Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

Jesteśmy niczym wojownicy Jedi

- Zły to doskonała literatura i znakomite źródło inspiracji. Ponieważ w 2020 roku przypada setna rocznica urodzin Leopolda Tyrmanda oraz 35. rocznica jego śmierci, a także 65. rocznica wydania powieści Zły w Polsce - pojawiła się dobra okazja, żeby uczcić w ten sposób pamięć o pisarzu - mówi Justyna Paluszyńska, która wraz z Agatą Elsner i Karoliną Pawełską napisały scenariusz i wyreżyserowały ZŁO, miniserial kryminalny Cirucs Ferus*. Premiera online w sobotę 19 grudnia.

. - grafika artykułu
Kadry z miniserialu "ZŁO", fot. Maciej Sierpień

Skąd pomysł na adaptację Złego Tyrmanda?

Karolina Pawełska: Ponieważ kończy rok się pod patronatem Leopolda Tyrmada, to wybór wydawał się niemal oczywisty. Serial nie jest adaptacją powieści, Zły był dla nas tylko inspiracją w pracy nad nim.

Agata Elsner: Poza tym, że jest to rok Tyrmanda, zaintrygowała nas wielopoziomowa powieść Zły, w której znaleźliśmy pewną analogię do obecnej sytuacji tak w Poznaniu, jak i w Polsce. Nie chcemy jej jednak teraz zdradzać, gdyż jest to główny wątek kryminalny naszego serialu.

Czy jest tak, że legendy miejskie samego Poznania wydawały się niewystarczającym materiałem na fabułę? Czy Poznaniowi brakuje takiej literatury jak Zły? Czy chodziło Wam o coś innego?

K.P.: W Złym fenomenalnie sportretowana jest stolica ówczesnego czasu, co nasunęło pomysł, że nasze miasto można by ukazać od takiej nieco intrygującej, mrocznej, acz zabawnej strony i dziś. Pretekstów do zrobienia z Poznania bohatera nie brakuje.

A.E.: Legendy miejskie były tu tylko inspiracją. Tematów, intryg i zawiłych historii rodem z kryminału Poznaniowi nie brakuje, ba! - jest ich tyle, że planujemy zrobić pełnometrażowy film pt. ZŁO 2.

J.P.: Odpowiem cytatem ze znanego, polskiego filmu: "Pytania są tendencyjne!".

Z których legend czerpaliście, jak je połączyliście ze Złym?

A.E.: W zasadzie wynika to z serialu - są w dość prosty i przystępny sposób podane. To temat zdecydowanie jednak poboczny - tak samo zresztą, jak i gwara poznańska, która służy tylko do dodania pewnego animuszu naszym bohaterom.

J.P.: Tyrmand swoją historię osadził w Warszawie, my swoją w Poznaniu. Nasz film jest pewnym artystycznym obrazem miasta i jego tradycji, której częścią są poznańskie legendy - nie cytujemy ich wprost.

Dlaczego dla Zła wybraliście format miniserialu?

J.P.: Bo to dobra forma wyrazu dla naszej historii.

K.P.: Forma mini zdała nam się bardzo trafna, zważywszy na obecne tempo życia. Ilość różnego rodzaju aktywności artystycznej, teraz głównie przeniesionej do sieci, skłania do tworzenia takich właśnie lapidarnych mini-całości.

A.E.: Droga była zawiła. Początkowo miał być to spektakl odcinkowy grany na żywo w kinie Muza. Ze względu na pandemię musieliśmy się przenieść do sieci, co moim zdaniem akurat dobrze zrobiło tej "superprodukcji".

Czy to bardziej spektakl, czy już kino?

J.P.: Już kino.

K.P.: To obraz akcji nie mający wiele wspólnego ze spektaklem, gdzie widz na bieżąco weryfikuje użyte pomysły i przede wszystkim jest tu i teraz oglądając spektakl. Chciałyśmy spróbować się w nowej, choć specyficznej formie filmowej, bo ukazującej historię bohaterów i sprawy w trzech krótkich odsłonach, co skłoniło nas do konstruowania szybkich zwrotów akcji.

A.E.: Trudno teatrowi istnieć online, gdy nie czuje się obecności żywego widza. Tak, to oczywiście kino czerpiące z estetyki kina noir. Wielowątkowa, zmontowana fabuła, nagrana w różnych lokacjach miasta.

Hubercie, co było dla Ciebie punktem wyjścia i odniesienia przy tworzeniu muzyki do filmu?

Hubert Wińczyk**: Nad muzyką pracowałem przede wszystkim domowo i korespondencyjnie. Spotkałem się z dziewczynami właściwie tylko dwa razy, aby porozmawiać o inspiracjach, nastroju, tym, co będzie potrzebne. Zwłaszcza na temat piosenki z czołówki. Samo jej nagrywanie to była super przygoda, bardzo też dziękuję Andrzejowi Majosowi za współpracę. Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że będę nagrywał taką piosenkę, chyba bym nie uwierzył. Wykorzystywałem w pracy automat perkusyjny, syntezatory, wirtualne instrumenty, którym wysyłałem sygnał midi ze sprzętów elektronicznych. Samplowałem też dawne nagrania z lat 30. i 40., wczesny jazz i blues. Trochę nagrywałem patrząc na robocze wersje serialu, które mi dziewczyny i Maciej wysyłali, ale miałem też takie dni, że nagrywałem sobie swobodnie w domu jakieś utwory, mając w głowie nastrój w jaki celuję, a potem sprawdzałem, na ile siedzą one w filmie. Było też tak, że jadąc rowerem z przedszkola nagle pojawiła mi się myśl, że w piosence na intro musi się pojawić stado gawronów, które nagrywałem w weekend nad Maltą.

W jaki sposób korzystacie z konwencji kina noir?

K.P.: Konwencja kina noir wprowadza pewne nawiązania do klasyki gatunku i nadaje specyficzny sposób "malowania" obrazu, narracji i samych bohaterów.

A.E.: Kino noir to specyficzny klimat wizualno-dźwiękowy z charakterystycznym rodzajem narracji. Inspirujemy się nim, jednak to nie jedyny obiekt naszych westchnień. Pojawią się też zapożyczenia z filmów współczesnych.

J.P.: Czerpiemy z klasycznej dla tego gatunku ikonografii i charakterystycznych motywów - odwołujemy się do klasyki kina noir, ale także do współczesnych filmów akcji. Trochę cytujemy, a trochę bawimy się konwencją.

Czy Zło jest na poważnie, czy - jak to bywa w Circus Ferus - jest ono ironiczne, szydercze, pastiszowe?

A.E.: Rozumiem, że to pytanie z cyklu, czy Circus Ferus to grupa na poważnie czy na niby? My wszystko robimy z serca, z ogromnej potrzeby dzielenia się różnymi problemami świata. Jesteśmy niczym wojownicy Jedi. Mamy misję ratowania ludzkości. Zawsze. Tyle, że nie wszyscy to rozumieją. I Zło jest też o tym.

J.P.: Do naszych prac i sztuki, którą tworzymy, czy do naszych odbiorców zawsze podchodzimy poważnie - co z tego wychodzi leży już w ocenie widza.

K.P.: Zło zawsze jest poważne - najważniejsze to umieć je odróżniać od znajdującego się w opozycji do niego dobra.

Rozmawiał Marek S. Bochniarz

  • premiera miniserialu kryminalnego Cirucs Ferus ZŁO
  • 19.12, g. 19
  • online

*Circus Ferus - niezależna grupa artystyczna, tworząca kameralne spektakle salowe i większe spektakle plenerowe, a także akcje performatywne w przestrzeni publicznej. Grupa powstała w 2012 roku w Poznaniu i ma charakter otwarty. Należą do niej Agata Elsner, Karolina Pawełska, Barbara Prądzyńska, Grzegorz Ciemnoczołowski, Kuba Kapral, Kacper Lipiński, Łukasz Kowalski, Arkadiusz Kos, Artur Śledzianowski, Dominik Złotkowski.

**Hubert Wińczyk - artysta dźwiękowy, performer. Autor dźwięku i muzyki do spektakli teatralnych, słuchowisk i filmów animowanych. Z Moniką Wińczyk tworzy duet artystyczny Monster Hurricane Wihajster. Gra w zespołach kakofoNIKT, Nova Reperta, Revue svazu českých architektů, Palanci, WW Duo, Extra Nerves.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020