Zez sterowany, fotomagia i koło historii... Fotoplastykon powraca!

Nie jest to jednak czynność komfortowa i na dłuższą metę jest męcząca, dlatego najpierw wymyślono stereoskop, a potem fotoplastykon. Płaski dotąd kadr nagle zyskał magiczną głębię, jeszcze zanim ruszył wraz z taśmą filmową.
Pierwszy stereoskop był rówieśnikiem fotografii - wymyślił go Anglik, Charles Wheatstone, w 1840 r. Urządzenie składało się z dwóch luster i dwóch soczewek do oglądania fotografii w trójwymiarze. Aby cała ta maszyneria miała sens, trzeba było wykonać fotografie stereoskopowe, czyli tzw. stereopary. W tym celu należało zrobić dwa zdjęcia tego samego obiektu lub widoku, zestawić je z sobą i patrzeć na nie tak, aby każde było widoczne pod innym kątem. Resztę wykonywał ludzki mózg, który łączył oba obrazy w jeden, przestrzenny.
Jak ożywić fotografię
Taką stereoparę można wykonać normalnym aparatem fotograficznym (choć nie jest to łatwe, szczególnie w przypadku obiektów ruchomych) lub specjalnym aparatem stereoskopowym wyposażonym w dwa obiektywy. Stereoskop Wheatstone'a - duży, ciężki i nieporęczny, posłużył jego twórcy do kilku eksperymentów, a potem o nim zapomniano. Dziesięć lat później fotografia nadal była zjawiskiem bardzo młodym, ale już nie tak fascynującym. Po krótkim okresie zachwytu możliwością utrwalania mijającego czasu, jej najbardziej dociekliwi twórcy zaczęli myśleć o tym, jak ją ożywić. Powrócono wtedy do marzeń o trzecim wymiarze. Fizyk David Brewster zmodernizował wynalazek Wheatstone'a, a jego stereoskop zrobił błyskawiczną karierę, stając się modnym gadżetem w wielu europejskich domach. W 1861 r. Olivier Holmes skonstruował kolejną wersję stereoskopu, lekką i tanią. Odtąd zabawa z trójwymiarową fotografią stała się dobrem powszechnym.
Miasta i egzotyczne podróże
Popularność magicznej sztuczki zmieniającej płaski obraz w przestrzenne scenki wykorzystał Alois Polanecky, który w 1866 r. zbudował pierwszy fotoplastykon - sporych rozmiarów drewniane, wieloboczne urządzenie, wewnątrz którego specjalna maszyneria przesuwała 50 stereofotografii do 25 wmontowanych w obudowę stereoskopowych wizjerów. Odtąd zamiast oglądania pojedynczych fotografii można było wziąć udział w na poły tajemniczym seansie, w czasie którego przed oczami 25 widzów siedzących wokół drewnianego bębna przewijały się serie obrazów tworzących najczęściej tematyczne kolekcje przedstawiające miasta, góry, wydarzenia historyczne i egzotyczne podróże. Pierwszy fotoplastykon, udoskonalony przez Augusta Fuhrmanna w latach 80. XIX w., pojawił się w Berlinie. Po nim firma jego konstruktora wyprodukowała setki kolejnych, które stanęły w całych Niemczech, a niebawem w innych krajach europejskich. Aby zaspokoić ciekawość widzów, wykonano setki tysięcy czarno-białych i ręcznie kolorowanych stereofotografii, które można było wypożyczać, by zachęcić miłośników trójwymiarowych fotografii do regularnych wizyt.
Idole prawie jak żywi
Jedno z takich urządzeń stanęło w latach 20. XX w. w Poznaniu przy ul. Piekary. W 1951 r. ówcześni właściciele, państwo Silscy, przenieśli je do budynku na tyłach posesji przy ul. Armii Czerwonej 53 (dzisiaj Święty Marcin), a 20 lat później fotoplastykon kupił Władysław Rut, wielki pasjonat fotografii i Poznania. Przez 30 lat tysiące poznaniaków przychodziło do tego niewielkiego, nieco mrocznego pomieszczenia ze skrzypiącą, drewnianą podłogą, siadało na jednym z 24 taboretów, przykładało oczy do wmontowanych w drewniany walec okularów, regulowało sobie ostrość specjalnym pokrętłem i na kilkanaście minut przenosiło się do egzotycznego Egiptu, w zaśnieżone Pieniny albo na wielki plac budowy ratajskich osiedli. Młodzież oglądała fotografie znanych artystów i zespołów rozrywkowych, bo w dobie siermiężnego PRL była to jedyna okazja, by zobaczyć ich prawie "jak żywych". Każda kolekcja składała się z 48 stereofotografii przesuwających się co 15 sekund. W 1982 r. fotoplastykon odziedziczył po ojcu Antoni Rut. Utrzymywał go dzięki sąsiadującemu z nim laboratorium fotograficznemu, ponieważ wstęp na stereofotograficzny seans był bezpłatny. Konserwował urządzenie i naprawiał silnik elektryczny napędzający mechanizm.
Drugie życie mechanizmu
Dla wielu mieszkańców Poznania fotoplastykon był miejscem szczególnym - za ciężką kotarą dzielącą drewniany walec od światła i świata umawiali się na randki, spędzali wagary, przenosili się z szarej rzeczywistości w nieco odrealnioną, pociągającą krainę bajki. Wkrótce Antoni Rut rozpoczął pokazy stereofotografii na dużym ekranie i otworzył galerię fotograficzną, w której prezentował prace swoje i uznanych artystów fotografików oraz organizował wernisaże ogólnopolskich konkursów fotograficznych. Stworzył jeden z niewielu w ówczesnym Poznaniu salonów fotograficznych, swoistą instytucję kultury prezentującą nie tylko fascynujący świat fotografii i stereofotografii, ale także historię fotograficznych eksperymentów. Pod koniec lat 90. XX w. fotoplastykon zaczął umierać. Z 24 wizjerów działało już tylko 12, coraz mniej poznaniaków zaglądało na Garncarską, fotografia cyfrowa, komputeryzacja i internet spowodowały, że laboratorium fotograficzne Ruta cieszyło się coraz mniejszym zainteresowaniem. W 2005 r. Antoni Rut zamknął je, a sam fotoplastykon, nieczynny już od kilku lat, rozłożył na części i zamknął w piwnicy. Tylko raz dał się namówić na jego prezentację - w czasie 6. Biennale Fotografii w Starym Browarze w 2009 r. Stare urządzenie stało się jedną z największych atrakcji. W 2013 r. fotoplastykon kupiło od Ruta miasto. Od października, odkurzony i wyremontowany, stanie w odnowionych pomieszczeniach Galerii Miejskiej Arsenał. I znów będzie czarował poznaniaków i turystów urokami starych fotografii oglądanych w trójwymiarze, ale inaczej niż w kinie, bo inna jest skala. Drobniutkie figurki, maleńkie przedmioty i pomniejszone do rozmiarów niewielkiej fotografii cuda natury rozszerzają źrenice, "wchodzą w oczy" i przenikają jakimś rodzajem tajemnicy, która na kilkanaście minut unieruchamia widza w środku nadzwyczajnego spektaklu.
Danuta Bartkowiak
- 10.10 - otwarcie fotoplastykonu
- Galeria Miejska Arsenał, Stary Rynek 3
- Organizatorzy: Galeria Miejska Arsenał, Wydawnictwo Miejskie Posnania