Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Namalować swoją historię

Graniczy niemal z pewnością podejrzenie, że jeśli w dyskusji narzucimy temat sztuki kongijskiej, większość osób zacznie wizualizować sobie wszelkie tradycyjne, wytwarzane przez miejscową ludność maski i biżuterię. Wystawa Kongijczyków portret własny. Malarstwo kongijskie 1960-1990 może być niemałym zaskoczeniem i przyczynkiem do rozpoczęcia rewidującej poglądy dyskusji.

. - grafika artykułu
Soku Ldj, Kisangani, 1987, fot. © Royal Museum for Central Africa

Tytuł prezentacji zawiera w sobie istotną informację - na Kongijczyków i ich sztukę nie będziemy patrzeć przez pryzmat utartych stereotypów, które każą w nich widzieć najwyżej twórców etnologicznych rarytasów. Takich, które chętnie oglądamy w muzealnych gablotach jako skarby pochodzące z "innego świata". Zamiast tego jednak spojrzymy na nich ich własnymi oczami.

Kontrolowane poznanie

Wystawa otwiera dyskusję nad szerokim problemem, jakim jest utarty i ograniczający schemat postrzegania tego, co kulturowo jest nam mało znane lub wręcz obce. Programy telewizyjne, filmy dokumentalne, powszechna dostępność wszelkich nowinek technologicznych tylko z pozoru czynią nawet najdalsze regiony świata bardziej oswojonymi. W rzeczywistości pozwalają często ugruntowywać się określonemu obrazowi i konkretnym opiniom. Patrzymy na obcych z perspektywy widza i oglądamy jedynie fragmenty rzeczywistości ludzi żyjących w miejscach nam dalekich - nie tylko ze względu na odległość, ale również mentalność, która wydaje się być skrajnie różna od naszej.

Zdajemy sobie sprawę, że istnieją stereotypy, niekiedy bardzo krzywdzące, dotyczące każdej nacji, rasy, narodowości. Wymagamy, aby na nas patrzeć poprzez doświadczenie nawiązywania z nami bezpośredniego kontaktu. Jednak kiedy sami stajemy się poznającymi, ciężko jest nam przełamywać bariery, które budowane były przez lata i które w dużym stopniu odziedziczone są po naszych przodkach. Dlatego też mimo dostępu do informacji i możliwości odbywania dalekich podróży nie znamy tych "innych" - ludzi żyjących w odmiennych od nas warunkach i ukształtowanych poprzez konkretne okoliczności. Tajemnicą pozostaje dla nas kontekst zdarzeń, środowiskowych i historycznych realiów, które tworzą ich tożsamość. Wystarczające staje się dla nas to, co już znamy z takiej bądź innej relacji czy reportażu, nie zawsze sprawiających, że to, co dalekie, staje się bliższe.

Z domu do galerii

Malarstwo kongijskie, które dzięki prezentacjom w światowych galeriach i muzeach zyskało wartość na międzynarodowej arenie sztuki, dla samych Kongijczyków nie było tylko często spotykaną dekoracją domu. Kompozycje powstawały zazwyczaj na starych kawałkach materiałów i malowane były produkowanymi przez artystów farbami, a mimo to były ważnym budulcem tożsamości i tworzenia społecznych więzi.

"Obrazy miały specyficzne miejsce i rolę w salonie, stymulowały też rozmowy na temat zmian w społeczeństwie. Nie były drogie i zyskiwały symboliczny wymiar spotkania przeszłości z teraźniejszością w danej przestrzeni. Wraz z muzyką malarstwo popularne budowało w Kongu narodową kulturę, miało ogromne znaczenie przede wszystkim dla lokalnych społeczności" - wyjaśniał w wywiadzie dla portalu kulturaliberalna.pl prof. Bogumił Jewsiewicki, kurator przygotowywanej w CK Zamek wystawy, a przy tym uznany afrykanista, etnolog, historyk i kolekcjoner sztuki kongijskiej, która jest dla niego świadectwem i reprezentacją pamięci i przemian, jakie zaszły w Kongu w XX wieku i jakie zachodzą nadal.

Pierwszą okazją do zaprezentowania kongijskiego malarstwa poza granicami Konga była wystawa Magiciens de la terre w Centre Pompidou z 1989 roku, gdzie pokazane zostały prace artystów z całego świata, w tym z mniej znanych z nowoczesnej twórczości krajów. Wśród nich nie zabrakło malarzy z Konga. Prawdziwy przełom dla tej sztuki miał jednak dopiero nadejść. Tym bardziej że kiedy publiczność oglądała pokazane obrazy w przestrzeniach Centre Pompidou, Kongijczycy, a w tym wielu tamtejszych twórców, w ogóle o wystawie nie wiedzieli lub posiadali na ten temat szczątkowe informacje. Wiadomość o tym, że jeden z bardziej dziś znanych twórców pochodzących z Konga, Chéri Samba, zdobył uznanie światowych krytyków i odbiorców, w jego rodzimym kraju nie była wcale powszechna.

Niezmienne poczucie odpowiedzialności

Dopiero po 20 latach od wystawy zaczęto naprawdę wskazywać na fenomen, jakim jest malarstwo kongijskie, jednak stało się to w momencie, kiedy realia życia w Kongu uległy zmianie na tyle, że i dla samej sztuki nastały gorsze czasy. Zacierać się zaczęła też pamięć o przeszłości, a społeczeństwo przechodziło nieuniknione przeobrażenia. Artyści stali na straży wartości, jakie malarstwo ze sobą niosło, tworząc obrazy, które w dalszym ciągu były opowieścią o zmianach społecznych i politycznych zachodzących w kraju, podobnie jak miało to miejsce dawniej. Ale dostęp do efektów ich pracy stał się i wciąż jest trudniejszy.

"Malarze popularni uważali się za historyków życia codziennego - budowali malarstwem pamięć, patrząc na teraźniejszość i przeszłość z punktu widzenia kogoś z tłumu, nadając plastyczną formę głosom zwykłych ludzi" - wspominał prof. Jewsiewicki, wskazując równocześnie, że również współcześni twórcy czują dużą odpowiedzialność za społeczeństwo i świat, a poprzez swoją sztukę pragną po prostu działać. Pomimo niesprzyjających niekiedy warunków i zagrożenia, że zasięg tego, co robią, może być mniejszy.

Justyna Żarczyńska

  • wystawa Kongijczyków portret własny. Malarstwo kongijskie 1960-1990
  • otwarcie: 16.10
  • CK Zamek
  • czynna do 12.12
  • bilety: 10-15 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021