Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Najsłynniejszy poznaniak?

- Zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie wiemy, że mieliśmy w Poznaniu takiego odkrywcę. Kroniki portugalskie podają, że bez Gaspara zaginęli by na oceanie w drodze powrotnej z Indii. Zasługa Gaspara to także odkrycie Brazylii i przyjęcie jej do grona kolonii portugalskich. Tymczasem u nas ta postać rozpłynęła się w niebycie - mówi Radosław Nawrot*, autor powieści Gaspar da Gama.

. - grafika artykułu
Radosław Nawrot, fot. Adam Ciereszko

Zacznijmy od tego, co właściwie wiemy o Gasparze da Gamie? Ile znamy faktów, a ile informacji o nim to mity, przypuszczenia, spekulacje?

Na tę postać natknąłem się, czytając książki marynistyczne Jerzego Pertka, wcześniej o Gasparze da Gamie pisał w XIX wieku Joachim Lelewel. Z książek Pertka dowiedziałem się, że Gaspar był człowiekiem, który uratował wyprawę Vasco da Gamy płynącą do Indii. To właśnie w Indiach ludzie z wyprawy da Gamy spotkali Gaspara. Jego wygląd - długa broda, turban - wskazywał na człowieka Orientu. Po czym okazało się, że nie jest to ani Hindus, ani Saracen, lecz człowiek z Poznania, Żyd który opuścił rodzinne miasto jeszcze jako dziecko. Wraz z rodziną przez Wenecję, Persję, Aleksandrię dotarł do Indii i tam osiadł. Stał się ważnym urzędnikiem miejscowego radży, który wysłał go na przeszpiegi do załogi wyprawy Vasco da Gamy. Gaspar - uznany początkowo przez Portugalczyków za wroga - szybko stał się ich sojusznikiem i wszedł w bliską relację z Vasco da Gamą. Do tego stopnia, że Vasco ochrzcił Gaspara i niemal go usynowił, choć formalnie nie miało to miejsca. Vasco nadał mu europejskie imię Gaspar, czyli Kacper, cudzoziemiec bowiem przypominał mu jednego z trzech biblijnych mędrców przybyłych do Betlejem. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie wiemy, że mieliśmy w Poznaniu takiego odkrywcę. Kroniki portugalskie podają, że bez Gaspara zaginęli by na oceanie w drodze powrotnej z Indii. Zasługa Gaspara to także odkrycie Brazylii i przyjęcie jej do grona kolonii portugalskich. Tymczasem u nas ta postać rozpłynęła się w niebycie.

Główny bohater powieści wyrusza z misją odnalezienia Gaspara. Podąża drogą niejako odwrotną do tej, jaką przebył Gaspar. Wyprawia się do Polski, do Poznania. Jak nasz kraj i nasze miasto były wówczas identyfikowane w świecie?

Akcja mojej powieści toczy się w XVI wieku. Wtedy znany ludziom świat znacznie się poszerzył w wyniku odkryć geograficznych. A jednak podróż na przykład z Portugalii do Polski, ba, nawet z Poznania do Krakowa, to była spora wyprawa. Wtedy Poznań zaczynał się na wysokości dzisiejszej ul. Paderewskiego, a kończył się mniej więcej na Garbarach. Dla nas taki spacer to chwila, dla ludzi wtedy żyjących było to całe ich miasto. Musimy sobie zdawać sprawę, że inna wtedy była perspektywa czasu i przestrzeni. Wyjazd z Portugalii do Polski to była nieprawdopodobna wyprawa, a jednak nie brakowało ludzi, którzy takie podróże podejmowali. Poznań był miastem handlowym, do którego docierały szlaki z różnych stron świata. Główny bohater trochę słyszał o Polsce, ale wówczas dla ludzi z zachodniej Europy była to kraina odległa i dzika.

W powieści postaci fikcyjne mieszają się z historycznymi, autentycznymi osobami, które żyły w tamtym czasie i miały większy lub mniejszy wpływ na historię.

Miałem z tym przez pewien czas problem. Zastanawiałem się, czy jako autor mam prawo, aby po swojemu kreślić postacie historyczne. Na przykład występująca w powieści postać autentyczna - inkwizytor z Poznania - Paweł Sarbinius. Zrobiłem z niego dosyć okrutnego człowieka. Nie jestem pewien, czy on rzeczywiście taki był. Jednak znając historię, wiem, że inkwizycja działała w tamtych czasach intensywnie, akcja powieści dzieje się kilka lat po wystąpieniu Marcina Lutra. W moim poprzednich powieściach także występowały postaci historyczne i spotkałem się z opiniami czytelników, że podoba im się taki zabieg. W Gasparze pojawiają się na przykład Zygmunt Stary, Bona, postaci związane z dworem Jagiellońskim, osoby historyczne z Poznania - członkowie rady miejskiej, burmistrz, kupcy, członkowie społeczności żydowskiej, w tym późniejszy twórca praskiego Golema - Jehuda Löw ben Becalel, wreszcie Józef Struś, lekarz, postać niezwykle ważna dla Poznania. W mojej powieści jest on jeszcze bardzo młody, ale już ciekawy świata. To także Poznań z jeszcze starym ratuszem z czasów Przemyślidów, nie tym, który znamy obecnie, autorstwa Jana Baptysty Quadro.

Ponieważ Gaspar był pochodzenia żydowskiego, dla poszukującego go głównego bohatera powieści logiczne jest, że powinien wypytywać w dzielnicy żydowskiej. Jaką rolę w XVI wieku odgrywali Żydzi w Poznaniu?

W tamtym czasie była to grupa bardzo liczna i ważna. W Poznaniu żyło około 30 tys. ludzi, z czego jedną czwartą stanowili Żydzi. Poznańska gmina żydowska była jedną z najliczniejszych w kraju. Pozostałością po niej jest Stara Synagoga, ulica Żydowska. Była to spora i istotna społeczność, ważny trzon miasta. Żydzi byli chronieni edyktami królewskimi. Nie wiadomo, dlaczego rodzina Gaspara da Gamy zdecydowała się opuścić Poznań. W książce snuję na ten temat domysły.

Gaspar da Gama nie jest Pańską pierwszą powieścią. Wcześniej była na przykład Szachownica dziejąca się w czasie powstania wielkopolskiego, a także książka podróżnicza Australia no worries. Ma Pan już plany na kolejne książki?

Mam kilka koncepcji w głowie. Teraz pracuję nad drugą częścią książki o Australii. W przyszłości być może znowu coś dziejącego się XVI wieku, być może Józef Struś. Nie ma w Polsce zbyt wielu książek fabularnych odwołujących się do tamtego czasu. Wypływam trochę jak Gaspar da Gama na nieznane wody. Ale mam też pomysły na książki w innych dla Poznania czasach, nie rozkwitu, ale odwrotnie - w momencie największego upadku na początku XVIII wieku.

Jest Pan kolejnym ze znanych mi dziennikarzy, który wszedł na drogę literatury. Co sprawia, że dziennikarz, który zajmuje się zdobywaniem i przekazywaniem faktów, zabiera się do fikcji literackiej, czasem z elementami rzeczywistymi, ale jednak ubranymi w fikcję?

Dziennikarza obowiązuje twarda dyscyplina oddzielania faktów od fikcji, przekazywania wiadomości. Nie ma miejsca na fantazję. Co innego w przypadku pisania książek. To także tworzenie czegoś, co powstaje, układa się w umyśle, a nie jest dostarczane z zewnątrz. Dla autora, który tworzy pewien świat i zaprasza do niego czytelnika, niesamowitą sprawą jest, gdy ten wchodzi w ów świat i dobrze się w nim czuje. Właśnie to najbardziej lubię w pisaniu powieści - kiedy czytelnicy się w kreowanym świecie odnajdują.

Rozmawiał Mateusz Malinowski

*Radosław Nawrot - rocznik 1973, od 1992 roku dziennikarz, głównie sportowy. Współpracował z Radiem Afera, następnie "Gazetą Wyborczą", a obecnie z krakowską Interią. Laureat "Wielkiej Gry" z tematu "Fauna wysp świata". Autor książek Szachownica, Okoń (fabularyzowana biografia Mirosława Okońskiego), Najsłynniejsze mecze Lecha Poznań, Australia, no worries!, komiksów o polskich olimpijczykach oraz zbioru lapsusów komentatorskich Słońce zachodzi nad wschodnią trybuną stadionu. Odwiedził około 100 krajów świata.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022