Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

Powrót z niewoli

- Podział na ofiary i oprawców, panów i niewolników nie jest więc wcale taki prosty. Diop zresztą nie podsuwa żadnych odpowiedzi, zdając sobie sprawę, że rozliczenie z przeszłością nie będzie ani łatwe, ani szybkie - o filmie Dahomej pisze Bartosz Żurawiecki.

Czarnoskóra kobieta patrzy ze strachem w oczach w jeden punkt. Obok niej metalowe urządzenie z wiszącymi łańcuchami. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Mati Diop to francuska reżyserka o senegalskich korzeniach. Jej dokumentalny Dahomej, który właśnie wchodzi na ekrany naszych kin, wygrał ostatni festiwal w Berlinie. Reżyserka przygląda się powrotowi do Republiki Beninu (dawniej Królestwa Dahomeju) 26 dzieł sztuki zagrabionych przez francuskich kolonizatorów. Pierwszą część filmu wypełnia cierpliwa rejestracja podróży artefaktów i ich przyjęcia w ojczyźnie. W części drugiej Diop przysłuchuje się dyskusji na uniwersytecie w mieście Abomey. Studenci spierają się o to, jakie znaczenie ma gest Francji. Czy to wydarzenie o randze historycznej, czy też raczej obelga, bo przecież kolonizatorzy wywieźli z Dahomeju ponad 7 tysięcy dzieł sztuki, a zwracają mikrą ich część. Dyskusja szybko wykracza poza ramy jednostkowego wydarzenia. Rozmówcy opowiadają o swoim poczuciu tożsamości narodowej, o postkolonialnych traumach, o tym, w jakim stopniu przeszłość determinuje teraźniejszość.

Diop oddaje też głos... dziełom sztuki. Snują one poetycką opowieść o swoim losie, o niewoli w którą popadły, o uwolnieniu. Ironia historii polega na tym, że władcy przedstawieni w rzeźbach z taką pompą witanych w Beninie także podbijali i kolonizowali sąsiednie terytoria. Podział na ofiary i oprawców, panów i niewolników nie jest więc wcale taki prosty. Diop zresztą nie podsuwa żadnych odpowiedzi, zdając sobie sprawę, że rozliczenie z przeszłością nie będzie ani łatwe, ani szybkie. Skąd my to znamy?

Bartosz Żurawiecki

  • Dahomej
  • reż. Mati Diop
  • premiera: 25.10

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024