Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Niezgoda na rolę pod-osoby

Nie mamy jeszcze dostępu do większej części twórczości Bernardine Evaristo, po polsku nie ukazały się jej programowe utwory - jak sama je nazywa. Brakuje Lary czy społecznie zanurzonej noweli Hello Mum. Po sukcesie nagrodzonej Bookerem powieści Dziewczyna, kobieta, inna Wydawnictwo Poznańskie zdecydowało się jednak na dostarczenie czytelnikowi autobiograficznego eseju Evaristo, przetłumaczonego przez Kaję Gucio - Manifestu. Szkoda, że nie zdecydowano się, by wcześniej przybliżyć polskiemu czytelnikowi nieco więcej tekstów fikcjonalnych pisarki, bo choć kwestie poruszane w Manifeście są i na czasie, i spełniają istotną rolę w debacie publicznej, to ewidentnie brakuje przy jej lekturze doświadczenia z nie tak wybiórczego poznania twórczości autorki.

. - grafika artykułu
Bernardine Evaristo, "Manifest", fot. materiały prasowe

Ta pozycja eksploruje tematykę wykluczenia, osobności, nierówności społecznych, braku równouprawnienia. Te na pewno istotne tematy są już obecne w świadomości literackiej choćby dzięki tłumaczeniom z literatury francuskiej - czytelnik ma przecież dostęp do formacyjnych utworów Didiera Eribona (Powrót do Reims), czy Edouarda Louisa (Koniec z Eddym). Manifest Evaristo jest kobiecą egzemplikfikacją tematyki wspomnianych utworów. Zapewne tylko i aż kobiecą, choć i Eribon, i Louis piszą w sposób bardzo inkluzywny, niewykluczający osób czytelniczych ze względu na płeć, orientację psychoseksualną, pochodzenie społeczne. Czy polityczna poprawność, albo właściwie odpowiedniość czy równoważność (bo sama "poprawność" kojarzy się coraz bardziej sztucznie i przemocowo), wystarcza, by nie żałować, że utwory Evaristo poznaje się w takiej translatorskiej kolejności?

Autorka zwraca uwagę na problem pochodzenia, odziedziczonego po swoim ojcu odcienia skóry, jako na ten formacyjny. To bycie "czarną Brytyjką" sprawia, że podejmuje pozytywistyczną walkę o równe funkcjonowanie. To ta, przyrodzona cecha, o której w przejmujący sposób pisze, że - "przeznaczono mi rolę podosoby: uległej, gorszej, marginalnej, nieistotnej - prawdziwe podrzędnej zanim jeszcze zdążyłam otworzyć usta i zapłakać z powodu szoku spowodowanego wypchnięciem mnie z przytulnego łona mojej matki" - staje się na wiele lat nieusuwalnym piętnem funkcjonowania w środowisku konserwatywnych rządów brytyjskich. To pochodzenie ojca, jego nigeryjskość, o której nawet nie chciał opowiedzieć ani zapoznać z nią swojej córki, zaważyło na ograniczeniach w dostępie do edukacji, na przemocy, interpasywnym wykluczaniu, jakiego doświadczała. Dużo miejsca poświęca temu, w jaki sposób w swojej działalności literackiej, teatralnej i społecznej przeciwdziałała rasizmowi, jak wielką motywację do działania stanowiło domaganie się równouprawnienia. Często odnosi to do wyborów literackich, jakich dokonywała. Wspomina, jak przekładała niezgodę na twórcze podejście do zmieniania rzeczywistości, jak inkorporowała zasady wolności do historii swoich bohaterów.

Do tych nie mamy jednak dostępu, więc komentarz nie pozwala na razie na pogłębianie interpretacji, na przyglądanie się rozwojowi artystycznemu Evaristo przez pryzmat badań i teorii postkolonialnych. Tu wydaje mi się, że wydawca zbyt szybko zdecydował się na publikację manifestu, bo wgłębiając się w jego treść pojawia się coraz więcej odniesień i przykładów z twórczości własnej autorki.

Na poziomie stylistycznym rozważność środków i namysł są reprezentowane o wiele silniej niż warstwa publicystyczna. Wyważony język, dbałość o niepoddawanie się technikom i symptomom agresji, szczególnie w części poprzedzającej autoanalizę pisarską, daje wrażenie dojrzałej, przemyślanej koncepcji domagania się pełnej wolności. Ale ta równowaga zaburza się tym mocniej, im bliżej końca. W rozdziałach poświęconych twórczości literackiej bliżej niestety Evaristo do banału i języka znanego z coachingu niż do eseju autobiograficznego. Szczególnie akapity poświęcone afirmacji nie pasują do wcześniejszych części. Sam finałowy tekst "właściwego" Manifestu zaskakuje mniejszą mocą performatywną niż trafne metafory analizujące młodość, sytuację domową - jak choćby potraktowanie "przemocy jako prezentu na powitanie" czy opis stosunku autorki do figury autokratycznego ojca. To   iiistotne wskazówki do tego, jak można czytać kolejne utwory autorki.

Najlepiej zachować egzemplarz Manifestu i poczekać, by kolejna lektura odbyła się już w szerszym pejzażu twórczości tej niewątpliwie ciekawej postaci świata nie tylko literatury, ale i rozsądnego, pozbawionego gloryfikacji przemocy świata oczekiwanej równości.

Michał Pabian

  • Bernardine Evaristo, Manifest
  • tłum. Kaja Gucio
  • Wydawnictwo Poznańskie

@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022