"Lightning Bolt" czyli "Piorun" to tytuł klasycznego, hiszpańsko-włoskiego filmu SF, w którym demoniczny baron piwny strzałami z laserów niszczy amerykańskie rakiety kosmiczne. Inny Lightning Bolt to dość imponująca firma z USA, która od lat 70. produkuje deski do surfingu i męskie ubrania. Jednak z tych wszystkich "piorunów" największe emocje budzi dwóch Brianów - Brian Chippendale i Brian Gibson. W latach 90. założyli zespół, nastawiony na wykonywanie muzyki niezmiernie głośnej, agresywnej, może czasem i trochę opresyjnej - a jednak tak łatwolubnej i zaskakująco absorbującej, że przez to wręcz niepokojącej.
Przez ponad rok grał z Brianami jako wokalista i gitarzysta Hisham Bharoocha. Po jego odejściu za wokal zaczął odpowiadać perkusista Chippendale. Artysta postawił na kilka dziwnych wyborów. Podczas występów nosi charakterystyczną, kolorową maskę, jakby niestarannie zszytą z różnokolorowych skrawków materiału, pod którą umieszcza mikrofon. Jednak nie profesjonalny sprzęt sceniczny, a mikrofon pochodzący ze słuchawki zwykłego, staromodnego telefonu stacjonarnego. Zresztą silnie przetworzony dźwięk jego głosu jest przez większość czasu praktycznie nieczytelny i niekomunikatywny. Jeśli niezrozumiałe słowa, zalewające nam strumieniem zatartych kodów, połączymy z obłędną grą na perkusji i rytmiczną, monotonną grą Gibsona - to już jesteśmy bliscy zrozumienia fenomenu grupy.
Obaj muzycy skończyli kultową uczelnię artystyczną Rhode Island School of Design w Providence, skąd wynieśli swoje zamiłowanie do krzykliwych kolorów. Szalona paleta barw pojawia się na ich koszulkach, wspomnianej masce, a także na okładkach albumów. Oddaje ich, zdawałoby się, niewyczerpaną energię, przyciąga wzrok publiczności i podpowiada jak "przeżywać" koncerty.
Lightning Bolt wystąpi w Poznaniu po raz drugi, po ponad dekadzie od pierwszego koncertu. I - jak to często bywa w przypadku wyborów Krystiana Piotra prowadzącego klub LAS - po pierwszym kontakcie z frenetyczną, noise'ową muzyką Lightning Bolt od razu wiedziałem, że to jeden z tych zespołów, który może wywoływać tylko skrajne emocje. Ci, którzy polubią twórczość dwóch Brianów - oddadzą się bezkrytycznemu zachwytowi i będą zdziwieni, jak dotąd mogli żyć, nie wiedząc o istnieniu tego duetu. - Lightning Bolt to legenda. Widziałem ich w Berlinie razem z The Body. Zagrali genialny, bardzo energiczny koncert. Maja świetny kontakt z publicznością i są bez wątpienia jednym z najbardziej charakterystycznych zespołów noiserockowych na świecie - mówi Krystian Piotr.
"Pomyślałem, że dam ci znać. Następnym razem, jak będziesz kupować płytę, i będziesz myślał, jaki to jesteś alternatywny i groovy (a wszyscy nie są), i będziesz słuchać alternatywnych brzmień, to pamiętaj, że są one takie, jak reszta, tylko odrobinę dziwniejsze, wiesz?" - można usłyszeć na początku utworu "Caught Deep In The Zone", który trafił na debiutancki album zespołu. Trudno o lepsze motto i objaśnienie dla Lightning Bolt - duetu, który nie tworzy muzyki z myślą o sztuce wysokiej, ekskluzywności i pod wpływem wielkich ambicji, a raczej stawia na jak najszerszą inkluzywność. Taki też materiał trafia na ich albumy - częściowo nagrany w studiu, a częściowo utrwalający koncertowy "szał".
Marek S. Bochniarz
- Lightning Bolt
- Pawilon
- 31.01, g. 20
- bilety: 50-60 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019