Z płyty na płytę przekształcają swój subtelny i refleksyjny styl, nie tracąc przy tym tej unikalnej atmosfery, tkanej z czułością z dream-, indie- i synth-popu, z dużą dawką chilloutu i psychodelii. W Poznaniu wystąpią w ramach dziesięciolecia swojej bestsellerowej płyty Strange Pleasures (2013), ale także w ramach promocji ostatniego jak dotąd krążka The Last Exit (2021).
To zaskakujące, dlaczego Still Corners nie jest przynajmniej jeszcze raz tak popularny jak obecnie. Po piętnastu latach istnienia i pięciu wydanych albumach staje się jasne, że zasługuje na miano jednego z najciekawszych projektów popowych ostatnich dekad, o czym przekonują dziennikarze choćby tak poczytnych portali jak Pitchfork czy The Quietus. W świadomości fanów muzyki alternatywnej zaistnieli z chwilą wydania pierwszego materiału Creatures of An Hour (2011), od razu będąc porównywanym do takich gwiazd jak Stereolab. Jednak ze Still Corners sprawa nie jest tak prosta, by tylko wrzucić ich do szufladki z post-rockiem.
Tess i Greg to żeglarze - w nieśpiesznym rytmie i z romantycznym, choć słodko-gorzkim krajobrazem w tle, przemierzają rozliczne style. Oprócz wcześniej wymienionych, również shoegaze, psych rock czy chillwave, co dobrze pokazał zarówno późniejszy Strange Pleasures (2013), zawierający The Trip - zdecydowanie największy dotychczasowy przebój duetu - jak i wydane po nim Dead Blue (2016) oraz Slow Air (2018). Dziś jednak najbardziej warto skupić się na płycie, którą Still Corners wydali dwa lata temu, czyli The Last Exit.
To mały majstersztyk, pełen marzycielskich, nasyconych pogłosami piosenek, które Chris Isaak mógłby śmiało przekształcić w radiowe hity. Jak określają to sami twórcy, to muzyka, która jest jak "lśniący noir z pustyni", co zresztą dobrze oddaje jej brzmienie. Z albumu, w połowie nagranego w czasie pandemii, wyziera aura izolacji, samotności, a jednocześnie jakiejś minimalistycznej zmysłowości, co razem daje istotnie słodki, choć zdradliwy efekt.
Wskazanie najmocniejszego punktu tej płyty jest nie lada wyzwaniem. Można przebierać - między eleganckim synth-popem White Sands, blues rockiem z lat pięćdziesiątych It's Voodoo w stylu Dire Straits, przejmującym, kinowym finałem Old Arcade... I ten nastrój tajemniczości w utworach takich jak Bad Town, wprowadzający klimat niczym z klasycznych kompozycji Ry Coodera, kiedy Hughes gra na swoim wiośle na tle powolnego, pulsującego rytmu, wprowadzającego w przyjemną hipnozę.
Przy tego typu projektach jak Still Corners, zasadniczą trudnością jest utrzymanie ciągłej uwagi słuchacza. Tych dwoje ma to w małym palcu. Czasem wydaje się, że z utworu na utwór niewiele się dzieje i zmienia, a jednak czujemy się wciąż tak samo pochłonięci - refleksyjnymi melodiami, psychodelicznym brzmieniem, folkową oprawą. Dreamy Americana - jeśli jest jeszcze miejsce na ukucie nowego muzycznego terminu, to muzyka Still Corners jest do tego zupełnie wystarczającym pretekstem.
Sebastian Gabryel
- Still Corners
- 9.08, g. 19
- Tama
- bilety: 109 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023