Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Na przypale albo wcale!

Osiem osobowości, osiem twarzy i osiem historii. Tak podsumować można osiem utworów, jakie znalazły się na najnowszej płycie Ofelii, wydanej - a jakże - pod tytułem 8. Ta coraz popularniejsza piosenkarka, we współpracy z producentem Kubą Karasiem (The Dumplings, Karaś/Rogucki), przebiła swój imienny debiut sprzed trzech lat, miłośnikom popu w dyskotekowych i folkowych kolorach dając jedną z najciekawszych polskich płyt 2022 roku. Dziś to już pewne, że Iga Krefft dopiero się rozkręca!

, - grafika artykułu
Ofelia, fot. materiały prasowe

Z pewnością dla wielu osób, które widziały już teledyski promujące jej nową płytę, do piosenek Bolesne kości (Tymoteusz) czy Samuraj (Helena), to może być zaskakujące, że przybliżenie sylwetki dziś 27-letniej Igi Aleksandry Krefft należałoby zacząć od kilku słów o... serialu M jak Miłość. Pamiętacie nastoletnią Ulę Mostowiak? Tak, to właśnie ona zagrała jej rolę, w 2007 roku dołączając do obsady serialu i z miejsca podbijając serca milionów jego stałych widzów. I choć nie był to koniec filmowo-serialowej przygody Igi - w końcu niedawno wystąpiła też choćby w Sali samobójców. Hejter Komasy czy Piosenkach o miłości Habowskiego - to nie ma wątpliwości, że najbardziej kocha scenę. I to z wzajemnością.

Kiedy jesienią 2019 roku ukazała się jej debiutancka Ofelia, wielu dziennikarzy zwracało uwagę, że pomijanie jej w rocznych podsumowaniach jest bardzo niesprawiedliwe. Ta płyta przeszła dość niespostrzeżenie, tymczasem kryje mnóstwo dobra, którym zachwyci się niejeden fan muzyki indie popowej. Płyta proponuje nam inspirującą, dychotomiczną podróż, której kierunek nadają raz etniczne gitary, a raz pulsująca elektronika i mocny, choć czuły głos Ofelii. Jeśli ktoś zechciał poświęcić jej dłuższą chwilę, zwykle pisał później o wielkiej szlachetności, brzmieniowej spójności, wartościowych tekstach, pomyśle na siebie i tym, że wystarczył jeden album, by Krefft mogła pochwalić się prawdziwie własnym brzmieniem, za którego unikalną recepturę odpowiadali też Mikołaj Dobber i Jurek Zagórski.

Ale Ofelia, jak to bywa zresztą z wieloma debiutami, mogła być tylko jednorazowym strzałem. Nie w tym wypadku jednak mówić będziemy o upiornym "syndromie drugiej płyty", bo 8 Ofelii tylko podnosi poprzeczkę. Zwłaszcza jeśli chodzi o koncept. Pomysł na płytę, w której każdy z utworów odpowiada innemu alter ego dziewczyny (Samanta, Miranda, Lisa...) wydaje się ryzykowny, jednak to rozbicie perspektywy sprawia, że otrzymujemy materiał niemal uniwersalny - taki, w którym rozsmakują się fani lat osiemdziesiątych, i taki, który spotka się z uznaniem tych, którzy raczej wolą wsłuchać się w słowa. W przypadku Ofelii są często bardzo feministyczne, choć traktujące nie tylko kobietach. "Gorąc parzy dzisiaj Twoją twarz / Chciałbyś z nami kochać, ale strach / Osiem nad nami gwiazd / Krzyczę głośno, bo wierzę w miłość, nie w Ciebie" - śpiewa Ofelia pod koniec albumu w Ośmiu gwiazdach, piosence charakternej nie tylko z tytułu.

"Nowe dokonania Ofelii są bardzo mocnym kandydatem do bycia polskim albumem roku. Mam ogromną nadzieję, że dzięki 8 artystka zdobędzie szerszą publikę i zacznie być w Polsce bardziej doceniana. Zasługuje na to jak mało kto" - napisał niedawno Kamil Bryk na łamach serwisu Brzmienia.fm i naprawdę trudno się z nim nie zgodzić. W tych tak nieautentycznych czasach każdy przejaw (również muzycznego) autentyzmu jest na wagę złota. Czerpmy z niego pełnymi garściami, bo choć - tak jak na tej płycie - prawda potrafi zaboleć, to koniec końców zrobi nam znacznie lepiej niż nawet najpiękniej polukrowane kłamstwo.

Sebastian Gabryel

  • Ofelia
  • 10.12, g. 19
  • Klub 2progi
  • bilety: 59-79 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022