Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Pięknie i pusto

"Don Giovanni" w reżyserii znanego i  cenionego w Poznaniu włoskiego reżysera Pippo Delbono zatrzymuje się na etapie efektownych konstrukcji wizualnych.

. - grafika artykułu
Fot. Katarzyna Zalewska

Początek zapowiada się obiecująco. Na kurtynie wyświetlone i zestawione ze sobą zostały dwa portrety Mozarta. Jeden z nich to dobrze znany wizerunek młodego twórcy, drugi to projekcja ucharakteryzowanego Bobò, jednego z czołowych aktorów Compagnie Pippo Delbono, obraz starca, którego być może przypominałby kompozytor, gdyby dożył późnych lat. Wybrzmiewający z offu głos Pippo Delbono przeprowadza paralelę pomiędzy biografią Mozarta i historią don Giovanniego, wpisując obecność kompozytora w stworzoną przez niego postać. Reżyser buduje opowieść o wczesnej śmierci Mozarta i jego pogrzebie, zarysowując obraz pochówku w zbiorowej mogile, zasypywanej wapnem. Ułożone na ziemi, w ciasnym szeregu, ciała aktorów wizualizują dobiegającą z głośników narrację. Po chwili umarli powstają i odchodzą, a na scenie pojawiają się pierwszoplanowe postaci w białych makijażach, krynolinach, gorsetach i perukach, z twarzami podświetlonymi od dołu światłem latarek, tworzącym efekt trupiej maski. Przypominają upiory przechadzające się nocą po wnętrzach swoich dawnych rezydencji, a koliste układy wykonywane niekiedy przez tancerzy przywołują czasem wspomnienia obrazów dans macabre. Tworzy to nadzieję na wydobycie komediowych wątków don Giovanniego, wyciągnięcie ich i odwrócenie tak, żeby ujawnić ich bliskość z tragedią.

Upiory, które nie przerażają

Snucie wielowymiarowych, niejednoznacznych opowieści balansujących pomiędzy komizmem a tragizmem to zresztą specjalność Pippo Delbono. Zawarty w tym początku potencjał zostaje jednak szybko zneutralizowany, postaci tracą moc, zanim jeszcze tak naprawdę zdołają ją posiąść. Reżyser właściwie zapomina o stworzonej przez siebie ramie opowieści. Giovanni i  Leporello, Donna Elvira, Donna Anna, Zerlina i ich małżonkowie zaopatrzeni zostali jedynie w operowe gesty, przerysowane pozy czy upadki w rytm muzyki, które w połączeniu z kostiumami z epoki tworzą komiczne wrażenie. Wskrzeszone upiory już nie przerażają, a śmieszą. Sprawiają wrażenie wydrążonych i pustych, nie są w stanie poruszyć odbiorcy, nadpisać nad wyśpiewywanym tekstem libretta odrobiny własnej treści, który pozwoliłby publiczności na odczytanie don Giovanniego w innym kontekście.

Między minimalizmem a barokowością

W II akcie powraca portret starego, zasępionego Mozarta, czy nawet zestawienie go z nieżywym już don Giovannim, który, po egzekucji przypominającej rozstrzelanie, siada pod obrazem. To jednak chyba za mało i bez znaczenia, w zestawieniu z niemal farsowym przebiegiem całości, która pozostaje nietknięta, oprawiona jedynie przerysowanymi gestami. Reżyser zdaje się wysyłać widowni sygnały, że wystawiany właśnie utwór to niezdolna do jakiegokolwiek oddziaływania na odbiorcę, przestarzała, groteskowa ramota.

W pluszowych fotelach trzyma jedynie charakterystyczna dla Delbono warstwa wizualna. Stworzone na scenie ciemne, puste pomieszczenie o wysokich, grafitowych ścianach doskonale podkreśla zawarty w kostiumach kolor i punktowe, zdawkowe oświetlenie. Reżyser ustawia aktorów, szczególnie w dużych scenach zbiorowych, w geometryczne, ascetyczne figury. Tworzone przez niego konfiguracje wyglądają niekiedy jak unieruchomione w obrazie spektakle Pina Bausch, w tej wersji pozbawione skaz, luźności i energii. Rozpięta pomiędzy minimalizmem a barokowością hiperestetyka balansuje na granicy kiczu. Reżyser gra kostiumami i kolorem, przeprowadzając don Giovanniego i jego odbicie - sługę Leporello, od bieli poprzez  wszystkie odcienie tęczy do czerni w finale, w którym postaci zrzucają suknie z epoki, zostawiając odbicie porzuconych strojów jedynie gdzieniegdzie w barwie czy jakimś atrybucie.

Jest pięknie?

Don Giovanni ani nie uwodzi, ani nie bulwersuje. Nie jest porywająco ani też odświeżająco, ale przynajmniej jest pięknie. Wizualne kompozycje, konstrukcje i układy sprawiają, że don Giovanniego ogląda się dość przyjemnie, szczególnie we fragmentach, w których estetyka zostaje zestawiona ze śpiewem Iwony Hossy. Niestety, niemalże identyczną scenografię, kostiumy, maski i rekwizyty reżyser zastosował w pokazywanym na Malcie w 2011 r. "After the battle".  

Zuza Kubiak

  • "Don Giovanni" W. A. Mozarta - opera w dwóch aktach
  • libretto: Lorenzo da Pontena podstawie sztuki Moliera "Don Juan"
  • kierownik muzyczny: Gabriel Chmura
  • reżyseria, choreografia, scenografia i reżyseria świateł: Pippo Delbono
  • kierownictwo chóru: Mariusz Otto
  • Teatr Wielki w Poznaniu
  • premiera: 22.03.2014