Tym bardziej zdziwiła mnie słaba frekwencja na widowni. Czyżby liczne prześwity w rzędach spowodowane były nie aż tak "atrakcyjnymi" nazwiskami solistów? Jeśli ktoś z tego powodu zrezygnował z wieczoru z Amadeusem, powinien żałować, wszak soliści urzekli (każdy na swój sposób) swoją muzykalnością, a orkiestra była jak zwykle w najdoskonalszej formie.
Podczas wieczoru zabrzmiała m.in. St. Paul's Suite Gustawa Holsta. Orkiestrowy utwór kompozytor napisał z wdzięczności dla szkoły, która ofiarowała mu dźwiękoszczelne miejsce do pracy. W interpretacji Amadeusa słychać było ludową witalność, sprężystość frazy i rytmiczną precyzję. To doskonały utwór dla tej orkiestry, ponieważ pokazuje jej największe walory - spójność brzmienia oraz staranność w budowaniu dramaturgii.
W drugim utworze zaprezentowała się Inés Issel Burzyńska. Młoda skrzypaczka naprawdę zaskoczyła mnie swoim wykonaniem Introdukcji i ronda capriccioso op. 28 Camille Saint-Saënsa. Wielu młodych muzyków dałoby się zwieść na pokuszenie wirtuozerii, szybkim tempom i ozdobnikom. Burzyńska wykonała utwór w dużo dojrzalszej formie - wsłuchana i skupiona, by nie zatracić jakości dźwięku, pięknie korespondowała z orkiestrą. Świetnie poradziła sobie tak z technicznymi pułapkami partytury Saint-Saënsa, jak i z emocjonalnym bagażem, jaki ze sobą niesie. Wielkie brawa dla solistki!
Przed przerwą wystąpił także rodzinny duet skrzypków, czyli Krzysztof i Jakub Jakowicz. Kompozycja Sławomira Czarneckiego została napisana właśnie dla tych artystów. Trzyczęściowy koncert osadzony jest w estetyce postmodernistycznej. Kompozytor postanowił "zabawić się" idiomem muzyki ludowej Tatr i Podhala. Stylizowane frazy pojawiały się w różnych kontekstach, rejestrach i formach, urzekając, tym bardziej że wykonane były wprost olśniewająco. Wspaniale było wsłuchiwać się w grę solistów, szczególnie że ojciec i syn reprezentują dwie zupełnie odmienne stylistyki. Fraza Krzysztofa Jakowicza była surowsza, twardsza, konkretniejsza. W kontrze do niej Jakub Jakowicz urzekał romantyczną emocjonalnością i rozwibrowanym dźwiękiem. Dwoje skrzypków różnych (i pięknych!) jak poezja i proza.
Podczas niedzielnego koncertu mieliśmy okazję usłyszeć skrzypków reprezentujących trzy pokolenia. To doświadczenie niezwykłe, tym bardziej że ich grze towarzyszyła orkiestra obchodząca w tym roku okrągły jubileusz. Wszystko wskazuje na to, że polska wiolinistyka ma naprawdę dobrą passę.
Aleksandra Bliźniuk
- Dzień Kobiet z Amadeusem
- Aula UAM
- 11.03