"Sefarad" to po hebrajsku Hiszpania. Choć Sefardyjczykami nazywani są Żydzi, których przodkowie mieszkali na Półwyspie Iberyjskim, a oni sami znaleźli swe miejsce w różnych zakątkach świata, głównie Europy. Sefarad to wspominane, idealne, idylliczne miejsce dla europejskich Żydów, z którego zostali wypędzeni w końcu XV wieku. Z ich wędrówki przez lądy zrodziło się to, co nazywamy dziś muzyką sefardyjską, a która po stuleciach przyswajania i opracowywania przez wiele pokoleń artystów, asymilowała m.in. elementy kultur basenu Morza Śródziemnego, zaplatając w siebie smaki, zapachy i dźwięki z południa Europy, Grecji, Bałkanów, ale też Afryki Północnej czy Azji Mniejszej. To oczywiście bardzo uproszczona i może naiwnie baśniowa opowieść o wzajemnym wzbogacaniu się i dialogu kultur. Ale ma przecież w sobie prawdziwe elementy. No i, co w tym momencie najważniejsze, zdaje się być wyraziście zarysowanym tłem dla muzycznej podróży, jaką na swej nowej płycie, własnymi, przez siebie wytyczanymi ścieżkami, prowadzą Marcin i Bartłomiej Olesiowie oraz Jorgos Skolias.
Kooperacja
Ich zespół / projekt Sefardix pojawił się na scenie przed kilkoma laty. W 2013 roku nagrali pierwszą wspólną płytę, która zdobyła tytuł Folkowego Fonogramu Roku. Odbiła się sporym echem, fascynując słuchaczy zainteresowanych szeroko pojętym folkiem czy muzyką etno, ale też wielbicieli muzyki improwizowanej i wszystkich słuchaczy o otwartych głowach.
Warto im wszystkim powiedzieć, że ukazała się właśnie w tych dniach - nawiasem mówiąc: wydana w Poznaniu - druga płyta tria. Dowodząca, choć może trudno w to uwierzyć, że ów pierwszy świetny krążek sprzed dwóch i pół roku był ledwie wprowadzeniem w temat. Wydany właśnie "Maggid" jest krążkiem jeszcze lepszym, z jednej strony swobodniej traktującym owo sefardyjskie (wynikające choćby z nazwy tria) zobowiązanie, z drugiej - jest jeszcze mocniej źródłowy. Co więcej, wydaje się, że jest to muzyka jeszcze bardziej melodyjna, komunikatywna, a zarazem pogłębiająca aspekt duchowy. Ta niezwykła kooperacja wybitnej sekcji (nie tylko) rytmicznej z wybitnym wokalistą przynosi przepiękne efekty.
Niuanse
Maggid to we wschodnioeuropejskim judaizmie tradycyjny wędrowny kaznodzieja, snujący barwne kazania. To także duchowy mentor, nawiedzający ludzi za pomocą snów i wizji. Wydaje się, że oba znaczenia tego słowa znajdują swe uzasadnienie na nowej płycie tria. Krążek jest bowiem, jak wspomniałem, swoistą wędrówką tria - wędrówką autorską - po wątkach, skojarzeniach i natchnieniach.
Daleko wychodzą oni poza wąsko pojętą muzykę sefardyjską. Proponuję też utwory greckie, macedońskie, ale i marokańskie. Do tego wszystkie przefiltrowane są przez ich własne pojmowanie muzycznej materii. A zatem jest tu szacunek dla pięknych melodii, ale i wprowadzenie ich w narrację muzyki improwizowanej; w opowieści, które określają kontrabasista i perkusista, wywodzący się wszak z jazzowego świata. W tej bardzo osobistej wypowiedzi dostrzec trzeba jednak też dbałość o kruche, delikatne współbrzmienia, o wykonawcze niuanse.
Kontemplacja
Dojrzałość i rosnące wciąż doświadczenie na muzycznej scenie daje obu instrumentalistom niezwykłą swobodę w operowaniu dźwiękiem. Wielkie umiejętności pozwalają na większy spokój, pewność muzykowania. Rośnie też chyba świadomość tego, do jakiego celu się zmierza, która pozwala na to, by powściągać techniczne popisy, a szukać tego, co jest swego rodzaju kontemplowaniem muzyki.
To właśnie również dlatego tyle w ich graniu powietrza czy przestrzeni. To również dlatego kontrabas Marcina tak często łagodnie kołysze, niemal śpiewnie prowadzi melodie. Gra on zarówno arco jak też pizzicato i w każdej z brzmieniowych, artykulacyjnych "opcji" jest fascynujący. To wreszcie dlatego w przebogatej palecie brzmień, z których korzysta Bartłomiej, tyle jest różnorodności i delikatności, bo jego perkusyjne instrumentarium współtworzy nie tylko szeroko pojęty klimat tego nagrania, ale i ową melodyjność.
To oni dwaj dają, jak mi się wydaje, komfortową sytuację Skoliasowi, który dzięki Olesiom grającym za plecami (czy obok niego) może sobie pozwolić wokalnie na wiele. A zatem mruczy, szepcze, śpiewa swym fascynującym mocnym, ciemnym głosem - ale i falsetem. Chwilami też pogwizduje. Czasami jego głos brzmi zgoła frywolnie, czasami niemal modlitewnie. Tak, jak cały album.
"Maggid" to naprawdę rewelacyjna płyta, będąca owocem współpracy trzech niebagatelnych osobowości. Polecam!
Tomasz Janas
- Sefardix: Oleś Brothers & Jorgos Skolias "Maggid"
- wyd. Fenommedia