Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Jest zagadka

Ukazał się właśnie nowy tom Tomasza Bąka O, tu jestem. Upragniony, wyczekiwany głos poety, którego twórczość łączy artystyczne obszary.

. - grafika artykułu
Tomasz Bąk, "O, tu jestem", fot. materiały prasowe

Zachwycają się Bąkiem konserwatyści poetyccy, dostrzegając rygor i rzemiosło, jakim posługuje się poeta.  A ci bardziej anarchistyczni twórcy wyczekują głosu Bąka, by otrzymać próbę politycznego opisu rodzenia się świata. Odkryć moment "przed". A sam autor ma na koncie już Silesiusa, Nagrodę Literacką Gdynia i poznańskie stypendium im. Stanisława Barańczaka. Urodzony w 1991 roku poeta mógłby zamilknąć w otoczeniu nagród i pozostać uwielbianym i docenianym autorem, bezpiecznie okopać się na stanowisku. Decyduje się jednak na publikację ogromnego nowego tomu, zupełnie osobnego, porywczego. O, tu jestem to pewnie największe wydarzenie i najistotniejsza publikacja tego roku, a co najmniej gorączkowo wyczekiwana poezja.

Pierwszym zaskoczeniem, już nawet przy pobieżnej lekturze, jest dyscyplina i formalny rygor tomiku. Czytelnik nie zatrzymuje się na imitujących język mówiony poematach. To, co kiedyś było rozbuchane, wielkie, monumentalne, tym razem zmierza u Bąka w stronę aforyzmu. Za poglądową lekcję tym razem musi wystarczyć dwuwers, samotna puenta, haiku. Tu jestem jest bardzo skrupulatnie prowadzony, tak by przypominał zbiór złotych myśli, które jednak nie zapisane są wielkimi metaforami, ale... wątpliwościami. W jednym z tekstów - w traktacie binarnym - krótka i zdyscyplinowana forma opisana zostaje jako ta, przez którą "może tak być, że skrótowość formy dobrze robi na wieloznaczność".

Można ten nowy poetycki wybór traktować jako manifest, jako sprzeciw wobec pustosłowia, nadmiernego opiniowania,  "posiadania zdania". Kompozycja tej niezgody jest jednak zupełnie "niebąkowa", daleka od swobody znanej z beep generation.

Wybory stylistyczne, symboliczna i często neutralna emocjonalnie frazeologia mają w przypadku Bąka jednak moc szczególną. Jego poetycki styl, powszechnie szanowany zarówno w środowiskach akademickich jak i slamowych, traktowany będzie zapewne jako ton profetyczny - jak rozważania o politycznym, neoliberalnym świecie uczynić (w formie) rozważaniami klasycznymi, dającymi opanować się regułą? To też wyzwanie czytania tu jestem. Tak głęboko zredukowany formalnie ton wypowiedzi niesie poczucie zagrożenia, przeczucia przegranej walki o systemową wolność człowieka.

Lektura nowego głosu Bąka będzie niejednoznaczna, kłótliwa, niekiedy nawet odpychająca. Musi być jednak uważna, bo inaczej nie ma szans na podjęcie rozmowy ze zgromadzonymi tekstami. Choć są minimalistyczne, to wymagają niebywałego skupienia i podążania wskazówkami o mnogości możliwych znaczeń, o czających się zaskoczeniach i niepewnościach. Wierzę bowiem, że zaskoczenie formą tego tomu jest kolejną grą, jaką podejmuje poeta. Tym razem odważnie decyduje się podkopywać zaufanie do tego, co stałe, co wyuczone. Konwencjonalność słów i zwrotów postrzega jako niebezpieczną, nieprzemyślaną stałość.

Niezmiernie dużo zagadek, wątpliwości, przy okazji tego obszernego tomu. Jednak za pośrednictwem dostępności i pewnej "poczytności" zamieszczonych tekstów traktuje Bąk odbiorcę bardzo egalitarnie. Dzięki temu tu jestem otwarte jest na wszelkie modyfikacje myśli i ręki czytelnika. Ważne, by ten tom był potrzebny, a rolą i odpowiedzialnością czytelnika to, by nie zginął.

Michał Pabian

  • Tomasz Bąk, O, tu jestem
  • Wydawnictwo WBPiCAK

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021