Na pierwszym pokazie - w niedzielę - była Hanna Raszewska. "Szaleńczo wirują dwa snopy zimnego światła. Pomiędzy szarymi ścianami, wśród porozrzucanych desek przekradają się tancerze i tancerki. Dynamiczny i gwałtowny ruch współpracujących ze sobą członków grupy kontruje jedna spoczywająca bezwładnie postać z niewidoczną w półmroku twarzą. Grupa nie zwraca na nią uwagi. Taneczne dialogi oscylują wokół tematu poznania drugiego człowieka: będę cię naśladować, a może ty naśladuj mnie? Współgrajmy, współbrzmijmy - tylko czy na pewno ta rozmowa prowadzi do porozumienia? Czy przejmowanie cudzych zachowań nie grozi zatraceniem własnej tożsamości?" - pisze w recenzji spektaklu.