Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Bogactwo niemożliwe do ogarnięcia

9 czerwca rozpoczyna się Malta Festival Poznań 2014. O idiomie "Ameryka Łacińska: Mieszańcy" opowiada kurator Rodrigo García*.

. - grafika artykułu
fot. A. Schreyner

Jak daleko jest z Poznania do Buenos Aires, Mexico City czy Rio de Janeiro? I nie pytam oczywiście o odległość geograficzną, a o dystans mentalny.

Być może odległość pomiędzy Rio de Janeiro i Mexico City jest większa od odległości, jaka dzieli jakiekolwiek latynoamerykańskie miasto od Europy. Chcę przez to powiedzieć, że mówiąc o Ameryce Łacińskiej, mówimy o kulturach z wyraźnymi i bardzo różniącymi się tożsamościami. Jeśli mam wypowiadać się na temat odległości, to podkreśliłbym dystans ekonomiczny. Jaka istnieje odległość pomiędzy obywatelem Polski, który nie ma pracy i niczego nie posiada, a kimś, kto jest milionerem i żyje w tym samym mieście? Jest to gigantyczna odległość, istniejąca również między ludźmi żyjącymi po sąsiedzku, dotyczy wszystkich społeczeństw i jest tematem do refleksji, którego nie można uniknąć.

Od wielu lat żyje Pan pomiędzy Europą i Ameryką Łacińską. Dlaczego przeniósł się Pan z Argentyny do Europy?

Przeprowadziłem się w wieku 22 lat po wielkiej porażce, jaką okazało się wprowadzenie demokracji w Argentynie na początku lat 80. Wybory wygrał wtedy kandydat, w którego wierzyłem, Raúl Alfonsín, ale praktycznie nie był w stanie sprawować rządów przeciwko oligarchii, klerowi i wojsku, które miało ręce splamione krwią. Byłem tchórzem, ponieważ nie zostałem, by walczyć.

Tegoroczny idiom Malty, którego jest Pan kuratorem, ma zbliżyć oba kontynenty. Jak planuje Pan to zrobić? Czy to zbliżenie jest w ogóle możliwe?

Zrobiłem jedynie rozeznanie i dokonałem wyboru artystów, a każda selekcja jest czymś niekompletnym. Nie zamierzam przedstawiać katalogu tego, co robi się w Ameryce Łacińskiej. Po pierwsze festiwal nie ma na to środków, a po drugie byłoby to przedsięwzięcie niemożliwe do zrealizowania. Jest rzeczą jasną, że publiczność w Poznaniu zobaczy jedynie namiastkę twórczości artystów latynoamerykańskich. Mówimy o całym kontynencie, o wielu kulturach, o niemożliwym do ogarnięcia bogactwie artystycznym. To jedynie jego znikoma część, która - mam nadzieję - wzbudzi w publiczności ciekawość.

Które wydarzenia w programie idiomu mają w sobie "potencjał zbliżania", a które podkreślają dystans dzielący Europę i Amerykę Łacińską?

Wolę myśleć o artystach, którzy przybliżają swój sposób myślenia i swoją poezję publiczności, a nie o kontynencie, który przybliża swoją sztukę do innego. Nigdy też nie obchodziła mnie narodowość artystów, nie zgadzam się na wkładanie ich do szuflad typu "artyści z Chin" itd. To są osobowości, osobowości, które oczywiście żyją w specyficznej rzeczywistości i rzeczywistość tę z pewnością da się dostrzec w ich pracach, ale bronię indywidualizmu, tego, jak każdy z nich pracuje na co dzień. Łączy ich to, że potrafią tworzyć sztukę. I to jest dla mnie ważniejsze niż to, skąd pochodzą. Idiom nie może być "parkiem tematycznym".

Bohaterami idiomu są "Mieszańcy". Kogo ma Pan na myśli?

Mieszaniec jest słowem, które nie cieszy się popularnością w Ameryce Łacińskiej. "Wyższe" klasy społeczne zazwyczaj używają go w znaczeniu pejoratywnym: mieszańcy to ludzie, którzy nie są "czystej krwi", tylko mają mieszaną krew, niekiedy wymieszaną z krwią samych kolonizatorów. Krzyżówka krwi jest koktajlem, mieszanką, nieczystością. Ja postrzegam ten termin jako coś cudownego: uważam wszelką nieczystość za konieczność. Czystość jest zbyt kategoryczna, z koncepcji "czystości rasowej" powstał Holocaust. W nieczystości znajduje się nadzieja.

Podczas konferencji prasowej zapowiadającej festiwal mówił Pan, że jednym z zadań tegorocznej Malty "jest przybliżenie i uświadomienie publiczności europejskiej nieobliczalności współczesnej rzeczywistości artystycznej Ameryki Łacińskiej". O jaką "nieobliczalność" chodzi? W czym się ona przejawia?

Nieobliczalność jest duchem sztuki, która mnie interesuje, sztuki, która często nie traktuje o tym, czego się od niej oczekuje. Mam na myśli osobiste, prywatne poszukiwania każdego artysty. Artysta nie powiela formułek ani nie jest wierny danej szkole, przynajmniej moim zdaniem nie powinien taki być. Nie ma nawet standardowych narzędzi: sam musi je wytworzyć. I to właśnie mam na myśli, mówiąc o nieobliczalności. Nie można oderwać tej idei od pojęcia porażki. Jeśli nie wytwarza się "produktów" dla rynku sztuki, to jest się cały czas narażonym na porażkę. Nadaje to dziełom magiczne właściwości i niekiedy wypływa z nich najwyższej klasy poezja.

W programie Malty znalazł się Pana słynny spektakl Golgota Picnic, pokazywany w wielu krajach na świecie, wywołujący skrajne reakcje widzów. We Francji towarzyszyły mu protesty środowisk chrześcijańskich. Takie reakcje Pana dziwią? Denerwują? Bawią?

Nie bawi mnie to, że jakaś grupa fanatyków używa mojej sztuki do autopromocji. Są prowadzeni przez swoich liderów przeciwko sztuce teatralnej, której nie znają, której nie widzieli ani nie czytali. Jako artysta jedynie dzielę się z ludźmi obrazami rzeczywistości, które jestem w stanie przekazać. Usiłuję powiedzieć ludziom: ten stół nie jest stołem. Może być czymś innym. Zależy jak na niego spojrzysz. Używając tego w stosunku do religii, ten naiwny sposób postrzegania niczym dziecko staje się bardziej perwersyjny i oczywiście rani ludzi o zamkniętej wrażliwości i cieszy tych o otwartych umysłach.

Rozmawiała Sylwia Klimek, tłumaczenie Agnieszka Kwiatek

*Rodrigo Garcia (ur. 1964 r.) reżyser, dramatopisarz, aktor, scenograf, artysta wizualny. Pochodzi z Argentyny, ale od lat mieszka i tworzy w Europie. Dzieciństwo spędził w slumsach prowincji Buenos Aires. Pracował jako sprzedawca w warzywniaku, rzeźnik, kurier i dziennikarz. Porzucił jednak wszystkie te zajęcia dla teatru.

W 1989 r. przeprowadził się do Madrytu, gdzie założył własną grupę Carnicería Teatro (Teatr Rzeźnia). Obecnie mieszka w Asturii. Swoje spektakle prezentował m.in. w Teatro Pradillo w Madrycie, Theatre National de Bretagne, na festiwalu w Awinionie, weneckim Biennale oraz Festival d'Automne w Paryżu. Jest laureatem Europejskiej Nagrody Nowe Rzeczywistości Teatralne.