Szare blokowisko z wielkiej płyty. W środku równe małe mieszkania, ślepe kuchnie, ciasne łazienki. Trochę mebli, wyliniały dywan, w salonie - obowiązkowo - telewizor. W takiej przestrzeni żyje bohater dramatu Roberta Jarosza. Zwyczajny nastolatek, jakich tysiące w tym samym i sąsiednich blokach szarego osiedla. Jakich tysiące na wielu takich osiedlach. W Poznaniu, wszędzie.
Po sąsiedzku mieszka starzec: Stary Niedźwiedź. To trochę antypatyczny gość, stroniący od ludzi, z którego drwią chłopaki z osiedla. Z czasem ich agresja nabiera patologicznych rozmiarów, kpiny stają się coraz brutalniejsze, już nie wystarczają wyzwiska i przekleństwa. W ruch idą kamienie... W swoją okrutną "zabawę" próbują wciągnąć Szczurzysyna. Na początku chłopak opiera się, ale z czasem budzą się w nim demony. Agresja rodzi agresję, nienawiść generuje nienawiść i ot - nie sprawiający dotąd żadnych problemów młody człowiek okazuje się zdolny do najgorszych rzeczy...
Sztuka Roberta Jarosza nie jest łatwa w odbiorze. Gęsta, wielowarstwowa, potrafi "zakręcić" widza, pozbawić go "orientacji w terenie". Metaforyczny, poetycki, wieloznaczny - zamiast dosadnego i dosłownego - język sztuki przemawia obrazami i głębokim, psychologicznym portretem bohaterów. Jak odnajdujemy ją na scenie?
By przełożyć swój dramat na język teatru i złapać kontakt z młodym odbiorcą, Jarosz-reżyser sięga po nowoczesne środki. Wykorzystuje live streaming, projekcje wideo, mocną, transową muzykę. Blokowisko grają w spektaklu szare pudła poustawiane jeden na drugim. Ich wnętrza skrywają sporo przerażających rekwizytów, m.in. lalkę udającą niemowlę, którą jeden z bohaterów ciska o podłogę. Mieszkanie Starego Niedźwiedzia poznajemy od strony obskurnej toalety z sedesem na głównym planie. A rekwizytem oprawców, "narzędziem tortur" są.... jabłka. Kilogramy jabłek. Ciskane z impetem w umowne drzwi mieszkań, ściany bloków rozpadają się na setki kawałków, a ich odpryski trafiają w widownię.
Paweł Siwiak, Wojciech Kalwat i Wiesław Zanowicz - aktorzy Teatru Polskiego, którzy grają główne role - tworzą na scenie wyjątkowo przerażające trio. Obok nich pojawia się jeszcze jedna postać - matka Szczurzysyna, obecna jednak tylko wirtualnie (w projekcjach wideo gra ją Maria Rybarczyk). Widzimy na ekranie, jak spokojnie zaparza herbatę w swojej maleńkiej kuchni, w czasie, gdy jej syn podpala mieszkanie Starego Niedźwiedzia.
Zanim "Szczurzysyn" trafił na scenę, w różnych miejscach odbywały się czytania sztuki z udziałem młodzieży. " (...)Nasze dyskusje, poza tym, że były niezwykle żywiołowe, dotykały wielu rejestrów. Rodzina, strach, wiara, więziennictwo, militaria, blokersi, przyjaźń, niezrozumienie, zmysły, niepełnosprawność, rasizm - to krótki katalog tematów, które poruszaliśmy po czytaniach »Szczurzysyna« - pisała po jednym z takich spotkań Alicja Morawska-Rubczak, pedagog teatru, autorka spektakli dla dzieci, blogerka. Jakie rejestry poruszy sceniczna wersja "jednego aktu o nienawiści" Roberta Jarosza? Oby najczulsze.
Sylwia Klimek
- "Szczurzysyn - jeden akt o nienawiści" Roberta Jarosza
- reżyseria Robert Jarosz
- scenografia: Sylwia Maciejewska
- muzyka/wideo: Patryk Lichota
- premiera - 18.03.2015
- Scena Wspólna
- koprodukcja Teatr Polski w Poznaniu