Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

Skwer konsula

Łukasz Horowski, zmarły w 2016 roku konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu, został patronem skweru na rogu ulic Bukowskiej i Szylinga.

, - grafika artykułu
Skwer im. Łukasza Horowskiego, fot. Grzegorz Dembiński

Horowski był postacią niezwykłą. W czasie, gdy pełnił w naszym mieście funkcję konsula honorowego, stosunki i kontakty polsko-ukraińskie wzniosły się na poziom wcześniej nieosiągalny. Dzięki jego działaniom Ukraina stała się dla poznaniaków bliskim sąsiadem, wcześniej, wielu wydawała się krajem odległym, egzotycznym, nieznanym, a nawet niebezpiecznym. Pamiętając o licznych zasługach Horowskiego w obszarze polsko-ukraińskiej współpracy i budowy dobrych stosunków Rada Miasta Poznania podjęła 11 października uchwałę o nazwaniu skweru na Grunwaldzie jego imieniem.

Horowski urodził się w 1949 roku. W młodości zachwycił się Ukrainą, wielokrotnie odwiedzał ten kraj, znał jej mieszkańców. Jeździł na Ukrainę prywatnie i służbowo. Był miłośnikiem i znawcą kultury ukraińskiej. Wspierał społeczność gminy Cygany w powiecie borszczowskim (obwód tarnopolski) oraz okoliczne kościoły i cerkwie. Wyposażył tamtejszą szkołę w sprzęt komputerowy oraz instrumenty i sprzęt muzyczny, co ciekawe, odkupiony od Krzysztofa Krawczyka! Fundował stypendia dla uczniów z ubogich rodzin pod warunkiem, że mieli dobre wyniki w nauce. Dzięki jego wsparciu wielu absolwentów tej wiejskiej szkoły uzyskało możliwość dalszego kształcenia. niektórzy z nich przyjechali do Polski na studia. Horowski organizował też kursy i praktyki zawodowe dla borszczowskich lekarzy, a także pomagał w leczeniu ukraińskiej nauczycielki, którą, dzięki jego staraniom, przewieziono do Polski i poddano skutecznej terapii onkologicznej w Poznaniu.

W 2007 roku został konsulem honorowym Ukrainy w Poznaniu. Warto wiedzieć, że jest to funkcja społeczna. Konsul honorowy nie pobiera wynagrodzenia za pracę, ale w miarę swoich możliwości, reprezentuje, pomaga i wspiera mieszkańców kraju, który go na to stanowisko wyznaczył. W krótkim czasie Horowski stał się postacią znaną, osobą-instytucją, niezwykle ważną dla powiększającej się ukraińskiej społeczności naszego miasta.

Ważne i niezapomniane są jego działania na polu kultury. Był przewodniczącym Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego "Polska-Ukraina" i z jego inicjatywy narodził się w naszym mieście słynny festiwal "Ukraińska Wiosna", którego 15. edycja odbyła się w tym roku, na początku października. Jest symboliczne, że Rada Miasta zdecydowała o upamiętnieniu Horowskiego kilka dni po zakończeniu tego wydarzenia. Przez lata "Ukraińska Wiosna" stała się największym festiwalem kultury ukraińskiej w Europie.

W czasie sesji Rady Miasta, referujący projekt uchwały ws. upamiętnienia Andrzej Krygier z Geopozu, przypominał, że dzięki działaniom Łukasza Horowskiego nawiązana została intensywna współpraca Poznania z Tarnopolem. Pełniąc swoją funkcję Horowski, mimo złego stanu zdrowia, realizował z pełną mocą hasło "Poznaj Sąsiada", które teraz przyświeca licznym polsko-ukraińskim inicjatywom. Za tę działalność w 2006 roku otrzymał wyróżnienie Fundacji "Polcul" im. Jerzego Bonieckiego. Był zresztą znany i doceniany nie tylko w Polsce, ale i na Ukrainie. Został Honorowym obywatelem Borszczowa, a Tarnopolski Instytut Technologii Społecznych i Informacyjnych nadał mu tytuł doktora honoris causa.

Łukasz Horowski zmarł 8 kwietnia 2011 roku w wieku 62 lat. Przez kolejnych siedem funkcję konsula honorowego Ukrainy w Poznaniu pełnił jego syn, Witold Horowski, który zadbał o kontynuację dzieła ojca. Dziś, gdy Ukraina zmaga się z rosyjskim najazdem, a w naszym mieście przebywa tysiące uchodźców wojennych, zasługi Horowskiego są szczególnie warte przypomnienia.

Skwer, któremu będzie patronował, znajduje się w "dzielnicy koszarowej", na skrzyżowaniu ulic Bukowskiej i Szylinga. Warto przypomnieć ciekawy epizod historyczny wiążący się z tym miejscem. W poniemieckim budynku, w którym od kilkunastu lat ma swoją siedzibę Komenda Miejska Policji, do 1918 roku stacjonował pruski 6. Pułk Grenadierów. 27 grudnia 1918 roku po południu grenadierzy brali udział w zorganizowanej przez mniejszość niemiecką antypolskiej demonstracji. Jej uczestnicy przeszli przez centrum, zrywali biało-czerwone i koalicyjne flagi, demolowali polskie sklepy. Te uliczne wybryki zapewne sprowokowały poznaniaków szykujących się do powstania i około g. 16.40 rozległy się pierwsze strzały w niepodległościowym zrywie nazwanym później Powstaniem Wielkopolskim.

Powstańcy, po przejęciu kluczowych budynków w mieście, usiłowali zdobyć budynek koszar, ale pierwsze szturmy się nie powiodły. Powstańcze oddziały były jeszcze zbyt słabe i niedostatecznie uzbrojone, szczególnie brakowało broni maszynowej. Szukano więc, typowego dla naszego powstania, rozwiązania w drodze negocjacji. Ostrzał koszar przerywano i prowadzono rozmowy z broniącymi budynku Niemcami. W efekcie grenadierzy zgodzili się zakończyć walkę oraz opuścić koszary i Poznań bez broni ciężkiej.

31 grudnia 1918 roku załoga koszar wymaszerowała w stronę dworca na Woli, skąd odjechała pociągiem do Niemiec. Powstańcy wielkopolscy zdobyli w koszarach 12 ciężkich karabinów maszynowych, zapewne typu MG 08/15, ale i grenadierzy "zachowali twarz", bo udało im się w kocach, skrzyniach i różnych zawiniątkach ukryć kilka ckm-ów rozmontowanych na części, które wywieźli z miasta.

Skwer Łukasza Horowskiego jest zadbany, rośnie tu kilka starszych i kilka niedawno zasadzonych drzew. Dominują klony. Funkcję porządkową i oddzielającą od ruchu ulicznego pełni szpaler krzewów ozdobnych. Na zmęczonych przechodniów czekają dwie zacienione ławki. Wizerunek okolicy psuje tylko widok metalowego parkanu i ukrytego za nim placu budowy po drugiej stronie ul. Szylinga. Remont dawnej kantyny wojskowej trwa już wiele lat i jakoś nie może się skończyć.

Szymon Mazur

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022