Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Dziadek

Walka o pamięć i prawdę o zbrodni katyńskiej miała w PRL rozmaite oblicza. W Poznaniu jej pięknym symbolem pozostaje nieznana dotąd postawa powstańca wielkopolskiego Ignacego Górzyńskiego, który w wieku 84 lat znalazł się na celowniku SB.

, - grafika artykułu
Zachowana jedynie w formie mikrofilmu pierwsza karta SB-ckiego "kwestionariusza osoby rozpracowywanej - sprawdzanej", założonego w 1978 r. na Ignacego Górzyńskiego, fot. ze zb. AIPN Poznań

Zbrodnia katyńska, w ramach której wiosną 1940 roku ofiarą Sowietów padło blisko 22 tys. polskich obywateli (w zdecydowanej większości oficerów Wojska Polskiego i Policji Państwowej), była w przestrzeni publicznej PRL tzw. białą plamą, tematem absolutnie zakazanym. Jedyna dopuszczalna przez komunistyczne władze wersja wydarzeń przypisywała bowiem mord Niemcom, sankcjonując tym samym katyńskie kłamstwo obowiązujące oficjalnie aż do przełomowego roku 1989. Wynikało to z jednej strony z brudnej natury samego systemu narzuconego Polsce przez ZSRS, z drugiej zaś miało charakter chłodnej kalkulacji i pragmatyki cechującej PZPR, nieustannie obawiającej się swojej delegitymizacji. Katyń budził tym samym permanentne zainteresowanie szeroko pojętego aparatu komunistycznej władzy: od cenzury, przez służby mundurowe, prokuraturę i sądownictwo, po tajną policję polityczną, którego przedstawiciele i funkcjonariusze przez kolejnych kilkadziesiąt lat bezwzględnie ścigali wszystkich tych, którzy mieli odwagę upominać się o prawdę i zabronioną pamięć o polskich żołnierzach spoczywających w katyńskich dołach śmierci. Jednym z takich zapomnianych bohaterów, który stanął w prawdzie i z otwartą przyłbicą próbował przeciwstawić się katyńskiej ciszy, był poznaniak (choć rodem ze Swarzędza) i wielkopolski powstaniec - Ignacy Górzyński.

Ze zdjęcia przytwierdzonego przez poznańską SB w 1978 roku do "kwestionariusza osoby rozpracowywanej - sprawdzanej" spogląda na nas elegancki starszy pan w muszce i okularach, rocznik 1894, zawód wyuczony: drogerzysta. Analizując życiorys naszego bohatera, ów kupiecki fach może być jednak dość mylący. Bo oto mamy przed sobą byłego ucznia Gimnazjum św. Marii Magdaleny, relegowanego stamtąd za działalność niepodległościową (m.in. w Towarzystwie Tomasza Zana), działacza "Sokoła" na Górnym Śląsku, członka Straży Ludowej na poznańskim Grunwaldzie, ochotnika walczącego w powstaniu wielkopolskim, uczestnika bitwy o Ławicę, pracownika Warmińskiego Komitetu Plebiscytowego, żołnierza wojny polsko-bolszewickiej, wreszcie w czasach II RP oficjalistę w Urzędzie Wojewódzkim i Starostwie Powiatowym, którego wielokrotnie za niepodległościowe zasługi nagradzano i odznaczano, m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Co znamienne, także w powojennym Poznaniu Ignacy Górzyński nie był postacią do końca anonimową, by wspomnieć tylko jego barwne wspomnienia z czasów powstania wielkopolskiego oraz niemieckiej okupacji drukowane na kartach kolejnych zbiorowych opracowań pamiętnikarskich opublikowanych nakładem Wydawnictwa Poznańskiego (1970, 1983).

I oto w listopadzie 1978 roku poznańska SB ni stąd, ni zowąd wszczęła wobec tego 84-letniego schorowanego staruszka Sprawę Operacyjnego Sprawdzenia pod mało wyszukanym kryptonimem "Dziadek". Jakiego przestępstwa przeciw "ludowej władzy" miał się dopuścić? Otóż Wydział "W" Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Poznaniu, który zajmował się tajną perlustracją korespondencji obywateli PRL (tak, tak!), 9 listopada 1978 roku "trafił" i zatrzymał cztery listy podpisane przez Ignacego Górzyńskiego, które dzień wcześniej nadano pocztą na adresy redakcji: "Głosu Wielkopolskiego", "Tygodnika Powszechnego", "Znaku", a także proboszcza parafii Matki Boskiej Bolesnej przy ul. Głogowskiej w Poznaniu. Autor dopytywał w nich, dlaczego w PRL nie upamiętnia się należycie ofiar zbrodni katyńskiej, oraz apelował o powołanie specjalnego funduszu na rzecz budowy pomnika ku czci pomordowanych oficerów ("krzyża lub płyty kamiennej"), deklarując szlachetnie wpłatę swoich oszczędności na ten ważki społecznie cel. Poznańska SB niemal z miejsca uznała, że rzecz ma "charakter antyradziecki" i "antysocjalistyczny", co pociągnęło za sobą szeroko zakrojone działania operacyjne wymierzone w "Dziadka" oraz jego najbliższych. Zapoczątkowała je odręczna, spisana na gorąco notatka szefa Wydziału III KW MO w Poznaniu kpt. Jerzego Siejka, który nakazał swoim podwładnym założenie odrębnej sprawy, w ramach której należało "sprawdzić szczegółowo całą rodzinę [I. Górzyńskiego - przyp. PG] pod kątem pisania anonimów", a także "wyjaśnienia ich postawy". Rzecz miała odtąd "dotyczyć całej rodziny zamieszkałej w Poznaniu", wobec której zastosowano szeroki wachlarz technik operacyjnych, łącznie z zajęciem korespondencji, obserwacją uliczną oraz inwigilacją syna i synowej autora listów w miejscach pracy.

Sam Ignacy Górzyński okazał się jednak dla komunistycznych służb i jej wywiadowców nieuchwytny. Po ponadmiesięcznym dochodzeniu SB doszła bowiem do wniosku, że sędziwy weteran swoje listy pisał... na łożu śmierci. Zmarł 7 listopada 1978 roku. Jest w tej jedynie z pozoru drobnej historii coś niezwykle poruszającego i mocno symbolicznego. Bo oto wielkopolski powstaniec w akcie swej ostatniej woli upomina się o nieco młodszych i pozbawionych grobu towarzyszy broni. W przytoczonej opowieści równie piękna pozostaje karta zapisana przez najbliższą rodzinę Ignacego Górzyńskiego: syna Zbigniewa i wnuczkę Grażynę, którzy już po odejściu ojca i dziadka nadali owe listy, spełniając tym samym jego przedśmiertną prośbę. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że teczkę SOS kryptonim "Dziadek" esbeccy archiwiści "wybrakowali" w 1986 roku, niszcząc bezpowrotnie oryginalne listy Ignacego Górzyńskiego. O całej sprawie wiemy dziś zaś dzięki mikrofilmowi, który udało się odnaleźć w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu, a który zgodnie z zaleceniem SB z lat 80. miał zostać zniszczony w 1998 roku. Na szczęście tak się nie stało.

*

W kwietniu 1990 roku ołtarz i krzyż katyński stanęły na cmentarzu junikowskim, dziewięć lat później pomnik Ofiar Katynia i Sybiru wg projektu Roberta Sobocińskiego odsłonięto w ogrodzie zamkowym przy zamku cesarskim.

Piotr Grzelczak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022