Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Nienormatywna historia Polski

- Historii o kobietach lesbijkach mamy dużo mniej niż o mężczyznach homoseksualistach. Patriarchat działa nawet pod względem tego, kim zajmujemy się spośród osób nienormatywnych - mówi Wojciech Szot. Z autorem książki Panna doktór Sadowska będzie można się spotkać 2 września.

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Doktor Zofia Sadowska miała bardzo bogaty i barwny życiorys. Była wybitną lekarką, która jako pierwsza kobieta i Polka zdobyła doktorat na Wojenno-Medycznej Akademii w Sankt-Petersburgu. Potem, w trakcie wojny, w 1920 roku należała do zespołu wojskowego szpitala w Grodnie, pracowała w Klinice Wewnętrznej i Anatomii oraz Patologii Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmowała się również działalnością społeczną i feministyczną - należała do trzyosobowej delegacji, która zwróciła się do Józefa Piłsudskiego o przyznanie kobietom prawa wyborczego. Była jedną z pionierek kobiecego automobilizmu, a także właścicielką kopalni ropy naftowej. Będąc osobą nienormatywną, stała się bohaterką obyczajowego skandalu międzywojennej Warszawy. Prasa brukowa wymyślała historie o lesbijskich orgiach, uwodzeniu pacjentek, prowadzeniu lesbijskiego domu publicznego. Sadowska wytoczyła proces o oszczerstwo, który ostatecznie zwrócił się przeciw niej. A potem zniknęła ze zbiorowej pamięci. - Dziesięć lat temu zafascynowała mnie, bo zostały po niej tylko skrawki informacji. Z drugiej strony bardzo ciekawe było w niej również to, że nie należała do uprzywilejowanej klasy artystyczno-literacko-arystokratycznej - przyznaje Wojciech Szot, działacz LGBT, publicysta, bloger i wydawca.

Czytelnicy Panny doktór Sadowskiej powinni być gotowi, aby zmierzyć się z tym, że historia Polski wyglądała inaczej, niż ją sobie dziś wyobrażamy, a w samym jej centrum znajdują się również postacie, które potem uległy wymazaniu. - Sadowska znajdowała się w tamtym czasie w absolutnym centrum historii i trudno dziś twierdzić, że była na marginesie. To był po prostu sam środek, którego się nie chce widzieć - tłumaczy Szot i dodaje: - Mam świadomość tego, że duża część czytelniczek i czytelników mojej książki będą pewnie osobami LGBT - i trochę do nich ją zresztą skierowałem. Ten temat może być im bliższy. Ale tak naprawdę nie mam wymyślonego odbiorcy. Każdy może w postaci Sadowskiej znaleźć coś dla siebie. Myślę, że jej losy pokazują, że nasze społeczeństwo się tak bardzo nie zmieniło w swoich różnych postawach i ich źródłach przez dziesięciolecia, a w sumie - przez ostatnie sto lat. Z drugiej strony myślę, że postać doktór Sadowskiej wielu osobom może jednak dodawać otuchy - bo zapoznając się z jej losami zdobywają świadomość, jak różne rzeczy udało jej się przetrwać.

"Tak zwana lezbiyska miłość"

Dziś lektura książki Panna doktór Sadowska, w tym rekonstrukcji procesu sądowego, będzie zapewne podejmowana z perspektywy panującej nagonki rządu PiS na społeczność LGBT i protestów przeciwko homofobicznej polityce. - Pisałem książkę przez kilka lat, obserwując rozwój tego prawicowego dyskursu. Nawet nie jestem bardzo zaskoczony tym, co się wydarzyło. To, co się dzieje, nie jest przecież efektem pięciu minut, a tak naprawdę dziesięcioleci. Z drugiej strony, kontrreakcja środowiska LGBT jest też o wiele bardziej zdecydowana, niż kiedykolwiek do tej pory. Mam wrażenie, że z tego powodu aktualnie wypowiadam się bardziej na tematy polityczne, niż mówię o samej książce. Ale rozumiem, że istnieje też taka potrzeba. Przyjmuję to z dobrodziejstwem inwentarza - mówi Szot i podkreśla: - To, co dzieje się dzisiaj, w trakcie trwających obecnie protestów, pokazuje, że szukamy sojuszników, którzy nie będą nam dawać koncesji na życie. Co nie będą nam mówić "akceptuję, ale...". Bo ten czas już minął.

Autor wydobywa na światło dzienne homofobiczne teksty ówczesnej prasy brukowej, która Sadowską określała jako "szkodnika społecznego". W wielu miejscach książki trudno opanować skłonność do porównań, pytając "czy naprawdę nic się nie zmieniło?". Szot podaje choćby taki prymitywny wierszyk z "Trubadura Polskiego" z 1924 roku: "Doktór Sadowska niewiasta to mężna, | Używa życia, chociaż niezamężna, | Dla niej kobieta to rozkoszy tarcza, | Rozmawia z nią po francusku i to jej wystarcza". Prasa w obrzydliwy sposób roztrząsała absurdalną kwestię: "czy lesbijka może być lekarką?".

A jednak Zofia Sadowska była niewzruszona i w sądzie oznajmiła potem: "Zarzut uprawiania miłości lesbijskiej nie jest hańbiący".

"Niemy grzech, którego opisać nie sposób"

Bez wątpienia olbrzymią zaletą pracy Szota jest doskonały dobór źródeł, z pomocą których kreśli naukowe i obyczajowe tło tamtych dekad - prezentując stanowiska osób z kręgu medycyny sądowej, czy streszczając zagraniczne skandale "pederastyczne", opisywane wówczas przez polską prasę. Czarną rolę odgrywa w książce kler, nauczający wiernych o "grzechu sodomskim". Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że jego rola pod względem wspierania i wzmacniania homofobicznej nagonki przez stulecie nie uległa aż tak drastycznej zmianie.

- Dziś myślę o roli kościoła katolickiego i postawie intelektualnej, którą wtedy promował i zapewne robi to nadal. Wiedza na temat medycyny, na którą powoływał się kler, była mocno zdezaktualizowana. W zasadzie można uznać, że nie promowali oni ówczesnej wiedzy naukowej. Z drugiej strony, sami lekarze katoliccy debatowali też, jak z katolickiej perspektywy powinno się stosować medycynę. Bardzo przy tym zaskakujące było dla mnie to, jak mocne były ówczesne związki medycyny z religią. My, a przynajmniej tak mi się wydaje, często myślimy o dwudziestoleciu międzywojennym jak o okresie, w którym kościół katolicki nie był tak silnie częścią państwa. Okazuje się jednak, że było wprost przeciwnie - przyznaje Szot.

- Ze strony bardziej optymistycznej - wiedza o seksualności w międzywojniu była chwilami bardzo nowoczesna. Poważna część publikowanych wówczas artykułów była rzetelna, zwłaszcza z kręgów medycyny sądowej, czy niektórych kręgów prawniczych i uniwersyteckich. Może nie dzisiaj, ale jeszcze w latach 90. uznalibyśmy je za nadal dość aktualne, choćby pod względem sposobu formułowania myśli - dodaje autor.

Rozmowę z Wojciechem Szotem poprowadzi Maria Krześlak-Kandziora z księgarni Bookowski. Bilety w cenie 5 zł można nabyć w kasie CK Zamek. Organizatorzy zapowiadają streaming wydarzenia na Facebooku księgarni.

Marek S. Bochniarz

  • spotkanie z Wojciechem Szotem wokół książki Panna doktór Sadowska
  • Bookowski. Księgarnia w Zamku
  • 2.09, g. 18
  • bilety: 5 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020