Krakowski artysta samouk pięć lat temu zaskoczył słuchaczy płytą nagraną... we własnym pokoju. Stworzona na kilkunastu metrach kwadratowych muzyka z debiutanckiej płyty "Something of an End" niosła ze sobą brzmienia świata: odnaleźć na niej można echa islandzkiej wrażliwości, sznyt alternatywnego country, jak i cytaty z brytyjskiego rocka. Nic dziwnego - muzyk wśród inspiracji wymienia m.in. Radiohead, Myslovitz oraz Lenny'ego Valentino, czyli konglomerat stylistyk i różnych, często oddalonych od siebie, wrażliwości.
Do debiutu artysta przygotowywał się wyjątkowo długo. Zanim nagrał swoją pierwszą płytę - jak zdradził w jednym z wywiadów - przez sześć lat mówił ludziom, że... jest w trakcie nagrywania debiutanckiego albumu. Po pewnym czasie nikt ze znajomych już w zapewnienia o powstającym albumie nie wierzył - łącznie z samym głównym zainteresowanym. Na szczęście płyta została ukończona i ujrzała światło dzienne w 2012 roku.
Doceniony przez publiczność i krytykę Patrick the Pan - a właściwie Piotr Madej - po trzech latach od debiutu wydał kolejną płytę, wyprodukowaną przez wytwórnię Kayax. Swoją obecność na "...niczym jak liśćmi" zaznaczył m.in. Dawid Podsiadło w utworze "Niedopowieści". Zilustrowana malowniczym teledyskiem piosenka to ujmująca ballada o... strachu. "Już nie wiem sam, ile potworów pod łóżkiem mam i czy największy z nich nie pod, a na łóżku śpi" - rozbrzmiewa emocjonalny refren utworu. W pamięć zapada także nawiązujący do estetyki zespołu Niwea i twórczości Wojciecha Bąkowskiego "Zdejmij. Wyłącz. Zobacz."
Patrick the Pan sam także udziela się na albumach innych artystów - również z poznańskiej sceny muzycznej. Tak było w przypadku współpracy z producentem muzyki elektronicznej Pepe. - czyli Piotrkiem Rajskim. Muzycy w 2015 roku stworzyli wspólnie "Yoko" - utrzymany w onirycznej atmosferze utwór nawiązujący brzmieniowo m.in. do twórczości zespołu Alt-J.
Muzyk działa aktywnie i często koncertuje. Zmęczenie właściwe aktywnemu trybowi życia dopadło go na samym początku kariery, kiedy w wyniku przeoczenia zapisał swój pseudonim... z błędem. Pierwotnie projekt miał nosić nazwę "Patrick the Pen" - czyli "długopis Patrick". Długopis stał się patelnią (z ang. "pan"), a cały pseudonim nawiązujący do Piotrusia Pana nabrał bajkowego charakteru - czyli takiego, jakim charakteryzuje się wiele utworów krakowskiego samouka. O tym, jak jego utwory brzmią na żywo, będzie można się przekonać w najbliższy czwartek podczas koncertu w KontenerArt.
Aleksandra Skowrońska
- Patrick the Pan
- KontenerArt
- 6.07, g. 20
- wstęp wolny