Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

Powidoki

Fabuła filmu kręci się wokół słynnych obrazów Richtera, takich choćby jak Wujek Rudi czy Rodzina nad morzem, w tle zaś nazistowska eugenika, eutanazja i aborcja - o filmie Obrazy bez autora pisze Przemysław Toboła.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Florian Henckel von Donnersmarck (Oscar 2006 za Życie na podsłuchu) tym razem przygotował dla widzów trzygodzinną mroczną podróż przez trzy systemy polityczne. Zaczynamy w nazistowskich Niemczech roku 1937 na wystawie Sztuka zdegenerowana, którą hitlerowcy zorganizowali, by straszyć prostego Niemca obrazami sztuki współczesnej - vide Picasso, Klee czy Kandinsky. Bo kanwą filmu Obrazy bez autora stała się fabularyzowana biografia Gercharda Richtera, najsłynniejszego, a na pewno najdroższego malarza niemieckiego naszych czasów. W lutym 2015 roku płótno z serii Abstraktes Bild sprzedano za ponad 30 milionów funtów.

Główny bohater filmu, grany przez Toma Schillinga (Oh, Boy!), nazywa się co prawda Kurt Barnert, ale fabuła filmu kręci się wokół słynnych obrazów Richtera, takich choćby jak Wujek Rudi czy Rodzina nad morzem, w tle zaś nazistowska eugenika, eutanazja i aborcja. Kurt zwiedza wystawę jako chłopiec z ciotką Elisabeth, która dostrzega w malcu talent malarski i wrażliwość artysty. Podobnie jak Richter, Kurt zaczyna pracę jako malarz szyldów i propagandowych transparentów w czasach NRD. Jego talent zostaje zauważony przez kierownika pracowni, który wysyła chłopaka na studia do Drezna. Tam Kurt podrywa studentkę wydziału mody Ellie. Razem uciekają do Berlina Zachodniego, tuż przed postawieniem muru. Z Berlina do ASP w Düsseldorfie już tylko jeden skok. Nad życiem Kurta jak złowrogie fatum wisi przez cały czas postać lekarza, prof. Seebanda, ginekologa z nazistowską przeszłością.

Przemysław Toboła

  • Obrazy bez autora
  • reż. Florian Henckel von Donnersmarck
  • premiera: 12.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020