Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Albo się z kimś zgrywam, albo nie

- Nie ma dla mnie żadnej rzeczy, która przynosi mi taki spokój jak tworzenie. Widzę to czasami po sobie, jak wchodzę do studia o 12, wychodzę o 20, a czuję się, jakby minęło 20 minut - mówi Kathia, młoda poznańska piosenkarka, która jesienią ruszy w nową trasę koncertową. 

. - grafika artykułu
Kathia, fot. Ola Bodnar

"Przestrzeń" - tytuł Twojego debiutanckiego albumu, od którego premiery minęło już półtora roku - można rozumieć dosłownie i symbolicznie. Co dziś, z perspektywy czasu, oznacza dla Ciebie ta "przestrzeń"? Nadal ją eksplorujesz czy już ją zasiedliłaś?

Już dawno ją zasiedliłam. Wtedy jej szukałam, teraz ją znalazłam i jest mi w niej naprawdę dobrze. Ten tytuł chyba nie zmienił dla mnie znaczenia. Nadal oznacza dla mnie spokój w głowie, w ciele, jakiś życiowy przepływ. Ta przestrzeń nie zostaje na zawsze, więc trzeba się mocno starać, żeby zawsze do niej powracać.

Choć często słychać Cię w otoczeniu innych, to lubisz sama: pisać, produkować, grać... W kontekście Twojej piosenek często padają takie słowa jak "organiczne", "intymne", "duszne". Ta samotność twórcza daje Ci wolność czy może czasem czujesz jej ciężar?

Życiowo absolutnie nie jestem samotna, mam wspaniałe grono kochających mnie osób. Natomiast w muzyce, przynajmniej przy pierwszej fazie tworzenia, ta samotność jest czymś, co jest mi bardzo potrzebne. Tylko nie wiem, czy nazwałabym to samotnością... Bardziej samodzielnością i ciszą. Kiedy napiszę tekst i melodię, przychodzę często do mojego brata i gitarzysty Wojtka, żeby powiedział mi, co myśli, żeby dograł swoje pomysły na brzmienie gitar i tak dalej. Lubię tę burzę mózgów.

Twoje teksty często są bolesne, choć podszyte czułością. Pisanie jest dla Ciebie bardziej procesem oczyszczania czy może próbą zatrzymania emocji na dłużej - żeby nie umknęły zbyt szybko?

Myślę, że jednak jest to proces oczyszczenia. Zazwyczaj piszę o mniej przyjemnych rzeczach, więc nie chcę ich zostawiać w sobie na długi czas. Moment pisania jest czymś, co pozwala mi przetworzyć emocję, która się we mnie kumuluje jak wielka kula śniegu. Jeśli jej nie zamknę w tekście, może dojść do lawiny. A tak - z czegoś nieprzyjemnego mam przynajmniej piosenkę.

Twój debiut powstawał kilka lat - w domowym studiu, z bratem przy boku. Czy dziś, mając większe możliwości, nadal lubisz tworzyć "po domowemu"?

Oczywiście, że tak. Zawsze piszę w swoim małym rodzinnym pokoiku, a potem przechodzę do pokoju obok, mojego małego "studyjka", i tam produkuję. Mam świadomość, że jestem w znanym mi, bezpiecznym otoczeniu, czuję, że nie muszę niczego przed nikim udawać. Dzięki temu to, co tworzę, zachowuje autentyczność. Przy niektórych piosenkach na późniejszych etapach produkcji lubię się odbić od innego producenta - w przypadku drugiej płyty to Piotr Kołodyński. Czasami przychodzimy do niego nagrać gitary, ale to nadal jest bardzo przyjemna, domowa przestrzeń.

Słuchając Twoich wokali - tych miękko harmonicznych, zawieszonych w przestrzeni - mam wrażenie, że balansujesz między jawą a snem. Czy będzie przesadą powiedzieć, że muzyka ma dla Ciebie wymiar terapeutyczny, medytacyjny?

Chyba tak. Nie ma dla mnie żadnej rzeczy, która przynosi mi taki spokój jak tworzenie. Widzę to czasami po sobie, jak wchodzę do studia o 12, wychodzę o 20, a czuję się, jakby minęło 20 minut. To są dobre momenty.

Współpraca z Paulą Romą zaowocowała niedawno niezwykle zmysłowym utworem "Robisz mi w głowie ogień", niedługo później pojawił się singiel Rosa nagrany z dziewczynami z Lor. Co wywołuje te twórcze połączenia?

Nie mam pojęcia, ale to się zawsze czuje na poziomie energetycznym. Z kimś się zgrywasz emocjonalnie, z kimś nie. W obu tych przypadkach to "kliknęło". Tylko wtedy, moim zdaniem, warto brnąć we wspólne połączenia i współpracę. Takie samo piękne połączenie miałam i nadal mam z Polą Chobot i Adamem Baranem. To się po prostu czuje.

Jesteś jurorką Wielkopolskich Rytmów Młodych 2025 w ramach Jarocin Festiwalu. Jak zapamiętasz to doświadczenie? I czego sama najbardziej potrzebowałaś na początku - kogoś, kto Cię wesprze, czy raczej kogoś, kto rzuci wyzwanie?

Konkursy muzyczne to bardzo trudna sprawa, bo jak tu oceniać muzykę? Jest to ekstremalnie subiektywna rzecz. Na pewno zapamiętam to doświadczenie bardzo dobrze, bo poznałam wspaniałych muzyków, którzy otworzyli przed nami serca. Bardzo ich za to podziwiam. A co do drugiego pytania, to wydaje mi się, że potrzeba wszystkiego po trochu. Ja potrzebowałam wsparcia, bo wyzwanie rzuciłam sobie sama. Naprawdę pamiętam wszystkie osoby, które pomogły mi w budowaniu siebie, które podzieliły się ze mną swoim doświadczeniem, dlatego teraz staram się robić to samo dla młodych, zaczynających - ale nie tylko - artystów. Musimy trzymać się razem.

Mówiłaś kiedyś, że "Przestrzeń" jest kobieca, ale nie tylko dla kobiet. Czy nowy materiał też niesie taki uniwersalny ładunek emocji? A może tym razem pozwalasz sobie na więcej skrajności? I kiedy w ogóle możemy liczyć na ten album?

Na drugim albumie jest cały wachlarz emocji - i tak, pojawiają się skrajności emocjonalne, ale i brzmieniowe. Wszystko jest, jak zawsze, wychodzące z wnętrza i bardzo w zgodzie z tym, co czuję, więc naprawdę nie mogę się doczekać premiery, która odbędzie się już jesienią.

Rozmawiał Sebastian Gabryel

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025