Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Jestem spełniona

Z Kariną Adamczak-Kasprzak, I solistką Polskiego Teatru Tańca, rozmawia Jagoda Ignaczak. Polski Teatr Tańca świętuje w tym roku jubileusz 40-lecia.

"Naszyjnik gołębicy". Fot. M. Maruszak - grafika artykułu
"Naszyjnik gołębicy". Fot. M. Maruszak

Pamiętasz swój pierwszy dzień w Teatrze?

Oczywiście. Chodziłam po ul. Koziej i wstydziłam się wejść do Teatru od tej strony. To zasadnicza różnica, choć budynek jest ten sam, to wejście do szkoły baletowej jest od strony ul. Gołębiej. Dla mnie to była niesamowita bariera, przekroczenie jakiejś granicy, za którą zaczynała się zawodowa dorosłość.

Przecież byłaś oswojona z Teatrem, znalazłaś się w grupie wybrańców, najbardziej utalentowanych uczniów szkoły baletowej, z których utworzono zespół juniorów - Polski Teatr Tańca II.

Ten wspólny eksperyment Polskiego Teatru Tańca i Szkoły Baletowej był niesamowitym doświadczeniem przygotowującym do profesjonalnej pracy na scenie. Teraz, także jako pedagog, szczególnie doceniam wagę tego pomysłu i programu, jaki specjalnie dla nas przygotowano. Dał nam nie tylko dodatkowe umiejętności, ale przede wszystkim rozwinął naszą kreacyjność, świadomość bycia na scenie.

Potwierdzają to zawodowe losy tancerzy z PTT II, większość z nich zrealizowała swoje kariery w zachodnich zespołach. Ty nie chciałaś spróbować szczęścia gdzie indziej?

Ja od zawsze chciałam pracować w Polskim Teatrze Tańca. Na audycję wybrałam się tylko raz do Cullberg Ballet i już właściwie w noc poprzedzającą wiedziałam, że moje miejsce jest w Poznaniu. Ten Teatr, ludzie, atmosfera, repertuar. Nie nawiązuję spontanicznie powierzchownych kontaktów, nie nadaję się do życia na walizkach. Cenię to, co wspólnie tu wypracowaliśmy. Jestem człowiekiem spełnionym zawodowo i prywatnie i nie kuszą mnie zagraniczne zespoły. Mam szansę pracy z tymi samymi choreografami u nas.

Tańczysz w całym repertuarze Teatru silne, wyraziste role. Masz własny styl, charakterystyczny i rozpoznawalny. Twoja kariera to nie było powolne wspinanie się na szczyty, tylko od razu spektakularne spotkanie z mistrzem Matsem Ekiem.

Najpierw było Święto wiosny Ewy Wycichowskiej, fascynujący, legendarny temat, spektakl, o którym marzyłam jeszcze w szkole baletowej. Potem udało mi się zatańczyć w trzeciej obsadzie, ale jednak (uśmiech) tytułową Carmen u Jerzego Makarowskiego i wreszcie Mats Ek, choreograf uznawany na świecie za jednego z najwybitniejszych reformatorów tańca, wielki artysta i ciepły człowiek, który dał mi nie tylko umiejętności, ale energię i wiarę na niemal całą karierę. To wszystko stało się w pierwszym sezonie mojej pracy.

A o czym myślisz dziś, po 20 latach kariery?

Zadaję sobie coraz częściej pytanie, co dalej? Pojawia się jakaś niepewność, jak długo będę jeszcze mogła tańczyć, tak bym sama siebie akceptowała na scenie. Taki to zawód, krotki, właściwie bez emerytury. W teatrze tańca potencjał artystyczny tancerza jest postrzegany indywidualnie, ale wiem, że nie będę w nieskończoność tańczyć. Kiedyś trzeba będzie podjąć decyzję.

Rozmawiała Jagoda Ignaczak

  • "XL. Polski Teatr Tańca wczoraj i dziś. Odcinek VI"
  • w programie wznowienie spektaklu "Tango z Lady M"
  • 13.09, g. 20
  • spektakl będzie grany w hali nr 2 MTP