Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Fotografia jest kobietą

"Moja książka nie pretenduje do miana opracowania historii poznańskiej fotografii" - zastrzega we wstępie do Życia alternatywnego... jego autorka Monika Piotrowska. Nie pretenduje, ale nim właśnie jest.

. - grafika artykułu
fot. Pix.house

Przez pięć lat na łamach IKS-a - w cyklu Fotografia - Monika Piotrowska pisała o historii poznańskiej fotografii. Jeden felieton uruchamiał kolejne, jedna opowiedziana przez autorkę historia przynosiła następne, dopowiadała poprzednie, wiele wątków przenikało się i uzupełniało. Znalezienie tematów do kolejnych części cyklu raczej nie stanowiło problemu - od początku gromadzony przez autorkę materiał miał w sobie potencjał na obszerniejsze wydawnictwo. I właśnie takie ukazało się niedawno nakładem galerii Pix.house. "Książka nie pretenduje do miana opracowania historii poznańskiej fotografii. To opowieść o jej życiu społecznym. Właśnie losy ludzi fotografii są głównym tematem całego tomu" - zaznacza we wstępie Piotrowska. I dodaje: "Włączyłam do swoich rozważań doświadczenia z fotografią wszystkich kobiet, o których znalazłam informacje. Należało im się uznanie i przerwanie wiecznego ich pomijania" - tłumaczy. I ta perspektywa wydaje mi się w jej książce najciekawsza. Bo obok tak znanych poznańskich fotografów, jak Sally Jaffe, Ernst Stewner, Zbigniew Zielonacki, Roman S. Ulatowski czy Kazimierz Greger, o których powstało wiele osobnych opracowań (a i Piotrowska odnajduje w ich biografiach nowe wątki), pojawiają się w jej książce kobiety fotografki, dotąd pozostające w cieniu sławnych kolegów, ojców czy mężów.

Balbina Mirska była najprawdopodobniej pierwszą w Poznaniu kobietą właścicielką zakładu fotograficznego. Otworzyła go, zbliżając się do sześćdziesiątki. Od niej rozpoczyna swoją herstoryczną opowieść Piotrowska. "Szczególną jej wśród innych poznańskich fotografek i fotografów pozycję potwierdza album widoków miasta, który wystawiła do sprzedaży już w 1877 r., w dwa lata po otwarciu zakładu. Był to jeden z pierwszych zestawów fotograficznych wedut Poznania" - opowiada o jednej z prekursorek poznańskiej fotografii. Te zdjęcia Mirskiej niestety nie zachowały się, przetrwały za to - i możemy je obejrzeć w publikacji - fotografie z jednej z wielkich powodzi, które nawiedziły Poznań w 1888 r. "Wspinała się z ciężkim i nieporęcznym sprzętem na ostatnie piętra kamienic, by sfotografować istne morze, w jakim utonął plac Bernardyński. Biegała po kładkach, rozstawionych dla pieszych wzdłuż fasad i w poprzek niektórych ulic" - próbuje oddać charakter pracy fotografki w tym czasie Piotrowska.

Schreiber, Szamowska i Hulewiczowa - tymi nazwiskami otwiera XX wiek w swojej opowieści: "W Poznaniu, w marcu 1904 r. do tutejszego Photographischer Verein wstąpiła kapitanowa Schreiber, które zaledwie po dwóch miesiącach brylowała pomiędzy uczestnikami pamiętnej Wystawy fotografii amatorskiej" - wspomina Piotrowska. O Helenie Hulewiczowej napisze tak: "Hulewiczowa to figura symboliczna i zarazem typowa dla swego pokolenia. Dobrze sytuowana Polka z inteligencji poznańskiej w obliczu klęsk, które niesie życie prywatne i wydarzenia na świecie, porzuca twórczą fanaberię - fotografię na długie lata".

Osobny rozdział zatytułowany Emigrantki, emigranci poświęca siostrom Lotte i Ruth Jacobi - "obie zrobiły zawrotną karierę światową jako niezależne i wyznaczające nowe trendy fotografki" - pisze o córkach Sigismunda Jacobi, wybitnego fotografa, nie pierwszego w rodzinie, od kilku pokoleń trudniącej się fotografią. W młodości Lotte marzyła co prawda, by zostać...pszczelarką, potem aktorką. Ostatecznie zdecydowała jednak, że chce się uczyć fotografii. "Czas od 1930 do 1933 przyniósł najwięcej sukcesów w naszym atelier" - wspomina pracę w rodzinnym zakładzie fotograficznym młodsza z sióstr, Ruth. W połowie lat 30. różnymi ścieżkami siostry Jacobi wyemigrowały za ocean, gdzie ich kariera rozkręciła się na dobre. Lotte szybko stała się popularna, fotografowała takie osobistości, jak Albert Einstein, Thomas Mann, Marc Chagall, Robert Frost, Eleanor Roosevelt. Ruth pozostawała w cieniu sławnej siostry, choć - jak pisze Piotrowska - "była niezwykle utalentowaną fotografką, znacznie bardziej śmiałą niż siostra, angażującą potężne poczucie humoru przy wyborze tematu i ujęcia".

W tym samym rozdziale Piotrowska wspomina jeszcze jedną ciekawą fotografkę tamtego czasu - Germaine Krull. Przyszła na świat na poznańskiej Wildzie w 1897 r. Gdy miała zaledwie kilka miesięcy, jej rodzice zdecydowali się opuścić Poznań. Piotrowska podąża ich śladem, opisuje burzliwe losy fotografki: " (...) w Monachium otwiera studio. Fotografuje ludzi pióra jak Rainer Maria Rilke i publicysta Kurt Eisner. Na fali rewolucji Eisner ogłasza Wolne Państwo Bawarię i zostaje jego premierem. Wkrótce zostaje zastrzelony, a Krull radykalizuje się jeszcze bardziej. Wstępuje do partii komunistycznej, przez co zostaje wygnana. Otwiera więc studio w stolicy awangardy lat dwudziestych XX w. - Berlinie". A to dopiero początek...

Opowieść o kobietach fotografkach Piotrowska zamyka historią Zofii Stelmachówny: "Żadna z poznanianek w międzywojniu nie wydała albumu ani nie była inicjatorką życia fotograficznego (...). Zupełnie nową, intrygującą, absolutnie wyjątkową postacią była natomiast Zofia Stelmachówna. Miała pracownię przy Jasnej 12 [obecnie Roosevelta] i odnosiła sukcesy artystyczne" - rozpoczyna opowieść, w której sporo jest białych kartek: "Stelmachówna pozostaje zagadką. Nie wiadomo, czy mogła się z fotografii utrzymać, ani co ją spotkało, gdy znikła z artystycznego firmamentu".

Historie kobiet to rzecz jasna zaledwie skrawek historii poznańskiej fotografii lat 1839-1945, który Piotrowska przed nami odkrywa, z pasją badacza zagłębiając się w kolejne biografie. Warto wczytać się we wszystkie.

Sylwia Klimek

  • Monika Piotrowska, Życie alternatywne - amatorzy i zawodowcy w fotografii poznańskiej 1839-1945
  • wyd. Pix.house

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020