Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Zupełnie nowy Patrick the Pan

- Gdzieś znów słyszałem, że mam głos jak A, wąsy jak D i piosenki jak R - śpiewa Patrick the Pan, czyli Piotr Madej, w utworze "S30E01" z ostatniej, już trzeciej płyty. W ramach trasy promującej album "trzy.zero" artysta odwiedzi wraz ze swym zespołem Poznań i wystąpi w Meskalinie.

. - grafika artykułu
fot. Paulina Wyszyńska

Piotra Madeja początkowo bardzo pasjonowały sprawy techniczne związane z samym nagrywaniem muzyki - i stąd trafił na dwuletnie studium realizacji dźwięku w Katowicach. - Z perspektywy czasu wiem, że realizacja dźwięku mnie nie kręci. Okazało się, że chodziło mi tak naprawdę o produkcję- czyli kreatywną pracę w studiu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak się to nazywa i oddziela od siebie. Czasem jednak te rzeczy się ze sobą zazębiają, bo na przykład wybór mikrofonu czy wzmacniacza mocno wpływa na brzmienie, a jego kształtowaniem zajmuje się producent - wyjaśnia.

Gdy sześć lat temu w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie poszukiwano realizatora dźwięku, pomimo braku doświadczenia został natychmiast przyjęty. - Robiłem w teatrze wszystko co związane z dźwiękiem: spektakle, koncerty, konferencje... mikrofony, kable, mikroporty...- wylicza Piotr.

Koniec grudnia 2012 przyniósł premierę jego debiutanckiego albumu "Something of an End", który nagrał i wydał samodzielnie, eksperymentując z możliwościami homerecordingu. Na tę wyjątkową płytę trafiły prawie wyłącznie subtelne piosenki w języku angielskim i jedna po polsku. Debiut okazał się też bardzo udany - przyniósł spore zainteresowanie mediów, krytyków muzycznych, a także propozycje koncertów, więc Madej zaczął szukać muzyków, z którymi mógłby wykonywać na żywo nagrane przez siebie kompozycje. Jego zespół współtworzą obecnie Wawrzyniec Topa, Kuba Duda i Adam Stępniowski. Gdy w 2015 roku został wydany jego drugi album "...niczym jak liśćmi", płyta trafiła na 1. miejsce najlepszych polskich płyt roku zestawienia Brand New Anthem. "Piotr Madej po raz drugi udowodnił, że jest geniuszem tworzenia zajmujących kompozycji"- pisano w uzasadnieniu. Gościnnie na płycie wystąpił Dawid Podsiadło.

W sierpniu ubiegłego roku Madej wydał swój najdojrzalszy, dość melancholijny album "trzy.zero", w którym za punkt wyjścia obiera zbliżanie się do osiągnięcia trzydziestych urodzin. Niemniej, daleko w nim do sztampowej wizji "kryzysu" związanego z 30-tką- to raczej swoiste muzyczne podsumowanie, oparte o zainteresowanie rzeczami smutnymi. A że w międzyczasie artysta doszedł do momentu, gdy już bardzo pewnie czuje się w pisaniu piosenek w języku polskim, to bodaj największym atutem tej płyty okazały się doskonale napisanie teksty. Wiele zmian przyniosła Madejowi propozycja współpracy z zespołem Dawida Podsiadły. - Było to bardzo ryzykowne i kosztowało mnie wiele stresu, bo musiałem zrezygnować z pracy w teatrze o wiele wcześniej, zanim pojechałem na próby do Warszawy. Nie zostałem co prawda zaproszony na jakiś oficjalny casting -śmieje się Piotr. - Bo przez to, że się z Dawidem znamy wiedziałem, że mnie chce, ale podchodziłem do tego ostrożnie. Sprawdziłem się jednak i będę grać w zespole również podczas wiosennej trasy koncertowej. Mam nadzieję, że zostanę w nim jak najdłużej, bo jest mi w nim bardzo dobrze - przyznaje.

I tak - Madej prócz twórcy stał się również wykonawcą. - W takim dużym projekcie jest kierownik muzyczny a wręcz dwóch. To zarazem członkowie zespołu. W teorii wszystkim sterują i zarządzają aranżacjami. Nie jest to jednak tak brutalne, jak brzmi, bo mimo wszystko każdy z nas jest doświadczonym muzykiem, a niektórzy są najlepsi w swoim fachu w kraju. Nasze sugestie i propozycje przechodzą, bo są przemyślane i uwarunkowane instynktem - wyjaśnia.

Dla Madeja praca w zespole Podsiadły to okazja do zdobycia nowych doświadczeń. - To muzyka pop, w której wszystko jest proste. A prostota to coś, czego najtrudniej jest się nauczyć. Im dłużej grasz, tym bardziej kombinujesz i starasz się, żeby było to wyszukane. Magia polega na tym, żeby umieć się cofnąć i grać jak najprościej - zdradza artysta. Kiedy nagrywał swoją trzecią płytę wydawało mu się, że jest najprostsza z tych, jakie dotąd napisał. - Po zagraniu koncertów, na których gram proste i dobre piosenki widzę, że czeka mnie jeszcze dużo pracy. Do tej pory jak robiłem numer w Patrick the Pan, to trwało to wręcz parę miesięcy - bo wszystko musiało być dopieszczone, wyszukane i idealne. Teraz mam ochotę nagrać płytę zupełnie nie mając na nią pomysłu. Na przykład wchodzę do studia i pod wieczór mam już szkic piosenki. Skłania do tego nie tylko doświadczenie współpracy z Dawidem ale i to, że dużo teraz rzeczy produkuję dla innych i ludzie przychodzą do mnie z prostymi pomysłami. Uczę się od nich tego, że to naprawdę działa - mówi Piotr Madej.

Marek S. Bochniarz

  • Patrick the Pan
  • 24.01, g. 19
  • Meskalina
  • bilety: 25-35 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019