Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Czarodziej z Katalonii

"Pokażemy na wystawie, że był to artysta całościowy. Nie ograniczał się jedynie do architektury, do budynków, ale dbał o najmniejsze detale. Dbał o kolorystykę kafli ceramicznych, o rozwiązania praktyczne domu, tak żeby żyło się dobrze, z dobrym dostępem do światła, powietrza, zieleni" - takie są główne założenia wystawy, otwieranej 5 marca w CK Zamek, która prezentować będzie m.in. projekty, rysunki, repliki mebli jednego z najwybitniejszych architektów przełomu XIX i XX wieku, Antonia Gaudíego.

. - grafika artykułu
Antoni Gaudí na placu budowy świątyni Sagr ada Família, ok. 1916, fot. Càtedra Gaudí

Kiedy myślimy o Gaudím, niejako automatycznie w naszej głowie rysuje się wizja jego największego dzieła, czyli Sagrada Família w Barcelonie. Cała zresztą stolica Katalonii naznaczona jest duchem i pomysłowością artysty. Spacer po Barcelonie śladami Gaudíego? Bardzo proszę. To przecież jedna z bardziej popularnych ofert turystycznych, jakie proponują mniejsze i większe biura podróży. Nie zobaczyć bazyliki Sagrada Família, pałacu Güell, Casa Batlló, Milà i jeszcze wielu innych realizacji architekta, to jak nie zobaczyć Barcelony wcale. W tej popularności kryje się, jak sądzę, pewien haczyk. W moim odczuciu jest on konsekwencją tego, że tak często wydaje nam się, że o dziełach popularnych wiemy już wszystko, podczas gdy nierzadko zadowalamy się zwyczajnie mało pogłębionymi opisami i spektakularnymi ciekawostkami, które mają dawać poczucie, że wiemy nawet więcej, niż potrzeba. Co się jednak kryje między takim niepogłębionym opisem a ciekawostką?

Kolejny haczyk może być też wynikiem tego, że kiedy oglądamy rzeźby, a szczególnie gdy oglądamy obrazy lub grafiki, z dość dużą łatwością i niejako naturalnie przychodzi nam rozbieranie na czynniki pierwsze osobowości wielkich artystów. Uwielbiamy domyślać się poprzez przedstawione przez nich motywy, formy i kolory, co chciał przekazać autor i dlaczego. Dokonujemy więc chałupniczej psychoanalizy. Czy był w depresji? Odreagowywał wojenną traumę, a może nieszczęśliwą miłość? A może wręcz przeciwnie: przeżywał w swoim życiu najszczęśliwszy i najspokojniejszy okres? A jak jest w przypadku architektury i architektów, szczególnie tych najbardziej znanych? Być może ze względu na fakt, że architektura bardziej niż malarstwo wpisuje się w nasz codzienny krajobraz i zwykłe życie, pełniąc rozmaite funkcje, zdaje się należeć do świata konstrukcji - materii, a nie duchowości i emocji, choć jak przecież podskórnie wiemy - taka opinia jest rażąco niesprawiedliwa. Jaka jest więc relacja między sumą całkiem ludzkich doświadczeń architekta a jego pomysłami, tak zrealizowanymi, jak i nie?

Katalonia, stary klasztor i warsztat ojca

Przyjmuje się, że Antonio Gaudí urodził się 25 czerwca 1852 roku jako syn Antonii i Francesca Gaudích. Piszę o tym, zastrzegając niejako, że była to kwestia sporna, ponieważ świadectwo chrztu przyszłego architekta nie było jednoznaczne na tyle, by mieć co do tego pewność. Sam artysta podsycał zresztą te wątpliwości. Zdaje się, że już od dzieciństwa jego myślenie i wyobraźnię kształtowało otoczenie rozumiane jako przyroda i architektura, a także wszystko to, co było z nimi związane: wrażenia, symbolika, historia oraz ludzie. W dzieciństwie Reus, Riudoms, widoczne z oddali Pireneje i wiele więcej. Po prostu Katalonia - z całym jej pięknem i wyjątkowością. Gaudíego fascynowały bryły kościołów, światło tworzące na kamieniach niesamowite efekty, ale również legendy i napotykane niemalże na każdym kroku dowody religijności.

W tym kontekście nie można nie wspomnieć o ruinach klasztoru cystersów w Poblet, jednym z miejsc kultu religijnego, które ucierpiały w efekcie wojny domowej rozpoczętej w Hiszpanii w 1833 roku. To właśnie tam nastoletni Gaudí z dwójką swoich przyjaciół zdecydował, że zbada i zrekonstruuje to miejsce. Siłą rzeczy stało się ono dla Antonia polem pierwszych architektonicznych doświadczeń. Oglądał, analizował konstrukcję budynku, wykonywał rysunki i tworzył koncepcję odbudowy klasztoru.

Jeśli dodamy do tego fakt, że mały Antonio mógł w warsztacie obserwować swojego ojca - rzemieślnika, twórcę czegoś jak najbardziej trójwymiarowego, czego wykonanie wymaga z jednej strony myślenia o przestrzeni, a z drugiej umiejętności przełożenia koncepcji na rzeczywistość - otrzymujemy obraz tego, co musiało mieć wpływ na Gaudíego, jego widzenie świata i podejście do pracy.

Kontrasty Barcelony

W 1868 roku Gaudí rozpoczął w Barcelonie kolejny etap edukacji. Chociaż tęsknił za Reus, co związane było z odradzaniem się w tamtym okresie katalońskiej tożsamości i przywiązaniem do rodzinnego domu, czerpał z tego miasta, ile tylko mógł. Inspiracji mu nie brakowało. Barcelona zaskakiwała kontrastami i różnorodnością - biednymi, robotniczymi slumsami, jak chociażby Born, gotycką dzielnicą i rozwijającym się według wielkiej urbanistycznej koncepcji centrum. Jakby tego było mało, sama architektura miasta była wyrazem bogatej historii tego miejsca, dlatego też wielość wątków, stylów i motywów mogła wręcz oszałamiać. W Barcelonie nic nie mogło zdziwić. Ani to, że z ruchliwej ulicy w mgnieniu oka można było przenieść się do cichego i spokojnego wnętrza romańskiego kościoła, ani to, że okazałe bramy mogły prowadzić do skromnych budynków, a ubogie fasady skrywały nierzadko bogate, ekscentryczne wnętrza.

Wszystko to młody Gaudí chłonął jak gąbka, równocześnie uczęszczając jako wolny słuchacz do Instituto de Jaume Balmes na wykłady z fizyki elementarnej i historii naturalnej, a od 1869 roku rozpoczynając kilkuletni uniwersytecki kurs na Wydziale Nauk Ścisłych, w trakcie którego poświęcał się nauce rachunku różniczkowego i całkowego, mechaniki, geometrii, chemii, geografii, fizyki, historii naturalnej, algebry i trygonometrii. Kurs i wynikające z jego ukończenia odpowiednie przygotowanie miały być wstępem do studiów na Escola Tècnica Superior d'Arquitectura.

Paradoks Gaudíego

Z jednej więc strony mamy Katalonię, silne poczucie kulturowej tożsamości kształtowane przez środowisko oraz zachwyt nad przyrodą, który mocno pobudzał wyobraźnię. Z drugiej natomiast wytrwałe zgłębianie przedmiotów ścisłych, wynikające zapewne ze świadomości, że bez takiego zaplecza wiedzy i umiejętności architektem zostać się nie uda. Gaudíego nierzadko określa się mianem geniusza, ale równie często nazywa się go czarodziejem. A kim jest czarodziej? To fantastyczna postać, która władając magią, przecząc zasadom fizyki, naturalnemu prawu - tworzy rzeczy, których zwykły człowiek nigdy nie byłby w stanie zrobić. A już choćby i niezbyt analityczny umysł po tej bardzo skromnej, serwowanej przeze mnie dawce informacji o Gaudím musi zauważyć, że był człowiekiem, który posługując się nauką, konstruował, a nie czarował. Choć efekty, trudno zaprzeczyć, można uznać za wytwór bardzo pojemnej, fantastycznej wręcz wyobraźni. Czy kryje się w tym jakaś sprzeczność? Na pewno.

Ale taki właśni był Gaudí, który we wspomnieniach ludzi, którzy go poznali, zapisał się wielorako. Z jednej strony zaliczył studencki epizod, kreując się na dandysa, z drugiej zaś miał wielki szacunek wobec robotników i kierował się przekonaniem o konieczności podjęcia wysiłku przy tworzeniu czegokolwiek. Na krótko dał się ponoć uwieść antyklerykalnym ideom, by później stać się Sługą Bożym, którego chciano beatyfikować. Dla jednych nudziarz, innym imponował poczuciem humoru. Jedni widzieli w nim wieczne dziecko o nieposkromionej fantazji, a inni dojrzałego mężczyznę o ogromnej wiedzy i mądrości. Nauczyciele dostrzegali jego geniusz, jednocześnie ganiąc za teatralizację projektów. Dla niektórych dryfował w sferze wyobraźni i był introwertycznym samotnikiem podobnym do zakonnika, podczas gdy inni dostrzegali jego praktyczny umysł, upolitycznienie i działania prospołeczne. I zapewne każdy w swojej opinii miał trochę racji. A może nie miał jej nikt?

Możemy przy tym pytać, czy życie Gaudíego obfitowało w niesamowite zdarzenia. Cóż, w niektórych aspektach jego droga naznaczona była tym, czym naznaczona jest w przypadku wielu twórców. Niezrealizowane projekty, pierwsze marne wynagrodzenia, nagła odmiana losu dzięki znajomościom i wejściu do świata zleceniodawców i mecenasów, schyłek życia spędzony na realizacji największego dzieła, dotąd zresztą nieukończonego, czyli Sagrada Família, i ubóstwo, które sprawiły, że stał się bohaterem ukazujących się w hiszpańskiej prasie karykatur.

Pełna sprzeczności Barcelona i pełen sprzeczności Gaudí. Zdaje się, że w żadnym innym wypadku nie mogło dojść do bardziej symbolicznego zespolenia. Wydawać się może, że życie miasta i życie architekta pulsowały w tym samym rytmie, ukazując całe spektrum różnic skupionych w tej osobliwej całości.

Justyna Żarczyńska

  • wystawa Antoni Gaudí
  • kuratorka: Charo Sanjuán Gómez
  • otwarcie: 5.03
  • CK Zamek
  • czynna do 3.07
  • bilety: 20-30 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022