Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

OFF CINEMA. Cena za niezależność

"Szwedzka teoria miłości" to dokument, w którym słynący ze swojej bezkompromisowości Erik Gandini przekonuje, że Szwedów ocalić może tylko powrót do wartości pierwotnych i tradycyjnych, jakimi są religia oraz rodzina.

. - grafika artykułu
fot. materiały organizatorów

Zgodnie z definicją film dokumentalny jest "realistyczną metodą rejestracji rzeczywistych zdarzeń, które zostają sfilmowane «na gorąco», poddane interpretacji (kronika filmowa), bądź rzetelnie zrekonstruowane". Zakres tego pojęcia jednak nieustannie się rozszerza i podlega redefinicji, czego przykładem jest m.in. "Szwedzka teoria miłości", ostatni film Erika Gandiniego. Reżyser włoskiego pochodzenia, który od trzydziestu lat mieszka w Szwecji (pojechał tam na studia filmowe oraz żeby uniknąć służby wojskowej) ukazuje w nim własną wizję rzeczywistości, wykorzystując przy tym środki wyrazu zapożyczone z fabuły.

Ziemia obiecana czy piekło na ziemi

Punktem wyjścia do rozważań Gandiniego jest manifest "Family of the future", który na początku lat 70. opublikowała w Szwecji partia socjalistyczna. Szwecja po wprowadzeniu przedstawionych w nim rozwiązań stała się krajem ludzi wolnych i niezależnych. Państwem, gdzie osoby starsze nie są skazane na dobrą wolę swoich dzieci i gdzie kobiety wyzwoliły się spod władzy mężczyzn. Gandini jednak każdym ujęciem burzy mit Szwecji - uważanej przez wielu za "ziemię obiecaną" - i u jej mieszkańców dopatruje się skrajnej samotności, która jego zdaniem jest ceną, jaką zapłacili za swoją niezależność. Ciężar tej opinii potwierdza w dokumencie także Zygmunt Bauman, któremu twórca na koniec filmu oddaje głos.

Gandini jednak skupia się przede wszystkim na wyborze tych sytuacji (zawsze skrajnych i wyjątkowych), które potwierdzałyby założoną przez niego na samym początku tezę - że brak emocjonalnej, społecznej czy ekonomicznej zależności powoduje dezintegrację społeczną. Że lekarstwem na samotność jest przywrócenie wiary w siłę rodziny czy w moc, jaką niesie ze sobą budowanie wspólnoty, np. religijnej.

Kraj dla kobiet i starych ludzi

"Szwedzka teoria miłości" rozpoczyna się sceną w banku spermy. Twórca zwraca uwagę widza na rolę, jaką obecnie w Szwecji pełni mężczyzna - "ojca" zastępuje "dawca". Natomiast kobietom, które świadomie wybierają samotne macierzyństwo, narrator wypomina to, że uciekają od obowiązków domowych.

Snując swoje pesymistyczne wizje, reżyser opowiada także o przyniesionej przez wspomniane reformy samotności ludzi starszych. O ich umieraniu bez "świadków" i poszukiwaniu, przez specjalnie w tym celu stworzone instytucje, członków rodziny, którzy nie zjawiają się nawet po to, by odebrać należny im spadek. Słowem jednak nie wspomina o nadzwyczajnie rozwiniętej w Szwecji opiece geriatrycznej, o tym, że tamtejsze emerytury nie powodują wykluczenia seniorów z życia czy też o tym, że Szwedzi mogą sami wybrać pomiędzy mieszkaniem z dziećmi lub życiem z rówieśnikami i odwiedzinami członków rodziny, którzy zwyczajnie chcą tego kontaktu.

Samotnych mieszkańców Szwecji Gandini zestawia z wielopokoleniową rodziną z Afryki, która nie tylko towarzyszy swoim członkom w czasie choroby, ale też opłakuje ich po śmierci. Trzeciemu Światu maluje laurkę. Na jednego z bohaterów dokumentu wybiera pewnego szwedzkiego lekarza, który odnalazł tam sens życia. Mężczyzna wyemigrował do Etiopii, rodzinnego kraju swojej żony, gdzie w polowych warunkach ratuje ludzkie życie. Widzimy m.in. jak z ciała młodego chłopaka wyciąga oszczep myśliwski, jak za pomocą zwykłej wiertarki dostaje się do ciała chorego i jak scala ze sobą połamane kości za pomocą metalowych obręczy zaciskowych do rur PCV. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że lekarz opowiada o wspomnianych doświadczeniach jak o spełnianiu pewnej misji. Jest on wręcz zachwycony tym, że można kogoś wyleczyć dużo mniejszym nakładem finansowym niż ma to miejsce np. w Szwecji. Jako plus swojego zajęcia podaje także brak towarzyszącej mu biurokracji, która jest utrapieniem jego kolegów po fachu w bogatych krajach Północy.

Emigracja-integracja

W "Szwedzkiej teorii miłości" nie zabrakło też portretu emigrantów, którzy w poszukiwaniu lepszego świata przyjechali do Szwecji. Gandini - też przecież imigrant - opowiada o powolnym procesie integracji ze Szwedami. Przyznaje, że są oni tolerancyjni, ale nie chcą się przy tym w ogóle angażować. Tolerują obecność "obcych" i "innych" dopóki osoby te nie ingerują w ich życie. W związku z tym też wielu imigrantów nie rozumie, dlaczego powinno się uczyć języka szwedzkiego, skoro nie ma z kim w tym języku porozmawiać.

Reżyser parę lat temu zyskał sławę za sprawą dokumentu "Wideokracja", zgłębiającego mechanizm telewizji, pod której wpływem są Włosi. W "Szwedzkiej teorii miłości" przygląda się społeczeństwu, którego jest obecnie częścią. Dla Gandiniego niezależność Szwedów nie jest tożsama z tym, że mają oni wolność wyboru. Ale zapewne ta bezkompromisowość i koncentracja tylko na ciemnej stronie wprowadzonych w Szwecji reform ma swój wyższy cel. Reżyser nie chce zwyczajnie wytykać Szwecji jej niedoskonałości - bo idealne miejsca przecież nie istnieją (zaznacza to również Bauman) - tylko zmusić jej mieszkańców do zastanowienia się nad tym, do czego ten proces może doprowadzić.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Festiwal Off Cinema
  • "Szwedzka teoria miłości", reż. Erik Gandini
  • 19.11