Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Dziewczyny szamana

Zwariowany folk CocoRosie zabrzmi w Eskulapie już w najbliższą środę. Siostry Casady zaprezentują swoją najnowszą płytę "Heartache city" - najbardziej piosenkową w całej dyskografii Sierry i Bianki.

. - grafika artykułu
CocoRosie, fot. materiały prasowe

Wszyscy wiemy, jak wielki wpływ na nasze życie mogą mieć rodzice. Tak było w przypadku dwóch sióstr, które dziś znamy jako duet CocoRosie. Zanim dwanaście lat temu zadebiutowały uroczo szalonym albumem "La maison de mon rêve", większość życia upłynęła im na ciągłych podróżach. Rozliczne wojaże po Stanach Zjednoczonych zaczęły się, kiedy Sierra i Bianca były jeszcze małymi dziećmi. Ich rodzice - artystyczne, wiecznie niespokojne dusze - lubili życie na walizkach, działając w kręgach sztuki alternatywnej. To sprawiło, że już jako małe dziewczynki siostry chłonęły ją niczym gąbka.

Spotkanie po latach

Jednak nie tylko sztuka była przedmiotem zainteresowania rodziców. Fascynował ich szamanizm - ekstatyczne podróże w zaświaty. Mimo wspólnej artystycznej pasji wkrótce postanowili się rozejść. Nastały trudne i bolesne lata. Matka wyrzuciła z domu 14-letnią Sierrę, która później zamieszkała w Paryżu, gdzie uczyła się śpiewu operowego. Tymczasem Bianca postanowiła spróbować życia na Brooklynie - studiowała tam lingwistykę i trochę pisała. Siostry straciły ze sobą kontakt na prawie dziesięć lat. Do ich ponownego spotkania doszło dopiero w 2003 roku - spotkania, z którego już dwa miesiące później zrodziło się CocoRosie.

Płyta spod prysznica

Bianca zamieszkała u Sierry, a ich relacje poprawiły się na tyle, że postanowiły... zamknąć się w łazience. Jako że od najmłodszych lat były bardzo muzykalne, szybko zdały sobie sprawę, że w tym pomieszczeniu panuje zadziwiająco dobra akustyka, wprost idealna do tworzenia muzyki. Tak powstał ich wspominany już debiutancki album "La maison de mon rêve". Eksperymentalny, bo powstały przy użyciu zabawek, nagrany w folk rockowym duchu. Dziewczyny nie miały wielkich ambicji, jednak nie trzeba było długo czekać, aż o ich płycie zaczęło robić się naprawdę głośno.

Muzyczne ADHD

Po "Noah's ark" o CocoRosie zaczęto mówić już nie tylko w kręgach muzyki alternatywnej - duet zaczął występować na coraz poważniejszych festiwalach, nierzadko w roli gwiazdy wieczoru. Każda kolejna płyta była dla Amerykanek okazją do nowych eksperymentów. Bo choć ich twórczość najłatwiej jest zaliczyć do nurtu "freak folk", to jednak dzieje się w niej o wiele, wiele więcej. "The adventures of ghosthorse and stillborn" był flirtem z awangardowym hip hopem, "Grey oceans" gorącym romansem z art rockiem, a wydany przed trzema laty "Tales of a grasswidow" to odważna - i co najważniejsze - udana próba zagrania na bardziej przystępną, popową nutę.

Czas na retro

Najnowszy album CocoRosie pt. "Heartache city" to jednak powrót do klasyki. Nowe utwory siostry zarejestrowały w swoim studiu na farmie na południu Francji przy użyciu bardzo skromnego instrumentarium. Postawiły na prostotę - odkurzyły kilka archaicznych "zabawek", włączyły analogowe kompresory, odłożyły na bok elektronikę i wyrafinowaną muzykę psychodeliczną. Poetyckie miniatury ubrały w brzmienia "vintage" - okazało się, że klimat retro pasuje im jak ulał. Słuchając tych piosenek, naprawdę łatwo sobie wyobrazić, jak świetnie brzmiałyby w wykonaniu na żywo. Będziemy mogli przekonać się o tym już za kilka dni!

Sebastian Gabryel

  • CocoRosie
  • Eskulap (ul. Przybyszewskiego 39)
  • 11.05, g. 20
  • bilety: 99 zł