Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Istotny język

- Wystawa Narysowane głową, pomyślane ołówkiem albo czymkolwiek nie jest nostalgiczna, lecz przypomina to, co było właściwie początkiem sztuki. Rysunek był przecież pierwszym językiem i zapisem - patykiem na piasku, na ścianach w grocie w Lascaux, czy gdziekolwiek indziej - mówi prof. Jarosław Kozłowski o nowej wystawie w Archiwum Idei.

. - grafika artykułu
JOHN BLAKE, Z cyklu: Ich oczy, 1980

Słuchając okiem, Narysowane głową, pomyślane ołówkiem albo czymkolwiek... Synestetyczne z nazwy wystawy w Archiwum Idei wiele mówią o charyzmatycznej osobowości ich kuratora, profesora Kozłowskiego. Przy pomocy zbiorów archiwalnych NET-u tworzy on ekspozycje o charakterze problemowym, które przywodzą na myśl kompozycje muzyczne - bo zapis nutowy (kryjące się za całością idee) jest w nich równie ważny, co same zebrane prace. Możemy więc podziwiać estetyczność dzieł sztuki, a także spoglądać na ich konfiguracje (zapis, porządek nutowy) jak na struktury z powoli wyłaniającym się z nich sensem. A myślenie synestetyczne, napięcie między zmysłami i porządkami wręcz naturalnie kształtuje się u zwiedzającego, wybudzając go ze znużenia, odczuwanego w innych miejscach, na "takich samych wystawach".

Jarosław Kozłowski w Archiwum Idei jest daleki od muzealnika, co wyciąga z magazynów przykurzone eksponaty warte pokazania z tego powodu, że są już dostatecznie stare. Wręcz przeciwnie - prezentuje sztukę wartą namysłu. - Wydaje mi się, że szybko zapominamy o tym, co w gruncie rzeczy buduje istotę sztuki. Natłok medialny w całym swoich spektrum niejako przymusza nas do porzucania tego, co było ważne wczoraj. Patrzymy już na to, co będzie jutro - wyjaśnia profesor.

Nową przestrzeń wystawienniczą w Poznaniu zainaugurowała w zeszłym roku wystawa Słuchając okiem, która dotyczyła zależności między obrazem i dźwiękiem. Sądzę, że najwięcej z niej wyniosły osoby o cechach kolekcjonerów. I nie mam tu na myśli tylko ludzi zbierających sztukę, czy - jak w tym przypadku - również muzykę (na ekspozycji ważna była również fizyczność i estetyczność nośników), ale także tych, co mają kontakt z różnymi tekstami kultury. Po latach mają już oni w pamięci złożone z nich pojemne i stale rosnące zbiory tematyczne. Mając do dyspozycji takie zbiory, jesteśmy w stanie z pewnej perspektywy patrzeć na kulturę krytycznie i uważnie, wyciągać wnioski, formułować sądy na wielkie tematy.

"Nasz model rozciągnął się niebezpiecznie"

Na Narysowane głową możemy na przykład zapoznać się z fascynującą pracą Jerzego Ludwińskiego Sztuka po drugiej stronie lustra z 1984 roku. Ten teoretyk i wykładowca ASP w Poznaniu, za pomocą krótkiego tekstu uzupełnionego o jakby pospiesznie skreślone grafy i szkice, opowiada o ewolucji sztuki i jej stylach, sięgając po metaforę słojów drzewa. Na końcu krytyk konkluduje: "Wszystkie dotychczasowe style-słoje stały się nieważne, łącznie z ostatnim - sztuką nowoczesną, która z naszej perspektywy wydała się głupia. Podobnie jak wszystkie ideały, ku którym, jak by się wydawało, sztuka zmierza. Pewnie jest całkiem odwrotnie". Rysunek pełni w tym mini-wykładzie niby formę po części podrzędną, lecz trudno byłoby sobie wyobrazić, aby ująć ten problem tak zwięźle bez tych kilku symboli graficznych.

- Paradoksem jest to, że przez długi czas rysunek był traktowany po macoszemu w uczelniach artystycznych. Jeszcze do dzisiaj funkcjonuje na niektórych z nich pojęcie rysunku wieczornego, tzn. takiego, który służy tylko i wyłącznie do tego, by nauczyć się budować kompozycję i wykorzystać to później w grafice, architekturze, designie, dla których rysunek był pierwszym szkicem - mówi profesor.

Piękno i moc rysunku oddają na wystawie choćby tak imponujące prace, jak realistyczna kompozycja Piasek i morze (1977) Iana McKeevera, abstrakcyjne dzieła Hanny Łuczak, czy rzecz autorstwa Tony'ego Bevana z cyklu Portrety i emblematy (1983).

Jaki jest "przedmiot obiektywy"?

Na wystawie nie zabrakło też prac związanych z refleksją nad naturą naszych spostrzeżeń zmysłowych. Andrzej Bereziański w notatce towarzyszącej pracom Teoria widzenia połówkowego (z serii Jak narysować drzewo, 1978) pisze: "Kiedy patrzymy na «przedmiot obiektywy», każda z półkul mózgu postrzega tylko część obrazu («przedmiotu»): lewa - położoną po prawej stronie, prawa - leżącą po lewej stronie. Następnie prawa półkula stara się uzupełnić niekompletny obraz powstały w polu widzenia (...)".

Muszę przyznać, że najbardziej poruszyły mnie prace Jerzego Rosołowicza z cyklu Telehydrografiki (1980) - rysunki prężących się żył wodnych na tle kreskowanych prostokątów układów mieszkań, a więc form swobodnych, infekujących geometryczny, matematyczny porządek. Gdy spogląda się na obecne na nich notatki, podające różne głębokości żył, czy numerację prac (Nr. 240, 242...) ogarnia nas niepokój. Rosołowicz uważał, że posiada zdolności parapsychiczne pozwalające mu za pomocą teleradiestezji badać przebiegi żył wodnych w mieszkaniach znajomych. Telehydrografiki są zapisem tego złudzenia i obsesji tropienia negatywnego promieniowania.

Zresztą, na wystawie Narysowane głową, pomyślane ołówkiem albo czymkolwiek możemy zobaczyć wiele prac o charakterze geometrycznym, stworzone w celu użytkowym bądź nie - czyste, minimalistyczne dzieła Andrzeja Dłużniewskiego z cyklu 55 ikonogramów (1976), Szkice do działań przestrzennych (1980) Franza Erharda Walthera, czy Jerzego Kałuckiego szkice do pracy Suma (1980) i do instalacji Lustro (1990).

Niebywali rysownicy

- Było wielu artystów w całej historii sztuki, którzy traktowali ten język jako bardzo istotny, ważny. Kilkanaście lat temu dostałem do ręki album rysunków Sandro Botticellego. Jego obrazy są niezwykle atrakcyjne, słodkie, miłe dla oka. Nie wiedziałem jednak o tym, że był niebywałym rysownikiem. Ta książka była jednym z wielu impulsów, aby zrewidować rysunek. Istniał zawsze, ale był traktowany jako użyteczny dla innych form artykulacyjnych - malarstwa, grafiki, rzeźby itd. - zdradza Kozłowski.

Myślę, że każdy zwiedzający wystawę zatrzyma się dłużej przy monumentalnym i precyzyjnym rysunku Bez tytułu (1974) Krzysztofa Wodiczki, przedstawiającym model ekscentrycznego mebla. Dziś ten artysta znany jest głównie ze swoich wideoprojekcji na fasadach gmachów, lecz dzięki profesorowi Kozłowskiemu możemy przypomnieć sobie o wcześniejszym okresie w jego twórczości, gdy zajmował się rysunkiem. Podobnie niezwykle prostą formalnie, wielką w skali, a w jakimś sensie wręcz wstrząsającą pracą jest Przekreślenie (1976) Reinera Ruthenbecka - wykonane przez artystę w formie postawienia czerwoną kredką dwóch linii na ciemnym papierze.

Tych rysunków będziemy potrzebować

Przez mnogość obecnych na niej form i funkcji rysunku, a także fascynujących historii związanych z poszczególnymi pracami, czy wreszcie dryfowaniem myśli w kontakcie z dziełem sztuki, wystawa Narysowane głową, pomyślane ołówkiem albo czymkolwiek przypomniała mi o krótkometrażowym filmie Petera Greenawaya Spacer przez H: Reinkarnacja ornitologa z 1978 roku. Narrator oprowadza nas po ekspozycji rysunków, które "Tulse Luper zaaranżował dla mnie w [pewnym] porządku pewnego poniedziałkowego popołudnia, gdy usłyszał, że jestem chory".

Sztuka jako lekarstwo na chorobę? Jak najbardziej! "Tulse Luper wrócił o 11 wieczorem i powiedział mi, że ten rysunek będzie zapewne tym, którego będę potrzebować jako pierwszego".

- To pierwsza odsłona cyklu, który będzie kontynuowany w najbliższych latach, a oparty na różnorodności artykulacji rysunku i pojemności tej artykulacji do wyrażenia wielu treści - zapowiada Jarosław Kozłowski. Postać profesora na wystawie Narysowane głową symbolicznie reprezentuje abstrakcyjny Rysunek z zamkniętymi oczami (1975) Jiříego Valocha, opatrzony przez autora wzruszającą adnotacją "W czasie 30 sekund, w trakcie których wykonałem ten «ślepy» rysunek, myślałem wyłącznie o Jarosławie Kozłowskim".

Marek S. Bochniarz

  • Narysowane głową, pomyślane ołówkiem albo czymkolwiek
  • kurator: Jarosław Kozłowski
  • współpraca: Natalia Brandt i Andżelika Jabłońska
  • Archiwum Idei
  • wystawa czynna w czwartki, w g. 12-17 do 20.10
  • * również w umówione dni: archiwumidei@gmail.com

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020