Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Jak sen we śnie

2 maja na Międzynarodowych Targach Poznańskich odbyła się proszona uczta. Jedna z najpopularniejszych polskich artystek młodego pokolenia postanowiła zgromadzić niewyobrażalną ilość osób w jednym miejscu i - co najlepsze - zaprosić do stołu, przy którym każdy znajdzie miejsce, i od którego nikt nie odejdzie z poczuciem niedosytu.

. - grafika artykułu
fot. Konrad Kubuśka/DM Agency

Szczerze mówiąc, do dnia koncertu nie czułam jakiejś zbytniej ekscytacji. Miałam już kiedyś przyjemność recenzować płytę Sanah i choć absolutnie nie mogłam jej niczego zarzucić , czułam, że chyba nie bardzo przynależę do grupy, do której skierowane są jej utwory. Z zaciekawieniem przyglądałam się temu fenomenowi, który sprawił, że jej piosenki osiągały milionowe wyświetlenia, które nabijały nie tylko zafascynowane artystką nastolatki, ale i ich starsze, i młodsze siostry, a nawet i ich rodzice. Dla mnie jednak Irenka była albumem, którego zwyczajnie nie zapamiętałam. Chcąc przygotować się do koncertu, wybrałam się na spotkanie z Ucztą, i... Co tu dużo mówić - wpadłam po same uszy. Miałam wrażenie, że między jej (recenzowaną przeze mnie wcześniej) drugą a trzecią płytą nie minął rok, a co najmniej pięć lat. Już wtedy niesamowicie wrażliwa, charakterystyczna i intrygująca Sanah, objawiła się w pełnej krasie jako artystka totalna. Dojrzała i świadoma wokalistka, kompozytorka, całkiem dobra skrzypaczka, autorka zapadających w pamięć, czasem mocno niebanalnych tekstów. Urzekająca skromnością i wdziękiem - o czym przekonałam się już na koncercie, doskonale odnajdująca się w wymyślonej przez siebie formie i płynnie poruszająca się po popowej i indie-popowej stylistyce, w którą odważnie wplątywała elementy m.in. elektroniki, rocka i muzyki klasycznej, o czym więcej za chwilę. W uwiecznionej na albumie uczcie oraz w większości utworów udział wzięli, również we współtworzeniu tekstów: Natalia Grosiak, Kwiat Jabłoni, Artur Rojek, Grzegorz Turnau, Daria Zawiałow, Ania Dąbrowska, Igor Herbut, Dawid Podsiadło, Miętha i Vito Bambino. W zaplanowanej na wiosnę tego roku trasie Uczta Tour, występują wybrani zaproszeni Goście. Poznańska publiczność miała okazję spotkać się z Mięthą, który wspólnie z Sanah wykonał piosenkę Audi.

Całe show zostało przygotowane w sposób godny prawdziwej uczty; takiej, która trwa cały rok. Każdą z pór roku zapowiadał naprawdę dobrze zagrany (nie odegrany) fragment Czterech pór roku Vivaldiego w wykonaniu orkiestry smyczkowej Polish Soloists. Przeszła mi przez głowę myśl, jak w tym miejscu brzmiałaby ich rekompozycja, którą popełnił Max Richter, ale w pełni rozumiem wybór oryginału; cóż lepiej podkreśla przepych uczty, niż kwintesencja muzyki epoki baroku? Co więcej, w pierwszym wydaniu dzieła Vivaldiego z 1725 roku każdy z koncertów skrzypcowych był poprzedzony sonetem objaśniającym. Oprócz tego sam kompozytor nanosił w nutach odniesienia ilustracyjne. Jak dla mnie wszystko składa się w całość, z tą różnicą, że u Sanah rolę sonetów pełniły już koncertowe wstawki. Nie zabrakło również ilustracyjności w postaci wyświetlanych na ekranach wizualizacji, będących animacjami łączącymi barokowe wizerunki z elementami charakterystycznymi dla każdej z pór roku. Całość - choć na papierze (ekranie?) brzmieć może... różne, na żywo była naprawdę w punkt. Niesamowite jest to, jak naturalnie i lekko Zuzanna Irena porusza się po stworzonym przez siebie muzycznym świecie, i jak doskonale prezentuje w nim to, co ma najlepszego. Swój głos, którego perfekcyjne opanowanie ani razu nie zafundowało nam nieczystości, nietrafionego dźwięku czy zbyt ciężkiego ozdobnika. Każda fraza zaśpiewana została bardzo dokładnie, czule, z uwzględnieniem ładunku emocjonalnego - i tego wypływającego z melodii, i tego z tekstu. Towarzyszący solistce i orkiestrze band oraz chórki również nie zawiedli. Miałam wrażenie, że to, na co patrzę, jest jednym, pięknym, przemyślanym barokowo-współczesnym widowiskiem, którego nieuchwytny klimat sprawia, że chciałoby się tego doświadczyć jeszcze raz i jeszcze kolejny.

Bardzo marzy mi się spotkanie z tym repertuarem w kameralnych warunkach (albo przynajmniej takich do 1000 osób), ze wszystkimi zaproszonymi do wzięcia udziału w albumie gośćmi. To byłaby uczta jak ze snów! Całe szczęście z odsieczą przybywa Spotify, który już do kilku dobrych dni wie, że jedyne, czego mi trzeba, to kolejna tura zapętlonego Snu we śnie - przepięknego, intymnego poematu Edgara Allana Poego, zaśpiewanego w duecie z jak zawsze niezawodnym, wspomnianym już Grzegorzem Turnauem. Cieszę się, że akurat ten utwór zamknął wczorajszą ucztę na MTP. Przysłuchiwałam mu się już z oddali, opuściwszy szeregi tłumu przez duże T; miałam to szczęście, że wokół mnie zgromadziło się kilka mam z córkami, które całymi siłami swoich 10-letnich płuc wyśpiewywały tekst niemalże każdej piosenki. Sen... jest mój, o mnie i dla mnie, i bardzo chciałam przeżyć go już trochę poza oficjalnymi ramami recenzenckiej delegacji. Udało się - i doświadczyć spotkania z Poem, i wziąć udział w uczcie, na wspomnienie której zmysły wyostrzają się same. Chce się więcej!

Marta Szostak

  • Sanah
  • MTP
  • 2.05

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022

Marta Szostak