Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Walc był jednym z wielu

Apoteoza walca - tak Filharmonia Poznańska zatytułowała koncert, na który złożyły się utwory Maurice'a Ravela i Béli Bartóka. Tytuł zawęził perspektywę nakreśloną przez dobrany repertuar. Walc, owszem, pojawił się, ale jako jeden z wielu tańców, a jego apoteoza w La Valse Ravela jest niejednoznaczna.

Pianista siedzi przy fortepianie, ma na sobie czarny garnitur, czarną koszulę i szarą muszkę. Patrzy w skupieniu na nuty, obok niego zasiada młoda kobieta, która będzie przewracać stronę za stroną. - grafika artykułu
Dénes Várjon, fot. Antoni Hoffmann

Koncert poprowadził gościnnie Moritz Gnann. Dał się poznać jako dyrygent wyczulony na stylistyczne różnice, wrażliwy na detale i selektywne rozłożenie dźwiękowych planów. Dobarwiał wykonanie ilustracyjnością, a jego intencje i pomysły znajdowały odzwierciedlenie w plastycznej grze orkiestry. Dzięki tym cechom z powodzeniem poprowadził niełatwy program: wszystkie cztery wykonane utwory powstały na przestrzeni niespełna dwudziestu lat, dzieli je jednak charakter i styl.

Rapsodia na fortepian i orkiestrę op. 1 to wczesny utwór Bartóka. Powstał jeszcze pod wpływem intensywnych fascynacji młodego twórcy gigantami romantyzmu - w tym przypadku Ferencem Lisztem. Są zatem w Rapsodii i nawiązania do węgierskiej muzyki ludowej, i popisowa partia fortepianu. Suita taneczna powstała 19 lat później w ramach zamówienia na pięćdziesiątą rocznicę połączenia Budy i Pesztu w jedno miasto. W niej Bartók również sięgnął po muzykę ludową, choć już w inny sposób. Nasiąknął autentyczną muzyką wsi Węgier i sąsiednich regionów, którą nagrywał i badał jako zapalony etnograf. W Suicie przetworzona przez kompozytorską kreatywność przeobraziła się w różnorodny taneczny pejzaż. Dojrzał także orkiestrowy styl kompozytora, a rytmiczne i harmoniczne środki przybrały już oryginalną dla Bartóka formę. 

Nagrobek Couperina i La Valse Ravela traktują materię taneczną w inny sposób. Pierwszy z nich nawiązuje do barokowych suit tanecznych, a drugi to feeria melodyki i rytmu walca. Choć charakter utworów na to nie wskazuje, oba wiążą się z tragedią pierwszej wojny światowej. Fortepianowy cykl Nagrobek Couperina (opracowany później na orkiestrę) to hołd dla słynnego klawesynisty z przełomu XVII oraz XVIII wieku François Couperina. Każdy z numerów zawiera jednak dedykację pamięci jednego z przyjaciół Ravela, którzy zginęli na froncie wielkiej wojny. 

W La Valse Ravel chciał złożyć hołd wiedeńskim walcom Johanna Straussa. Pomysł zrodził się jeszcze w 1906 roku, ale został zrealizowany dopiero po wojnie, gdy z zamówieniem nowego utworu dla Baletów Rosyjskich zwrócił się do niego Sergiusz Diagilew. Impresario ostatecznie kompozycję odrzucił, Ravel jednak opracował ją jako utwór symfoniczny. Wokół La Valse narosło wiele interpretacji: czy to hołd dla Wiednia i J. Straussa? Obraz autodestrukcji, którą zgotowała sobie XIX-wieczna Europa? Ekstaza tańca, czy taniec śmierci? Kompozytor odżegnywał się od tych interpretacji. Mówił, że w La Valse widzieć powinniśmy jedynie narastającą progresję dźwięku i wirujące w tańcu pary. Ten wyjątkowy walc wywołuje mimo to wrażenia niejednoznaczne.

Orkiestra Filharmonii podążała za stylistyczną wrażliwością dyrygenta, dostosowując barwowe i ekspresyjne środki do poszczególnych utworów. W Nagrobku Couperina była zwiewność i lekkość, emocje podporządkowano kompaktowości miniatury. Brawa dla oboju za liczne i niełatwe sola! Rapsodia Bartoka zabrzmiała ciężko, nie zawsze spójnie i z drobnymi wpadkami. Być może niespójność i pewna zgrzytliwość brzmienia wynikała z nagłego przeskoku z Ravelowskiej błyskotliwości w gęstą romantyczną stylistykę, w którą skierował interpretację solista Dénes Várjon. Precyzyjna interpretacja pianisty nadała Rapsodii dramatycznych napięć i romantycznego rozpalenia. Im dłużej utwór trwał, tym lepiej brzmiała orkiestra, a epizody taneczne wyróżniały zróżnicowanym charakterem - od radosnej zabawy, po zapomnienie w ruchu. Suita taneczna zabrzmiała wręcz brutalistycznie. Siła i ostro ciosane kontury nadały muzyce  energii, przyciągając uwagę i angażując w odbiór. Bardzo dobrze spisały się swarliwe fagoty, wywoływana do częstych solówek sekcja blachy i solowa altówka. La Valse utrzymało stopniowo budowane do kulminacji napięcie. Gnann z orkiestrą zilustrowali zarówno rozkosze wiedeńskich bali, jak i czyhające w głębi partytury strachy i demony.

Czy zatem podczas koncertu dokonała się apoteoza walca? Przede wszystkim uhonorowano taniec w różnych jego aspektach: ekspresyjnym, ludowym, narracyjnym. Sam walc był jednym z wielu bohaterów, z których największym była ogromna siła zawarta w dźwiękach, które z tańcem się wiążą.

Paweł Binek

  • koncert Apoteoza walca
  • dyrygent: Moritz Gnann, fortepian: Dénes Várjon
  • Filharmonia Poznańska
  • 24.05

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024