora

Na zeszłoroczną edycję LGBT Film Festival trafiła Nina, pierwszy pełnometrażowy polski film lesbijski. Pomijając jednak hasłowość i "pierwszeństwa", był to po prostu bardzo dobry debiut Olgi Chajdas, poruszający publiczność dramat o odkrywaniu swojej nienormatywnej tożsamości z wielowymiarowymi rolami żeńskimi. Ten rok przyniósł z kolei lesbijski szort Nad Wisłą, który sporo z Niną pod względem tego schematu fabularnego łączy, choć równie wiele dzieli.

Kinga (Aleksandra Pisula) zostaje podpatrzona przez Darię (Anna Gorajska), jak w parku zaczepia właścicielkę psa, która nie sprząta po swoich czworonogu. Darii podoba się pełna energii, "zwariowana" dziewczyna i zaprasza ją na kawę. Z czasem spędzają ze sobą coraz więcej czasu. W czasie występu Darii w klubie, w konwencji drag king, Kinga uświadamia sobie, że czuje do niej znacznie więcej niż sympatię - i zawiązuje się między nimi romans.

Już to, jak Korycka doskonale poprowadziła aktorki w swoim debiucie, pisząc dla nich świetne dialogi i budując w scenariuszu wciągającą, wielowątkową opowieść wystarczyłoby, aby Nad Wisłą było udanym filmem. Reżyserka zdecydowała się jednak na poszerzenie kontekstu społeczno-politycznego. Bohaterki spędzają czas nie tylko w klubach, ale i na Czarnych Protestach. Kinga jest policjantką i, rzecz jasna, w pewnym momencie staje przed dylematem etycznym w czasie Marszu Niepodległości - czy pomóc kobietom atakowanym przez grupę faszystów, czy posłuchać rozkazu i "czekać na posiłki". Podjęcie w filmie problemu zaangażowania w walkę o prawa i godność kobiet, w działania antyfaszystowskie, sprawia że Nad Wisłą może stanowić symboliczny, ideowy manifest dla wielu grup w Polsce. Wpisuje się w zeitgeist obecnej sytuacji Polski, która znalazła się w głębokim kryzysie. Postawienie w filmie pytania o moralną odpowiedzialność policji za ten stan rzeczy jest niezwykle istotne.

Przy zaledwie ponadpółgodzinnej fabule reżyserce udało się wprowadzić imponujące sekwencje na protestach. - Sceny zbiorowe są bardzo trudne, czas na nie też miałam ograniczony. Prowadzenie takich scen wymaga dobrej koordynacji statystów, aktorek i aktorów oraz czujności operatora. Dla początkującej reżyserki było to duże wyzwanie. Część scen kręciliśmy na Marszu Niepodległości, a część była inscenizowana. Wykorzystałam również fragmenty ujęć dokumentalnych - wyjaśnia Korycka. I nie dziwi, że ta ważna i tak aktualna realizacja została nagrodzona jako najlepszy film krótkometrażowy festiwalu i otrzymała też nagrodę publiczności. Bo dziś wszyscy myślimy o tym, nad czym zastanawia się w Nad Wisłą Korycka.

Męskość żołnierza

Mario Podpora w Obcym człowieku podjął temat, którego zawsze mi bardzo brakowało w polskim kinie queer - mianowicie homoseksualizmu wśród żołnierzy. Ta kilkunastominutowa etiuda jest opowiedziana bardzo szybko, a przy tym dość nierównym, nerwowym rytmem innej codzienności. Wizualna strona Obcego człowieka jest równie bogata, złożona i - chciałoby się powiedzieć - tak niespójna, jak chaotyczne bywa życie żołnierzy, dzielone między treningi, misje i całą resztę, naznaczoną napięciem wyczekiwania i kompulsywnymi chwilami rozrywki.

Śledząc losy twardziela Marcina (Jan Aleksandrowicz Krasko) i jego wrażliwego kochanka Kamila (Piotr Sędkowski) odruchowo pomyślałem o realiach wojskowych i dynamice romansu ukazanych przez Izraelczyka Eytana Foxa w jego pamiętnym Yossi & Jagger. Pewnego rodzaju surowość, chropawość obu filmów sprawia, że Obcego człowieka wita się w polskim kinie trochę jak spóźnionego, acz bardzo wyczekiwanego gościa.

- Pisząc scenariusz inspirowałem się prawdziwymi wydarzeniami, ale opowieść jest tak uniwersalna, że może się z nią utożsamiać każdy gej, który spotkał się z brakiem akceptacji przez rodzinę. Osadzenie akcji w Kosowie wiąże się z rzeczywistymi działaniami prowadzonymi m.in. przez NATO, w tym przez polski kontyngent. Scenariusz konsultowałem z zawodowymi żołnierzami, którzy opowiadali o ich relacjach i spostrzeżeniach dotyczących osób homoseksualnych w wojsku. Przedstawiona sytuacja ataku na polski konwój jest jednak fikcją - mówi Mario Podpora.

Tęcza? No każdy by się wkurwił...

Losy instalacji Tęcza Julity Wójcik na Placu Zbawiciela przejdą - obok procesu Doroty Nieznalskiej, oskarżonej o obrazę uczuć religijnych w pracy Pasja - jako jedna z najważniejszych historii w polskiej kulturze współczesnej, w kontekście funkcjonowania i oddziaływania w naszym kraju sztuki współczesnej. W zasadzie obu tym historiom "należą się" też filmy dokumentalne, których twórcy byliby w stanie nakreślić możliwie szeroki kontekst społeczno-polityczny związany z recepcją, kontrowersjami narosłymi wokół obu tych ważnych prac.

Znajdująca się (już niegdyś) na warszawskim Zbawixie Tęcza, uporczywie podpalana przez huliganów-terrorystów ze środowisk faszystowskich, stała się bohaterką wielu innych dzieł. "Tęcza? | To już pedalskie są wymysły | Komu to szkodziło, że normalnie było pusto, szaro | Ludziom do twarzy przynajmniej pasowało | Jakieś kolory dla pedałów, ma być czarno- biało, ma być czarno- biało | A najlepiej szaro- szaro | Jedna rasa szara, jedna szara masa | Co jednak z mózgową wspólnego wiele nie ma- rapsowała Mister D. w teledysku Tęcza.

To, że we współczesnej Polsce tak agresywne i pełne przemocy reakcje wywołała instalacja z kolorowych kwiatów wymaga stosownego wyjaśnienia, nie polegającego przy tym na operowaniu schematami. Natychmiast zauważymy, że Wojtek Jankowski przygotowując swój film o Tęczy dokonał niezwykle drobiazgowego riserczu. Stworzył jednak nie produkcję edukacyjną, lecz dokument wciągający niczym dobry kryminał, przeznaczony dla bardzo szerokiej publiczności. Reżyser uniknął przy tym sensacyjności i w bardzo rzetelny sposób zrekonstruował złożoną historię pracy Julity Wójcik. Jestem przekonany, że Tęcza powinna być wyświetlana we wszystkich polskich liceach, aby młodzi zrozumieli naturę konfliktu wokół tego "kontrowersyjnego" dzieła. Ten cudzysłów dodaję zażenowany swoim krajem, choć kontrowersje okazały się prawdziwe.

- Zająłem się tym tematem, ponieważ poruszył mnie homofobiczny atak na Tęczę 11 listopada 2013 roku. Zaskoczył mnie też bardzo powierzchowny dyskurs na ten temat w mediach głównego nurtu. Gdy nawiązałem kontakt z autorką i poznałem bliżej historię tej instalacji oraz liczne znaczenia symbolu tęczy zrozumiałem, jak piękny i uniwersalny jest to symbol. Uznałem, że jest to dobry temat dla filmowego dokumentu, który w pełniejszy sposób odniesie się do historii Tęczy i sporu wokół niej. Podążyłem za manifestem artystycznym Julity Wójcik i znakiem otwartym. Dokumentując historię tej konkretnej pracy artystycznej oraz licznych nawiązań i interpretacji, postanowiłem w autorski sposób przedstawić historię Tęczy i wielowymiarowość symbolu, starając się skonstruować wielowątkowy dialog, jaki się odbywał wokół tej pracy i symbolu tęczy. W kolejnych latach dyskusja wokół znaku, wraz ze zmianą sytuacji politycznej w Polsce, zmieniła się w konflikt ideowy, który narasta i obecnie częściej dotyczy osób atakowanych za swą nieheteronormatywność, co na pewno jest tematem na odrębny film - objaśnia Wojtek Jankowski.

Marek S. Bochniarz

  • Poznań - 11. LGBT Film Festival 2020
  • Kino Pałacowe
  • 21-27.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020