Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Muzyka, (o) której chce się słuchać

W miniony czwartek rozstawiona w ramach Blue Summer Jazz Festival scena na Dziedzińcu Różanym rozkwitła po raz kolejny, tym razem za sprawą zespołu, o którym trudno mówić inaczej niż w superlatywach.

Muzycy kłaniają się publiczności, za nimi widać cały zespół. Masecki jest ubranuy w czarny garnitur, Młynarski - w biały. - grafika artykułu
fot. Sylwia Klaczyńska

Założony w 2017 roku przez Jana Emila Młynarskiego i Marcina Maseckiego Jazz Band Młynarski-Masecki to kopalnia złota. Połączenie stylu przedwojennego z estetyką polskich orkiestr jazzowych 20-lecia międzywojennego samo w sobie brzmi już bardzo intrygująco, a kiedy jeszcze dołożyć do tego nowoczesne aranżacje - dostajemy zestaw doskonały.

Koncert otworzyło Yo Yo, skomponowane w 1932 roku przez Zygmunta Karasińskiego, pioniera jazzu w Polsce i jednego z najważniejszych kompozytorów polskiej muzyki rozrywkowej XX wieku. Słowa napisał Andrzej Włast, tekściarz, satyryk i założyciel warszawskiego teatru rewiowego Morskie Oko, z myślą o którym Yo Yo (i jako utwór, i jako rewia) zostało stworzone. Włast, pisząc teksty, zaczynał od wykorzystania skrzętnie spisanych w swoim zeszycie rymów, do których w drugiej kolejności dopisywał resztę, nie przejmując się za bardzo głębią czy przenikliwością powstałego sensu. Historia jego twórczości to materiał na niejedną opowieść - co zresztą można by powiedzieć niemal o każdym z kompozytorów i autorów, po którego dzieła band sięgnął, ale o tym jeszcze za chwilę. Wspaniała, wirtuozerska solówka Maseckiego przy pianinie i Bothura na saksofonie dopełniły otwarcia idealnego. Yo Yo znajdziecie Państwo na Płycie z zadrą w sercu, drugim z dwóch dotychczas wydanych albumów Jazz Bandu.

W Czarnej kawie Jaya Cee Johnsona do tekstu wspomnianego już Andrzeja Własta, podziwiać można było, jak fantastycznie przeniknięta sobą jest cała sekcja dęta - idealnie zgrana, stanowiła jeden organizm, który doskonale radził sobie z tą niełatwą, podnamiotową przestrzenią. Utwór nazwanego polskim Gershwinem Henryka Warsa również uwidocznił korespondencję, która odbywała się wewnątrz zespołu. Przysłuchiwanie się jej, wyłapywanie nawiązań i kontekstów, przy jednoczesnym podziwianiu spójnego brzmienia - bajka. Panowie Duda, Bothur, Fetler, Idzikowski, Dworakowski i Wróbel - czapki z głów.

Nikodem Warsa do słów Ludwika Starskiego był wdzięcznym, lekkim i bardzo przyjemnym połączeniem zabawy formą, powtórzeniami i przesuwanymi akcentami, którą zwieńczyło fenomenalne solo Piotra Wróbla na suzafonie. Brawa i okrzyki uznania nie mogły się mylić - dla wielu z nas było to pierwsze takie solo w życiu. Jeśli więcej - tylko w wykonaniu Wróbla! Na wyrazy uznania zasługuje także Marcin Markowicz, skrzypek i koncertmistrz Orkiestry Polskiego Radia oraz Jan Pieniążek, charyzmatyczny perkusista i laureat tytułu Młodego Muzyka Roku 2020, który zastąpił stale koncertującego z bandem Jerzego Rogiewicza.

Czego zabrakło? Dwóch rzeczy: pierwsza, bardziej techniczna, bo nagłośnieniowa sprawiła, że mandolina Młynarskiego w ostatnich rzędach widowni była niemal niesłyszalna. Jego wokal niósł się bardzo dobrze, ale instrument niestety znikał, trudno jednak stwierdzić, czy w natłoku brzmienia jazz bandu, czy sam w sobie. Szczęśliwie, jego fantastyczna perkusyjna solówka w Czy tańczy pani rumbę Warsa słyszalna była doskonale. Świetny numer! Drugą kwestią, która dopełniłaby całości, byłyby krótkie opowieściowe wejścia, przybliżające nam meandry wybranego repertuaru i postaci jego twórców, tak, jak zostało to zrobione przez Młynarskiego przed klimatyczno-filmowym Abram, ja ci zagram. Sięgając po płytę, dostajemy booklet; przychodząc na koncert, spotykamy się z muzyką na żywo, o której (a nie tylko którą) również chciałoby się posłuchać, zwłaszcza, kiedy spotykamy się z tak wyjątkowym, nadal zbyt zapomnianym i nieprzybliżonym nam repertuarem-skarbnicą, pełnym pysznych anegdot i śladów tamtego czasu. Więcej głosu, więcej smaczków, więcej historii!

...i więcej Jazz Bandu Młynarski-Masecki. I w Poznaniu, i w Polsce, i wszędzie tam, gdzie nasze dziedzictwo jeszcze nie dotarło, a dokąd dotrzeć powinno, zwłaszcza w tym mistrzowskim wykonaniu.

Marta Szostak

  • Jazz Band Młynarski-Masecki w ramach Blue Summer Jazz Festival
  • Dziedziniec Zamkowy
  • 18.07

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024