Udowodniono mu 11 zabójstw, 17 kradzieży i parę innych ciężkich przestępstw. Film Luisa Ortegi nie jest jednak solenną rekonstrukcją zdarzeń, lecz czarną komedią, wystylizowaną na "szalone lata siedemdziesiąte" i utrzymaną w rytmie hiszpańskojęzycznych rockowych przebojów tamtej epoki.
Jednocześnie to dzieło chłodne emocjonalnie, udzielające wszystkich typowych odpowiedzi na pytanie, dlaczego ktoś zostaje seryjnym mordercą, i wszystkie te odpowiedzi uchylające. Carlos kradnie i zabija właściwie czysto bezinteresownie, dla samej przyjemności płynącej z dokonywania takich aktów. Na początku filmu mówi, że "chce być wolny", lecz i ta deklaracja nie niesie ze sobą żadnej głębszej treści.
Pochodzi z nieźle sytuowanej rodziny, ma dobry gust i talenty artystyczne (gra na pianinie). Cherubinek o uroczych blond loczkach i dziewczęcej twarzy kocha swego partnera w występkach, pozującego na macho Ramona, ale również trop "stłumione pożądanie prowadzące do zbrodni" wiedzie nas na manowce. Podobnie naładowana przemocą, przesycona korupcją i bezwzględnością służb mundurowych rzeczywistość Argentyny tamtych lat stanowi jedynie tło zdarzeń.
Carlos to ktoś, kto stawia siebie poza dobrem i złem. Najpewniej w ogóle nie bierze pod uwagę tych kategorii w swoich działaniach. Na pytanie matki, czy normalny człowiek zrobiłby to, co on, odpowiada krótko: "tak". Jest normalny, inteligentny, czarujący i seksowny. Połączenie tych elementów z pozbawioną moralizatorskich wtrętów, beznamiętną a błyskotliwą narracją może wprawić widza w niezłą konfuzję.
Bartosz Żurawiecki
- "Anioł"
- reż. Luis Ortega
- premiera: 1.02
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019