Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

OFF CINEMA. Niech żyją The Stooges!

Jim Jarmusch od dawna był fanem Iggy'ego Popa, zresztą już nieco ponad 20 lat temu zaprosił go do gościnnych występów w dwóch swoich filmach: "Truposzu" i "Kawie i papierosach". Jednak z dokumentem o The Stooges nieco się ociągał, aż legendarny frontman, który niegdyś bez skrępowania rozsadzał granice muzyki, przypomniał mu, że nieubłaganie nadchodzi czas jego pożegnania ze sceną.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Reżyser od początku nie kryje swojego emocjonalnego stosunku do The Stooges - już we wprowadzeniu nazywa ich "najlepszą kapelą rock and rollową wszechczasów". W takich wypadkach często pojawia się niebezpieczeństwo, że film stanie się laurką dla zespołu i rzeczywiście "Gimme Danger" trochę nią jest. Niemniej jest laurką wyjątkowo urokliwą, stworzoną bowiem nie tylko przez wielkiego fana muzyki, ale też piekielnie zdolnego artystę.

The Stooges pojawili się po raz pierwszy w 1967 roku, ale Jarmusch chętnie pozwala Iggy'emu powracać do wczesnego dzieciństwa. Ten chętnie opowiada o swoich inspiracjach, które nierzadko okazują się zaskakujące - idolami małoletniego Jamesa Osterberga, bo tak wtedy nazywał się muzyk, byli bowiem pojawiający się w jednym z programów telewizyjnych klaun, którego zachowań nigdy nie dawało się przewidzieć, oraz komik, który zawsze zachęcał, by młodzi widzowie pisali do niego listy, ale nie dłuższe niż na 25 słów. Z obu czerpał przez całą swoją karierę - na scenie rzeczywiście był nieobliczalny, a na jego niespożytą energię oraz dzikie tańce spora część publiczności nie była jeszcze w tamtych czasach gotowa. Z kolei pisząc teksty trzymał się zasady, by żaden z nich nie składał się z więcej niż 25 różnych słów, bowiem jak sam mówi, nie miał ambicji zostania drugim Bobem Dylanem.

Jarmusch przedstawia wszystkie etapy istnienia The Stooges - od powstania, przez wydanie trzech albumów, czyli "The Stooges", "Fun house" i "Raw power", które wiele lat później zostały uznane za punkrockową Biblię, aż po bolesny rozpad zespołu w 1974 i reaktywację w 2003 roku. Sięga po niepublikowane wcześniej zdjęcia, materiały archiwalne i nagrania ich nieśmiertelnych przebojów, takich jak "No fun" czy "I wanna be your dog", rozmawia z żyjącymi członkami zespołu, czyli Iggy'm, Jamesem Williamsonem oraz Scottem Ashetonem (który nie doczekał premiery filmu, zmarł bowiem w 2014 roku), a także wieloma innymi osobistościami, m.in. okazjonalnie z nimi grającym saksofonistą Steve'em MacKay'em czy Dannym Pole'em - menedżerem, dzięki któremu The Stooges podpisali swój pierwszy profesjonalny kontrakt. Nieudokumentowane fragmenty opowieści są zręcznie uzupełniane specjalnie przygotowanymi animacjami oraz urywkami starych, głównie czarno-białych filmów. Dzięki temu "Gimme Danger" mógł stać się wyczerpującą opowieścią o wariatach, którzy na scenie tworzyli historię bezkompromisowej muzyki rockowej. Ostatecznie niestety nią nie jest, bowiem po mroczniejszych fragmentach ich kariery, takich jak ekscesy narkotykowe czy sytuacje, w których Iggy na scenie obnażał się bądź tonął we własnej krwi i wymiocinach, film zaledwie się prześlizguje.

Świetnie za to pokazuje wpływ, jaki wywarli The Stooges na dalsze dzieje rocka. Bez nich bowiem zapewne nie byłoby takich legend, jak Sex Pistols, Sonic Youth, The White Stripes, Bad Religion, Nirvana oraz dziesiątek innych kapel potrafiących wśród słuchaczy wyzwalać tony nieposkromionej energii. Zresztą "Gimme Danger" również jest pełen żywiołowości, dlatego powinien sprawić sporo przyjemności nie tylko tym widzom, którzy uznają The Stooges za najlepszą kapelę rockową wszechczasów, ale również tym, którzy choć trochę są zainteresowani historią współczesnej muzyki. Ostatecznie trudno o lepszego bohatera takiej opowieści od Iggy'ego Popa, który, jak sam twierdzi, nigdy nie chciał być człowiekiem punk rocka, rockowej alternatywy czy jakiegokolwiek innego gatunku - zawsze chciał po prostu być. Film Jarmuscha zaświadcza, że do dziś wychodzi mu to doskonale.

Adam Horowski

  • Festiwal Off Cinema
  • pokaz przedpremierowy "Gimme Danger", 2016
  • reż. Jim Jarmusch