Na północy Poznania, tuż przy granicy z Suchym Lasem, znajduje się piękny teren zieleni, objęty szczególną ochroną. To rezerwat przyrody Meteoryt Morasko. Nad okolicą dominuje Moraska Góra, najwyższe wzniesienie w Poznaniu (135 m n.p.m.), będące popularnym celem spacerów poznaniaków zmęczonych widokiem płaskiego krajobrazu Niziny Wielkopolskiej. Oprócz Góry Moraskiej wielkie zainteresowaniem budzą rozsiane po całej okolicy tajemnicze zagłębienia w gruncie, niektóre wypełnione wodą i tworzące małe jeziorka. To kratery uderzeniowe powstałe w wyniku upadku meteorytu, do czego, zdaniem naukowców, doszło około 5 tys. lat temu. Po wejściu w atmosferę ziemską kosmiczna skała rozpadła się na wiele kawałków, powodując potężny deszcz meteorytów, który spadł na Ziemię m.in. na Morasku.
Wprawne oko dostrzeże na Morasku także, już mocno zatarte przez czas, linie okopów wojskowych. Są to pozostałości fortyfikacji polowych wykonanych dla wzmocnienia twierdzy Poznań w pierwszych miesiącach I wojny światowej. W czasie tego konfliktu miasto, będące wówczas pod zaborem niemieckim, "miało szczęście", działania wojenne bowiem tutaj nie dotarły. Jednak niemieccy sztabowcy brali pod uwagę nie tylko najlepsze, ale także najgorsze okoliczności. Zakładali między innymi, że w toku działań wojennych obce armie (w tym wypadku - rosyjska) mogą dotrzeć do Poznania, chociażby dlatego, że leżał on na naturalnym kierunku natarcia ze wschodu na zachód, z Moskwy na Berlin.
Niemcy rozpoczęli więc w Poznaniu budowę umocnień, które miały uzupełnić istniejące fortyfikacje stałe, czyli forty i schrony. Obiekty twierdzy były już przestarzałe, ale z pewnością mogły jeszcze być wykorzystane do obrony. Należało wzmocnić je i zabezpieczyć, wysuwając umocnienia na przedpole miasta, by tworzyły pierwszą, zewnętrzną linię obrony (natarcia spodziewano się od północy i wschodu). Ich budowę rozpoczęto w sierpniu 1914 roku. Na północy powstały w rejonie Dziewiczej Góry i Moraska, na wschodzie - na Sypniewie. Były to m.in. samodzielne punkty oporu, rozrzucone co 500 m i połączone rowami strzeleckimi i dobiegowymi. Żołnierze zbudowali dla siebie także ziemianki. W czasie prac ziemnych 12 listopada 1914 roku kopacze wydobyli z ziemi ciężką bryłę. Po pobieżnym oczyszczeniu z gliny okazała się ona przypominającym skałę kawałkiem metalu. Dowodzący pracami sierżant Franz Cobliner rozpoznał w niej meteoryt. Ponieważ zdawał sobie sprawę z ogromnej wagi tego znaleziska, jeszcze tego dnia napisał do dyrektora Kaiser-Friedrich-Museum w Poznaniu: "Podczas prac przy szańcach znalazłem dziś w naturalnej glebie (żwirze), około 0,5 m pod powierzchnią, bryłę metalu o wadze 75 kg. Bryła jest nieuszkodzona z wyjątkiem małego narożnika, który odpadł i jest w moim posiadaniu".
Informacja o znalezisku nie została podana do wiadomości publicznej ze względu na możliwość ujawnienia lokalizacji okopów niemieckich, ale "grono wtajemniczonych" wiedziało, co znaleziono na Morasku. Jak się okazało, był to dopiero początek... Meteoryt znaleziony na Morasku trafił w 1915 roku do Berlina, a po zakończeniu I wojny i odzyskaniu przez Polskę niepodległości został odzyskany w drodze negocjacji. Według innej wersji został on przywieziony do Polski przez Niemców w czasie II wojny światowej, jako element ekspozycji zbiorów geologicznych na wystawie w Krakowie. Obecnie jest w zbiorach Muzeum Geologicznego PAN w Krakowie. Kolejne meteoryty znajdowano na Morasku w latach 30. Były chętnie wykorzystywane przez miejscową ludność, np. jako obciążniki. Jeden z dużych odłamków został prawdopodobnie wmurowany w fundament obory! Więcej meteorytów odnalazł, już w latach 40. i 50., dr Jerzy Pokrzywnicki, pracownik Instytutu Geologii PAN. Zdołał on m.in. odkupić od rolnika z Moraska kawałek meteorytu ważący 78 kg.
Pokrzywicki prowadził na Morasku poszukiwania na dużą skalę, m.in. ze wsparciem saperów wyposażonych w wykrywacze metalu, ale bez spektakularnych efektów. Dopiero w latach 60. i 70. znaleziono u mieszkańców i w terenie kolejne odłamki kosmicznych skał. Największe sukcesy nastąpiły jednak w ostatnich 30 latach, gdy w teren ruszyły zespoły naukowców związanych z Instytutem Geologii UAM, a także poszukiwacze meteorytów dysponujący specjalistycznym sprzętem.
W 2006 roku odnaleziono odłamek o wadze 178 kg, który ze względu na swoją barwę otrzymał nazwę "Rudy", w 2011 roku amerykańscy poszukiwacze znaleźli w Poznaniu 34-kilogramowy okaz, a w 2012 roku międzynarodowa grupa, wsparta przez naukowców z UAM, znalazła na głębokości 2 m meteoryt o wadze 261 kg. Otrzymał on nazwę MeMorSS (od Moraska i nazwisk odkrywców Magdaleny Skirzewskiej i Łukasza Smuły - przyp. red.). W kolejnych latach na Morasku znaleziono odłamki o wadze 73, 174 i 31 kg. W 2017 roku natomiast potężny okaz ważący po oczyszczeniu 271 kg, który otrzymał żartobliwą nazwę "Kruszynka". Według prof. Andrzeja Muszyńskiego z UAM do dziś odnaleziono już blisko 1,5 tys. fragmentów meteorytu Morasko o łącznej masie ponad dwóch ton. Wiele z nich jest prezentowanych w Muzeum Ziemi przy Wydziale Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM. Wydział ten stał się także wiodącym i cenionym na świecie ośrodkiem badań nad meteorytami.
Sam zaś rezerwat nadal jest celem odwiedzin indywidualnych poszukiwaczy oraz naukowców. Jedni i drudzy są pewni, że możliwe jest odnalezienie kolejnych kawałków meteorytu. Rezerwat jest jedną z największych atrakcji turystycznych i przyrodniczych Poznania. Przy odrobinie szczęścia można tu znaleźć nie tylko kawałek kosmicznej skały, ale także spotkać wiele ciekawych zwierząt - m.in. dzięcioła czarnego i dużego, kumaka nizinnego, grzebiuszkę ziemną zwaną żabą czosnkową oraz ropuchy, żaby, a nawet węże.
Teren ten może być ciekawy także dla miłośników historii i militariów. W listopadzie 2021 roku, z okazji rocznicy odnalezienia meteorytu, zorganizowano oprowadzanie z przewodnikiem (z Fundacji Poznańczycy) śladami pierwszowojennej historii tego miejsca. Kilka lat temu miasto, wspólnie z UAM, planowało zbudować na Morasku muzeum lub centrum edukacyjno-wystawiennicze prezentujące znalezione tutaj meteoryty i ich historię. Na przeszkodzie stanęły jednak zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Miejmy jednak nadzieję, że ten projekt uda się zrealizować w przyszłości.
Szymon Mazur
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024