Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

I jak tu nie wrócić do kina?

- Chciałam zaprezentować selekcję, która niejako przypomni publiczności, jak różnorodne i interesujące może być krótkie kino - mówi Emilia Mazik, kuratorka Klubu Krótkiego Kina. Po półrocznej przerwie cykl powraca stacjonarnym pokazem w poniedziałek 7 czerwca do Kina Pałacowego.

. - grafika artykułu
Kadr z filmu "Little lower than angels", reż. Neozoon, Niemcy 2019, fot. materiały organizatorów

Klub Krótkiego Kina towarzyszył poznaniankom i poznaniakom od początku pandemii. Gdy jeszcze niewiele działo się w internecie, Emilia Mazik w kwietniu 2020 roku zdecydowała się przenieść cykl do sieci, prezentując błyskotliwy program o tematyce izolacji W czterech ścianach. Z kolei w maju przyszła pora na Wszystko, czego nam brak, w którym łączyliśmy się w (nie tylko) nostalgicznym westchnieniu za przedpandemiczną normalnością, ale i minionymi "wariactwami" życia społecznego, randkowania, walki o dominację w ludzkiej gromadzie. W czerwcu Mazik zorganizowała wyjątkowy pokaz Poznańskie Festiwale Filmowe integrujący programerów lokalnego środowiska filmowego - każdy z nich dołożył do programu swoją cegiełkę, kierując się własnym punktem widzenia.

Kolejny, paradoksalnie o wiele bardziej nerwowy i zupełnie nieprzewidywalny sezon kulturalny, w mikroskali Klubu Krótkiego Kina odzwierciedlał chaos skoków zachorowań i czasowego przywracania obostrzeń przez rząd, uniemożliwiający nam co jakiś czas wizyty w kinie. Po październikowej, energicznej reaktywacji cyklu offline i powrocie do sali Kina Pałacowego, w listopadzie odbył się jeszcze tylko pokaz Filmy o mieście i architekturze. Potem grudniowy pokaz Filmy na pandemię znów trzeba było zorganizować ponownie w formule online, a z nowym rokiem ostatecznie zadecydować o zawieszeniu działalności Klubu Krótkiego Kina.

- Zrezygnowałam z pokazów w wersji online, bo miałam poczucie przesytu działań w sieci. Filmy prezentowałam w wolnym dostępie, bez użycia specjalnych platform, bo przy tak skromnym cyklu było to zbyt kosztowne rozwiązanie, więc pokazy nie generowały żadnych przychodów. Postanowiliśmy wspólnie z Kinem Pałacowym poczekać ze wznowieniem cyklu do wiosny. Jako że i mnie zaprzątały inne projekty, przystałam na takie rozwiązanie - przyznaje Emilia Mazik.

Bardzo późna wiosna tego roku

W związku z dalszymi zmianami obostrzeń choć edycja wiosenna Klubu Krótkiego Kina miała się odbyć jeszcze w kwietniu, była przesuwana na maj, by wreszcie trafić w program czerwcowy. Kiniarze nie mieli w tym czasie lekko - nerwowo wyczekując decyzji o otwarciu kin i sprzeciwiając się w ich poczuciu niepoważnemu traktowaniu przez rząd.

- Chciałam zaprezentować selekcję, która niejako przypomni publiczności, jak różnorodne i interesujące może być krótkie kino. Nie ukrywam, że szukałam też filmów stosunkowo lekkich, humorystycznych, ze szczyptą ironii. Kilka z nich prezentowaliśmy w ubiegłym roku w Konkursie Międzynarodowym Short Waves Festival, ale nie w takiej konfiguracji. Elementem powracającym w filmach jest także kwestia duchowości - rozumianej bardzo szeroko, czyli zarówno jako zbiorowe formy kultu, jak i egzystencjalne dylematy jednostek. Drugi wątek to stosunek do siebie i własnego ciała, które może być nośnikiem trudnych przeżyć z przeszłości albo powodem do zmartwień, na przykład gdy ktoś nam sugeruje, że jesteśmy krasnoludkiem - opowiada Mazik.

Trochę niżsi od aniołów

Jeśli miałbym wskazać jeden tytuł, który najlepiej odzwierciedlałby charakter programu ubiegłorocznej, odbywającej się w cieniu pandemii edycji festiwalu, wskazałbym na ten, który otworzy czerwcowy pokaz Klubu Krótkiego Kina. Lower Than the Angels to ekscentryczny, prowokacyjny, niezwykle odważny i przenikliwy, a przy tym trudny do opisania, a tym bardziej zaklasyfikowania film. Zawiera kolażową mieszankę materiałów z Youtube'a, zebranych i zmiksowanych przez Neozoon, berlińsko-paryski duet artystyczny. W tytule artystki przywołały cytat z Listu do Hebrajczyków, który w przekładzie Biblii Tysiąclecia wygląda następująco: "Czym jest człowiek, że pamiętasz o nim, albo syn człowieczy, że się troszczysz o niego; mało co mniejszym uczyniłeś go od aniołów". To kontrowersyjny ustęp Dobrej Książki, który wywołał wiele teologicznych dyskusji.

Neozoon przewrotnie sięga po ten cytat, traktując go jako punkt wyjścia do ukazania człowieka znacznie mniejszego od aniołów - w całej jego prymitywności, plugawości i hipokryzji. Dumne i durne, zdezaktualizowane cytaty biblijne w bełkotliwych interpretacjach jutuberów obserwujemy jako szarże naładowane histerią, drżące fanatyzmem, a przy tym ewidentnie podszyte zaburzeniami psychicznymi. Zostały one skontrastowane i spuentowane obrazami zawierającymi znane z amerykańskich kościołów pentekostalistyczne mówienie językami, czy amatorskie filmiki chrześcijańskie, których kiczowatość przekształciła się tu w groteskowość. Artystki mistrzowsko pofragmentowały i zmontowały fragmenty wypowiedzi kreacjonistycznych, w których obsesyjnie powraca kwestia prawa człowieka do panowania nad światem i naturą, które miał mu przyznać chrześcijański bóg. Sięgnęły do zapisów z gier komputerowych, aby oddać olbrzymią skalę przemocy ludzi wobec innych istot, w tym i z lubością zabijanych zwierząt.

W 2020 roku organizatorzy Short Waves Festival ściągnęli do Poznania zagranicznych twórców filmów poszukujących i eksperymentalnych - Dorian Jespers opowiadał o swoim niesamowitym obrazie Murmańska w Sun Dog, a Nicolas Gourault dokumentem This Means More zgarnął główną nagrodę. Gdyby nie obostrzenia pandemiczne z Neozoon odbyłaby się zapewne pasjonująca rozmowa o religijnym fanatyzmie. To zjawisko przecież tak dobrze znane w Polsce - choćby z powodu tego, że wielu artystów musi się mierzyć w naszym kraju z ograniczającym wolność, cenzorskim, niesławnym artykułem 196 kodeksu karnego, dotyczącym obrazy uczuć religijnych.

Wszystko dla Mardi Gras

 Główny bohater dokumentu Michała Pietrzyka All on a Mardi Gras Day, mieszkający w Nowym Orleanie Demond, należy do afroamerykańskiej subkultury Indian Mardi Gras. Jak sugeruje nazwa - w czasie festiwalu członkowie ubierają stroje inspirowane ubiorem rytualnym rdzennych Amerykanów. Szycie przebogatego kostiumu zajmuje Demondowi praktycznie cały rok, pochłaniając też niemałe koszty. Obserwujemy go w domu przy pracy, a także w czasie święta, podczas interakcjami z innymi "Wodzami".

Pochód Wodzów na Mardi Gras to dla Demonda zwieńczenie olbrzymiego wysiłku, który - choć trwa tak krótko - przynosi mu wielką satysfakcję. Można uznać ten pochód za popis "zwierzęco" ujmowanej męskości - bo Afroamerykanie stroszą w czasie niego pióra swych strojów niczym dumne koguty. Pietrzyk podważa jednak w swym dokumencie tradycyjnie postrzeganą kategorię męskości, skupiając się o wiele bardziej na codzienności Desmonda, ukazując jego kruchą i delikatną stronę charakteru, a więc wrażliwość przypisywaną zwykle kobietom.

Czas i cierpliwość

Hiszpanka Irene Moray w subtelnej, poruszającej opowieści Suc de Sindria (soku z arbuza) kreśli zmagania młodej dziewczyny Bàrbary. W czasie weekendu w Katalonii, z pomocą chłopaka Pola, próbuje odbudować swoją seksualność. Urodzona w Barcelonie Irene Moray po czterech latach spędzonych w Berlinie powróciła do miasta rodzinnego by nakręcić ten film.

- Moim celem było zaprezentowanie alternatywnej narracji o kobiecie, która przezwycięża doświadczenie seksualnej przemocy. Gdy ludzie podejmują tę kwestię, zawsze skupiają uwagę na traumie, zamiast na możliwości zabliźniania się ran. Chciałam zaproponować nową perspektywę na ten temat, wnosząc do niego więcej światła i nadziei. Poza tym, zależało mi również na pokazaniu zdrowej relacji między dwójką bohaterów, opartej na szacunku, empatii i zaufaniu - tłumaczyła reżyserka w wywiadzie przy okazji premiery filmu na Berlinale.

Niedorzeczne lęki i głupie swary

Z kolei Holenderka Victoria Warmedar w Short Calf Muscle w szyderczej, komediowej konwencji podejmuje problem rasizmu, ksenofobii i uprzedzeń wobec mniejszości. Ironicznie komentuje kwestię poprawności politycznej, przemocy skierowaną wobec Innego. Na głównego bohatera wybrała "pozornie" przeciętnego człowieka, który pewnego zwyczajnego dnia staje się obiektem dziwnego traktowania przez lekarkę, sprzedawczynię, współpracowników, partnera i rodziców. W Andersie narasta frustracja. Nie rozumie tego zachowania, a skonfrontowany z niedorzecznymi źródłami uprzedzeń uważa je za chory dowcip. Warmedar Short Calf Muscle posuwa w kierunku absurdu, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że ilość poważnych moralniaków na ten temat jest doprawdy zbyt duża, a wiele z nich już nas nieznośnie wynudziło.

Z kolei Gustaf Lindström w animacji Plankton poddaje procesowi antropomorfizacji tytułowe drobne żyjątka. Kotłując się w wodzie konfrontują między sobą doświadczenia życiowe, dzieląc się z "braćmi mniejszymi" rozterkami i egzystencjalnymi refleksjami, nierzadko dość przygnębiającymi. Atmosfera panuje w tej wodzie tak gęsta, że można by niesnaski żyjątek skomentować cytatem z Brzechwy: "Moi drodzy, po co kłótnie, | Po co wasze swary głupie, | Wnet i tak zginiemy w zupie!" - zwłaszcza, że drobne rybki obserwują łakomstwo pożerających je organizmów większych.

Marek S. Bochniarz

  • Klub Krótkiego Kina: edycja wiosenna!
  • 7.06, g. 19
  • Kino Pałacowe
  • bilety: 12 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021